Pałuki to serce hokeja na trawie
Rozmowa z Dominikiem Kotulskim, zawodnikiem Ludowego Klubu Sportowego (LKS) Gąsawa (powiat żniński).
Hokej na trawie pomimo tego, iż jest dyscypliną olimpijską, nie cieszy się wielką popularnością w naszym kraju.
To prawda. Osoby, które nie miały styczności z tym sportem, często błędnie uznają, że jest to to samo, co unihokej. W Polsce w męskiej odmianie hokeja na trawie mamy dwie klasy rozgrywkowe. Najwyższa, czyli hokej superliga, liczy osiem zespołów. W pierwszej lidze występuje sześć drużyn. Stolicą hokeja na trawie jest Poznań, z którego pochodzą aż cztery zespoły grające w superlidze. To jednak na Pałukach mamy dwóch odwiecznych rywali, czyli Ludowy Klub Sportowy Rogowo oraz mój obecny klub LKS Gąsawa. Są też zespoły z Torunia, Stęszewa, Środy Wielkopolskiej (oba w województwie wielkopolskim), Siemianowic Śląskich oraz Tarnowskich Gór (oba w Śląskiem). Reprezentacja Polski znajduje się obecnie w grupie B, czyli drugiej najlepszej ósemce Europy. W światowy rankingu aktualnie zajmujemy 26. pozycję. Co warte uwagi, nadchodzące Mistrzostwach Europy grupy B, odbędą się w sierpniu w Gnieźnie.
Każda dyscyplina sportu ma swoje unikalne zasady. Jak wyglądają one w hokeju na trawie?
Hokej na trawie ma specyficzne reguły, w tej materii jesteśmy zwolennikami wprowadzania nowych rozwiązań. Wśród ciekawszych należy wymienić przede wszystkim to, że aby trafienie do bramki zostało zaliczone, zawodnik musi znajdować się w półkolu strzałowym w momencie pokonania bramkarza. W naszym sporcie obowiązuje również autozagranie, dzięki któremu po przerwaniu gry przez sędziego, możemy wrócić do niej bez potrzeby kolejnego gwizdka arbitra. Nie wolno nam dotknąć piłeczki ciałem i gramy tylko jedną płaską stroną kija. Występują również tzw. krótkie rogi, czyli bezpośrednie strzały na bramkę z początku półkola. Spotkanie składa się z czterech kwart po piętnaście minut. Aby to wszystko zrozumieć, najlepiej przyjść na mecz hokejowy i zobaczyć zastosowanie tych reguł w praktyce.
Hokej na trawie wyróżnia też to, że rozgrywacie sezon letni na boiskach i zimowy w hali. Jak mocno różnią się one od siebie specyfiką gry?
Halowe zmagania są bardzo często traktowane jako oddzielna dyscyplina. Czołowe kraje posiadają dwie odrębne reprezentacje – jedna gra na boiskach otwartych, a druga w hali. Jest wiele czynników wspólnych jak np. autozagranie, krótkie rogi czy zakaz dotknięcia piłki ciałem. W halowej odmianie zespoły liczą szóstkę zawodników, łącznie z bramkarzami, na boiskach otwartych gra nas jedenastu, podobnie jak w piłce nożnej. W hali mamy również bandy na liniach bocznych, co sprawia, że ten sport jest jeszcze bardziej dynamiczny. Wartym uwagi jest także fakt, iż w obu odmianach dysponujemy zupełnie innymi kijami, różnią się one m.in. grubością. Trawiaste umożliwiają uderzenie piłeczki, natomiast halowe są tak cienkie, że możemy ją jedynie pchnąć.
Skąd u Ciebie wzięła się miłość do hokeja na trawie?
Pasję i zainteresowanie hokejem na trawie zaszczepił we mnie mój brat, który jest wychowankiem LKS-u Gąsawa. Studiował na poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i reprezentował barwy AWF-u. Grał także w szkockim Clydesdale Hockey Club. Aktualnie jest trenerem. W poprzednich latach był asystentem trenera Karola Śnieżka w seniorskiej reprezentacji Polski. Od wielu lat mieszka i pracuje jako szkoleniowiec w Holandii. Dziś jest pierwszym trenerem U.H.C Qui Vive Hockey. Tak więc hokej był i jest od wielu lat sportem numer jeden w naszej rodzinie. Gdy byłem dzieckiem, udało mi się zobaczyć kilka jego spotkań. Już wtedy wiedziałem, że chcę spróbować swoich sił w hokeju.
9 czerwca 2021 r.