To zawód wybrał mnie
Rozmowa z Beatą Gachewicz, nauczycielką historii i języka polskiego w Publicznej Szkole Podstawowej w Tłuchowie pow. lipnowski, zdobywczynią tytułu Kujawsko-Pomorski Lider Edukacji 2018
Czy to możliwe, że po 25 latach pracy nadal kocha pani szkołę?
„Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, aby odnieść sukces, jest pokochać swoją pracę” (s. Maria Lauretta). Tak też zrobiłam. Praca jest moją pasją i to się nie zmienia od lat. Myślę, że to nie ja wybrałam zawód, ale zawód wybrał mnie. Nie zastanawiałam się, kim będę, kim chcę zostać, samo przyszło. Tak się dzieje, gdy człowiek odczuwa powołanie. Już w dzieciństwie moją ulubioną zabawą była szkoła, w której zawsze byłam nauczycielem. Niekoniecznie podobało się to moim koleżankom i kolegom. 25 lat temu zabawa się skończyła, a szkoła pozostała. Uważam, że zawód nauczyciela to nie tylko zawód. To wyzwanie i służba na drodze przedsięwzięć podejmowanych zawsze na rzecz ucznia, w trosce o jego dobro, ale też w dobre imię szkoły i w dbałości o budowanie jej pozytywnego wizerunku w środowisku lokalnym i ponadlokalnym. Jestem szczęśliwa z powodu pracy, bo, jak powiedział Paul Holbach, „aby być szczęśliwym, trzeba pragnąć, działać i pracować, taki jest porządek przyrody, której życie polega na działaniu”.
Działam w myśl sentencji Antoine’a de Saint-Exupéry’ego „Każdą pracę wykonuj, jakby miała ona być ostatnią”. Myślę, że wzorem dla mnie mógłby być każdy nauczyciel, który wykazuje się profesjonalizmem i kompetencjami w zawodzie. Nauczyciel, który posiada osiągnięcia w dydaktyce, zdobywa dodatkowe kwalifikacje, nawiązuje pozytywne relacje z uczniami, a przede wszystkim taki, który ma wewnętrzną moc przekonywania, że to właśnie nauczyciel staje się znaczącą postacią dla ucznia jako osoba sprawiedliwa, życzliwa, cierpliwa, wyrozumiała i serdeczna. To taki nauczyciel, który wspomaga, nagradza, motywuje do nauki i sprawiedliwie ocenia, jest obiektywny i konsekwentny w działaniu. Im więcej takich cech nauczyciel posiada, tym większy jego autorytet wśród uczniów.
Zmiany społeczno-kulturowe stawiają przed nauczycielem wyzwanie bycia otwartym na nowe pomysły, kreatywnym i zaangażowanym w proces edukacyjny. Z doświadczenia wiem, że dzieci niewątpliwie potrzebują wiedzy, ale często bardziej potrzeba im zwykłego uśmiechu, serdecznego gestu, rozmowy lub samej tylko obecności nauczyciela – przyjaciela, który uczy, poświęca swój czas po lekcjach i który rozmawia, pomaga i wspiera w kłopotach. Taki właśnie jest mój wzór nauczyciela, z którego czerpię w swojej pracy zawodowej.
Pozwolę sobie przytoczyć wybrane punkty z Kodeksu etycznego nauczyciela, opracowanego przez dr. Jana Kropiwnickiego, o których zawsze pamiętam i zgodnie z którymi, postępuję. „Nauczyciel pamięta, że wychowuje przede wszystkim własnym przykładem. Nigdy nie zapomina, że szkoła – a więc i on – jest dla ucznia. Gdyby nie było uczniów, byłby niepotrzebny. Uczy nie dla wiedzy, ale dla życia. Ocenia sprawiedliwie, uwzględniając jednak wkład pracy ucznia. Pamięta, że w każdej chwili spędzanej z uczniami jest wychowawcą. Uczy się od lepszych od siebie, a słabszym pomaga. Korzysta z doświadczeń innych i dzieli się własnymi. Myśli samodzielnie, umie działać wspólnie. Ma świadomość, że niezależnie od swojej specjalności zawsze jest również nauczycielem języka ojczystego. Dba o swój wygląd zewnętrzny – to jeden ze środków wychowawczych. Pamięta, że jego uśmiech pozwala uczniom traktować pobyt w szkole jako znośniejszy.
Co daje pani największą satysfakcję w pracy?
