Wywiad tygodnia

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP
Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Oddana, odważna, przebojowa – zakonnica

Rozmowa z s. M. Barbarą Rybus CSSE, która przez 19 lat prowadziła dom dziecka Caritasu w posowieckiej Rosji na dalekiej Syberii

 

W posłowiu do syberyjskich wspomnień siostry* bp Wiesław Śmigiel napisał, że jest siostra odważna, przedsiębiorcza, a kiedy trzeba przebojowa. To cechy zupełnie niepasujące do społecznego stereotypu zakonnicy.

 

Ksiądz biskup dostrzegł we mnie po prostu człowieka lubiącego wyzwania. Stereotyp siostry zakonnej? Często przedstawia się nas jako staromodne, sztywne i pozbawione poczucia humoru. To obraz nieprawdziwy. W rzeczywistości siostry zakonne są normalnymi kobietami. Kobietami z krwi i kości, pełnymi miłości, empatii i oddania – Bogu i drugiemu człowiekowi. Mamy talenty, pasje, zainteresowania. Ważne jest, aby nie oceniać nas jedynie na podstawie stereotypów rodem ze średniowiecza, ale dać nam  szanse pokazania osobowości. I naszego wkładu w życie społeczności, w których żyjemy i pracujemy.

 

Ja otrzymałam od matki generalnej [Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety] misję pracy z dziećmi ulicy (…) na Syberii. Przez 19 lat mojej pracy przez Dom św. Mikołaja przewinęło się 250 dzieci. 52 z nich wróciło do biologicznych rodzin, 85 znalazło dzięki adopcji nowy dom, niektóre za granicą.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Elżbietanki były w Rosji, w Kaliningradzie, do wybuchu II wojny światowej. Wróciły w 1993 roku, pierwsza grupa pracowała w parafii katedralnej w Nowosybirsku, następna dojechała do pracy w budującym się już domu dziecka pod wezwaniem św. Mikołaja. Do 2004 roku dom był placówką charytatywną, później otrzymał status niepaństwowego domu dziecka i licencję na prowadzenie działalności edukacyjnej. (…)

 

Starałyśmy się przyjmować do pracy w naszym domu tylko wysoko wykwalifikowanych specjalistów, którzy byli w stanie stać się dla naszych dzieci w jakimś sensie rodzicami i przewodnikami umiejącym trafić do dziecięcych zalęknionych serc i dusz. Pedagog pracujący w tego typu placówce musi mieć świadomość, że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za formowanie charakterów, dusz.

 

Oczywiście nikt i nic, nawet najlepszy dom dziecka, nie zastąpi dziecku rodziny. Możemy jednak stworzyć warunki niezbędne do socjalizacji i harmonijnego rozwoju dzieci. Każde dziecko, które wychowuje się w domu dziecka, ma swoją historię, swój los. Nasze dzieci wiele wycierpiały w życiu, także od najbliższych. Bo większość z nich to były tak zwane sieroty społeczne.

 

Kim trzeba być, żeby tego rodzaju misja się udała?

 

Trzeba być człowiekiem przygotowanym do tego rodzaju pracy, mam tu na myśli kwalifikacje zawodowe, ale przede wszystkim trzeba być człowiekiem sumienia i mieć silne podstawy duchowe.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Osoba pracująca w domu dziecka z dziećmi ulicy powinna mieć empatię – zdolność do  zrozumienia emocji i doświadczeń dziecka. Cierpliwość – druga ważna cecha, ponieważ dzieci ulicy mają z reguły problemy i traumy, które wymagają czasu [do przepracowania] i wsparcia. Istotne są umiejętności komunikacyjne – ważne w budowaniu zaufania i mądrych relacji. Kolejna cecha to stabilność emocjonalna – to kluczowe, by umieć poradzić sobie ze stresem. Wymienię jeszcze otwartość, dyspozycyjność, gotowość do zaangażowania się i poświęcenia własnego czasu oraz kreatywność.

 

Taka praca jest trudna, ale też bardzo satysfakcjonująca.

 

Przeczytałam wzruszające świadectwa wychowanków siostry. „Życie tak wiele nam zabrało, ale jednocześnie tak wiele dało. Spędziłyśmy dzieciństwo w miejscu, które miałyśmy szczęście nazywać domem” – napisała Aleksandra.

 

Pedagodzy, wychowawcy, rodzice zastępczy oraz wszystkie osoby, które wspierają dzieci w trudnych chwilach w tego rodzaju placówkach, zasługują na ogromną wdzięczność za swoja pracę i zaangażowanie. Ich troska i wsparcie w tak trudnym momencie życia dziecka mają wielkie znaczenie w kształtowaniu osobowości i charakteru młodego człowieka, który nie ma z reguły odpowiednich wzorców w rodzinie. Dzięki wspaniałym wychowawcom i pedagogom nasze pozbawione rodzicielskiej troski dzieci mogły doświadczyć miłości, wsparcia i  mądrego pokierowania ich losem, które są niezbędne, aby wlać w serca nadzieję. Nadzieję, że świat jest piękny i stoi przed nimi otworem – potrzeba tylko mocnego fundamentu i skrzydeł nadziei.

 

Dom św. Mikołaja w Nowosybirsku, tak myślę, miał duszę, miał to coś, co nazywa się duchowością. Wychowankowie w jego ścianach czuli się bezpiecznie.

 

Jakie doświadczenia ma siostra z tamtego czasu?

 

Pozostały w moim sercu same pozytywne emocje. Dają mi satysfakcję z wkładu i zaangażowania wychowawczego, z wpływu na dorastanie i kształtowanie wychowanków. Pomogliśmy naszym dzieciom przejść przez trudne etapy życia, daliśmy wsparcie, którego potrzebowały.

 

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

 

Ta praca pomogła mi też w osobistym rozwoju i przyniosła głębokie poczucie pedagogicznego spełnienia. Cieszę się, kiedy docierają do mnie informacje, że moje wysiłki przyniosły pozytywne zmiany w życiu wychowanków i pomogły im zbudować lepsze życie. Na miarę sił – moich i całego zespołu – daliśmy im stabilność, wsparcie i duchowy mocny kręgosłup.

 

Pozostały również trwałe i głębokie relacje z dziećmi i pracownikami. Myślę, że pozostałam w ich sercach, tak jak oni pozostali w moim. Dowodem są różnego rodzaju dowody pamięci.

 

Miałam szczęście do dobrych ludzi. Niektóre osoby przepracowały ze mną wszystkie lata istnienia Domu św. Mikołaja. Ich oddaniu, zaangażowaniu w pracę, a właściwie w służbę dla dobra dzieci, nie było końca. Na współpracowników mogłam zawsze liczyć.

 

Pan Bóg stawia zawsze odpowiednich ludzi w odpowiednim miejscu.

 

*Książka s. M. Barbary Rybus CSSE „Dom św. Mikołaja na Syberii, w którym zamieszkała Boża Miłość”, ukazała się w ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa Bernardinum.

 

15 kwietnia 2024 r.