Miejsc wsparcia psychiatrycznego wciąż przewlekle brakuje
Rozmowa z doktorem Lechem Gizińskim, psychiatrą, dyrektorem Centrum Psychiatrii w bydgoskim Centrum Medycznym Gizińscy
Nowo otwarty w Bydgoszczy szpital psychiatryczny Centrum Medycznego Gizińscy ma 87 łóżek, oprócz tego ambulatorium i Ośrodek Badawczo-Rozwojowy. Jaką lukę wypełnia ta placówka w strukturze pomocy psychiatrycznej, lokalnej (regionalnej) i krajowej?
(…) Województwo kujawsko-pomorskie jest regionem z wydawałoby się szerokim dostępem do profesjonalnego wsparcia w ramach już działających struktur [lecznictwa psychiatrycznego]. Jednak, z perspektywy psychiatry pracującego na co dzień zarówno w ramach oddziału psychiatrycznego, jak i w poradni zdrowia psychicznego oraz dyżurującego w psychiatrycznej izbie przyjęć, widzę jak bardzo w ostatnich latach wzrosło zapotrzebowanie społeczne na opiekę psychiatryczną. Właściwie każdego dnia psychiatrzy i psycholodzy szukają możliwości udzielenia adekwatnej pomocy pacjentom, często doświadczających naprawdę dramatycznych kryzysów psychicznych. Niestety tych miejsc [gdzie świadczy się wsparcie psychiatryczne] mimo rosnących nakładów i tak przewlekle brakuje.
[Nasze] Centrum Psychiatrii, rozbudowując własną bazę łóżkową oraz część ambulatoryjną, na pewno tworzy możliwość szybszego udzielania pomocy mieszkańcom regionu. Chciałbym móc powiedzieć, że od tej pory problem oczekiwania na udzielenie pomocy psychiatrycznej w regionie zniknie, ale zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że wobec rosnącego zapotrzebowania nasza rozbudowa na razie nie rozwiązuje jeszcze problemu. Z całą pewnością nasz ośrodek stanie się jeszcze silniejszym wsparciem dla pozostałych placówek psychiatrycznych w rejonie. Celowo nie używam tu słowa „konkurencyjnych”, bo choć staramy się oczywiście konkurować w sensie jakości udzielanych świadczeń z ośrodkami publicznymi, to naszą działalność psychiatryczną traktujemy raczej jako wspólną walkę o zdrowie psychiczne mieszkańców regionu, wspierając się wzajemnie w udzielaniu pomocy psychiatrycznej.
Państwa placówka nie jest jedyną prywatną lecznicą psychiatryczną w kraju. Czy publiczne lecznictwo psychiatryczne staje się niewydolne? Co to oznacza dla pacjentów?
Pracowałem zarówno w tzw. publicznym lecznictwie psychiatrycznym, jak i sektorze prywatnym. Myślę, że czas najwyższy skończyć z niepotrzebnymi podziałami rozróżniającymi lecznictwo publiczne i niepubliczne. Wszyscy wspólnymi siłami staramy się zabezpieczyć potrzeby zdrowotne Polaków. Służba zdrowia w Polsce przez lata była niedofinansowana, a sama psychiatria niestety przez lata była traktowana jak „dziecko gorszego Boga” i była niedofinansowana jeszcze bardziej. Efektem tego były często – nie waham się użyć tego słowa – skandaliczne warunki, w jakich musieli przez lata leczyć się psychiatrycznie Polacy. Na szczęście przyszło mi pracować w czasach, w których na własne oczy widzę, jak poprawia się standard leczenia w polskiej psychiatrii. Moim zdaniem działalność jednostek sektora prywatnego ma w tym swój duży udział. Podnosząc jakość świadczonych usług niejako wymusiły konieczność poprawy jakości w ośrodkach publicznych.