Codzienność. Nauczanie i uczniowie. Uczniowie, którzy są i którzy wracają. Odczuwam satysfakcję widząc, jak wielu o mnie pamięta. Przychodzą, by powspominać minione lata szkolne, by wypowiedzieć słowa wdzięczności. Źródłem satysfakcji jest świadomość, że obudziłam zainteresowanie ucznia. Cieszy widok radosnych twarzy dzieci, ich błyszczące oczy, świadczące o tym, że zrozumieli dane zagadnienie. Radość przynosi też każdy uśmiech dziecka, dobre słowo ze strony rodziców. Praca nauczyciela bywa trudna i wyczerpująca, ale gdy widzę, z jakim zapałem dzieci zdobywają wiedzę, gdy lubią i chcą się uczyć, gdy na miarę własnych możliwości, osiągają swoje małe i wielkie sukcesy, gdy potrafią swoją aktywnością odpowiedzieć na moje, skierowane w ich stronę, przedsięwzięcia (…) wiem, że moja praca ma sens. Satysfakcję przynoszą małe rzeczy, bo „sztuka życia – to cieszyć się małym szczęściem”(Phil Bosmans). Ktoś kiedyś powiedział „Więcej satysfakcji można znaleźć w zwykłych zdarzeniach dnia codziennego, w skromnych sukcesach uczniów, niż w wielkich osiągnięciach, które przychodzą rzadko”. Dla nauczyciela z pasją, zarówno wielkie osiągnięcia, jak i małe sukcesy uczniów są powodem do dumy.
Jak mówić do dzieci o historii, kulturze, literaturze żeby je zainteresować, zaszczepić bakcyla, żeby słuchały?
Zacznę od Sokratesa: „Ja nie mogę nauczyć nikogo niczego. Ja tylko mogę sprawić, aby inni zaczęli myśleć”. Nie zawsze jest łatwo. Trudności w codziennej praktyce życia szkoły są nieuniknione. Pracujemy ze różnicowaną społecznością uczniowską, złożoną z dzieci bardziej lub mniej przygotowanych do wymagań stawianych im w sferze dydaktycznej i wychowawczej. Stąd bardzo ważne jest wczesne rozpoznanie przyczyn niepowodzeń oraz podjęcie stosownych działań. Myślę, że lekarstwem dla nauczyciela na trudności w pracy jest silna motywacja do nowatorstwa i zmian, kreatywność i otwartość na potrzeby innych, a w końcu sprawienie, własnym postępowaniem i kompetencjami zawodowymi, że jest się dla ucznia autorytetem. Nie jest to łatwe, ale osiągalne. „Im cięższa praca, w której się spalasz, tym więcej daje ci radości. Im więcej dajesz, tym bardziej rośniesz. Ale musi być ktoś, kto będzie brał…”(Antoine de Saint-Exupéry).
No właśnie. Właściwe odczytywanie intencji i zamysłów nauczyciela przez ucznia sprawia radość. Przyjemnie jest patrzeć, gdy dzieci zdobywają wiedzę, gdy sięgają do różnych źródeł informacji. „Nauczyciel to przewodnik i lider, sternik łodzi. Jednakże energia, która tę łódź napędza, musi pochodzić od uczących się” (MacKenzie). Uczniom czasami tej energii brakuje. Dlatego rolą nauczyciela jest motywowanie dzieci do nauki, wspieranie ich, ukazywanie pozytywnych wzorców, choćby z lektur szkolnych, w których główny bohater dochodzi do sukcesu dzięki wytrwałości, uporowi i ciężkiej pracy, a nie dlatego, że ktoś machnął czarodziejską różdżką. Myślę, że motywowaniu sprzyja też posługiwanie się własnym przykładem. Dlatego często opowiadam dzieciom o sobie z lat szkolnych, tak po prostu, bez wybielania, mówię o swoich porażkach edukacyjnych i gorszych dniach w szkole.
Wiem, że niektóre dzieci są jak zaszyfrowane zamki, staram się dobrać do nich właściwy klucz. Ja po prostu staram się tak uczyć i stworzyć taką atmosferę, by uczniowie chętnie przychodzili na lekcje, na których dowiedzą się nowych, interesujących rzeczy, gdzie będą mogli zadawać pytania i otrzymają na nie odpowiedź. Potrafię też przyznać się do błędu.
Staram się być autentyczna w tym, co robię. Nie tylko uczę, ale przede wszystkim pomagam uczniom odnaleźć to, co w nich najlepsze. Lubię młodzież i dobrze się czuję w towarzystwie młodych ludzi, a oni świetnie to wyczuwają, potrzebują tego. Tak właśnie pojmuję bycie nauczycielem, tak właśnie wykonuję swoją pracę. Zauważam i podkreślam najdrobniejsze sukcesy uczniów, bo to największe wsparcie. Zgadzam się z tym, że „Nauczyciel to jedna z najbardziej wyjątkowych postaci na całym świecie, bo któż inny mógłby każdego dnia ofiarowywać to, co w nim najlepszego, cudzym dzieciom?”(D. Beisser). A cóż można otrzymać w podzięce? „Jest jedna forma wyrażenia sympatii nauczycielowi: uczenie się” (J. Kurczab). Przeczytałam niedawno wypowiedź, która brzmi tak: „ Znajdź sobie pracę, którą pokochasz, a nie będziesz musiał pracować”(Jim Fox). Chcę powiedzieć, że to nieprawda!
Ocenianie kształtujące, edukacja uczestnicząca – takie hasła znalazłam w jednej z pani wypowiedzi. Na czym polegają? Jaki jest ich cel i efekt?
Na co dzień stosuję elementy oceniania kształtującego, co nie oznacza, że zrezygnowałam z oceny sumującej, wyrażonej stopniem szkolnym. Ocena kształtująca to taki rodzaj oceniania, którego głównym celem jest pomoc uczniowi w nauce. I podczas gdy ocenianie sumujące ma na celu podsumowanie wiedzy uzyskanej przez ucznia po zakończeniu procesu uczenia się, ocenianie kształtujące ma towarzyszyć procesowi uczenia się i go wspomagać. Jak je stosuję? Przed przystąpieniem do planowania lekcji zastanawiam się, jakie cele chcę zrealizować. Określam je i formułuję w języku zrozumiałym dla ucznia. Pod koniec zajęć, wraz z uczniami, sprawdzam, czy cel został osiągnięty. Sama, lub z dziećmi, ustalam kryteria oceniania „nacobezu”, czyli „na co będę zwracać uwagę” przy ocenianiu. I konsekwentnie oceniam tylko to, co wcześniej zapowiedziałam. Stosuję przy tym informację zwrotną, która zawiera cztery elementy: wyszczególnienie pozytywnych działań w pracy ucznia, odnotowanie tego, co wymaga poprawy lub dodatkowej pracy z jego strony oraz wskazówki na temat tego, w jaki sposób powinien poprawić pracę i w jakim kierunku pracować dalej.
Ocena kształtująca służy uczniowi do tego, aby uświadomił sobie, co zrobił dobrze, co źle i jak może swoją pracę poprawić. W ocenie tej nie skupiam się na błędach ucznia, daję raczej wskazówki, udzielam pochwał za każdy pozytywny element. Uważam, że taka ocena buduje też atmosferę uczenia się we współpracy z rodzicami, którzy są partnerami nauczyciela w edukacji swoich dzieci. Naprawdę warto poświęcić czas na rozmowę o tym, jak uczniowie się uczą i co pomaga im się uczyć. Taka atmosfera zwiększa poczucie własnej wartości dzieci, zaangażowanie do nauki, a samo uczenie się czyni bardziej przyjaznym, świadomym i odpowiedzialnym.
Teraz słów kilka na temat edukacji uczestniczącej. Współczesna szkoła nakierowana jest na innowacyjne podejście do edukacji z wykorzystaniem nowych technologii. Jedną z wielu nowatorskich form nauczania jest właśnie metoda edukacji uczestniczącej. To nic innego, jak udział w wydarzeniach czy obecność w miejscach, o których dzieci się uczą. Metodę edukacji uczestniczącej realizuję poprzez organizowanie bardzo licznych różnego rodzaju wycieczek do miejsc, o których przekazuję wiedzę. Na przykład do Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Techniki, Muzeum Wojska Polskiego, do Sejmu, Senatu, do Pałacu Prezydenckiego, do Ośrodka Debaty Międzynarodowej, gdzie obok zwiedzania dzieci uczestniczą w ciekawych zajęciach edukacyjnych. Dużym zainteresowaniem cieszą się wycieczki do Torunia i Grębocina. Tam, w Muzeum Piernika oraz w Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa, czeka na dzieci mnóstwo atrakcji. Poznawaniu historii służą zajęcia w skansenach w Biskupinie czy Kłóbce. Podczas wycieczek uczniowie mają okazję zobaczenia przedmiotu edukacji czy też rozmowy z ekspertem w danej dziedzinie – pracownikiem muzeum, przewodnikiem, politykiem – co daje szanse odkrywania pasji i rozwijania zainteresowań. (…) „Nauczyciel to ktoś, kto służy dla dobra swych uczniów, dlatego musi być gotów znieść wszelkie kłopoty i trudy na drodze do celu, którym jest obywatelskie, moralne i naukowe wychowanie uczniów” (św. Jan Bosko). (…)
2 listopada 2018 r.