Tym bardziej cieszy mnie fakt, że placówki takie jak nasza mogą świadczyć usługi zdrowotne w sposób powszechny, dla wszystkich, w ramach ubezpieczenia zdrowotnego. Uważam, że to sytuacja typu win-win (…), wszyscy na tym korzystają. Przyznam, że ze zdumieniem czasem słucham pomysłów decydentów o całkowitym rozdzieleniu sektorów opieki zdrowotnej prywatnego i publicznego. Nie bardzo rozumiem, kto miałby na tym skorzystać, w mojej ocenie na pewno nie przeciętny pacjent. (…) To kuriozalny pomysł, na który mógł wpaść tylko ktoś, kto nie ma pojęcia jak funkcjonuje realnie służba zdrowia w Polsce. Fachowców ochrony zdrowia jest po prostu za mało, wielu z nas z konieczności zapewnienia ciągłości opieki, np. dyżurowej, pracuje w obu sektorach jednocześnie. W tym sensie całe lecznictwo w kraju faktycznie jest niewydolne i dopóki taka sytuacja ma miejsce, lecznictwo publiczne i niepubliczne musi wspólnymi wysiłkami zapewniać ciągłość udzielania świadczeń (…).
Z moich doświadczeń wynika, że pacjentowi jest tak naprawdę wszystko jedno czy placówka, w której udzielana jest mu pomoc w sytuacji kryzysu psychicznego jest publiczna czy niepubliczna. Oczekuje po prostu profesjonalnej pomocy w godziwych warunkach w możliwie jak najkrótszym czasie. I w tych wysiłkach powinniśmy nadal łączyć siły obu sektorów.
Czym zajmował się będzie ośrodek badawczy? Jaką kadrą naukową będzie dysponował?
Centrum Badawczo-Rozwojowe rozpoczynające swoją działalność przy Centrum Psychiatrii CMG stanie się, mam nadzieję, nowym mocnym punktem na mapie nie tylko rejonu, ale także kraju. Jesteśmy naprawdę dumni, że dołączyliśmy do wąskiego jednak grona jednostek posiadających status ośrodka badawczo-rozwojowego w Polsce, wzmacniając pozycję naukową województwa. Nasi specjaliści pracujący w CMG oczywiście już wcześniej prowadzili działalność naukową, jednak obecnie prace badawcze będą już prowadzone pod afiliacją powiązaną stricte z centrum.
W pracy badawczej mamy zamiar skupić się przede wszystkim na leczeniu lekoopornych tzw. poważnych zaburzeń psychicznych (serious mental illness) przy użyciu innowacyjnych metod terapeutycznych oraz zwiększeniu skuteczności istniejących metod leczniczych w ramach współpracy naszych profesjonalistów ochrony zdrowia psychicznego ze specjalistami innych dziedzin medycyny pracujących w CMG – angiologami, hepatologami, neurochirurgami, fizjoterapeutami. Z racji szeroko zakrojonej tematyki prac badawczych zakładam ponadto, że kadra centrum poszerzy się o kolejnych współpracowników naukowych chcących dołączyć do zespołu na dalszych etapach badań.
Sama agenda badawcza naszego ośrodka jest dość obszerna, nie sposób wymienić wszystkich pracowników docelowo zaangażowanych w zaplanowane prace badawczo-rozwojowe, ale mogę poinformować, że nad jakością prowadzonych prac badawczych będą czuwać m.in. tacy specjaliści jak prof. Janusz Rybakowski, prof. Marek Harat i prof. Paweł Rajewski. W ramach prowadzonych prac badawczo-rozwojowych mamy zamiar współpracować z innymi jednostkami naukowymi, m.in. z Politechniką Bydgoską oraz z Interdyscyplinarnym Centrum Nowoczesnych Technologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika pod kierownictwem prof. Jerzego Łukaszewicza. Jestem przekonany, że dzięki takiej współpracy między dużymi ośrodkami specjalistycznymi uda nam się nie tylko przynieść realną korzyść terapeutyczną najciężej chorującym pacjentom, ale także wzmocnić pozycję naukowo-badawczą regionu nie tylko na mapie Polski.
Jest pan drugim pokoleniem psychiatrów w rodzinie, do tego kieruje pan placówką prowadzoną przez rodzinę. Czy to ułatwienie w pańskiej aktywności profesjonalnej? Jak to jest, gdy pracuje się na co dzień z własnym ojcem?
Na pewno zawód wykonywany przez rodziców wpłynął na moje losy, ale muszę przyznać, że studia medyczne były dla mnie na tyle ciekawe, że właściwie po każdym kolejnym bloku klinicznym rozważałem rozpoczęcie specjalizacji w omawianej aktualnie dyscyplinie. Ale faktycznie, pomimo zainteresowania licznymi specjalizacjami, w trakcie studiów równolegle byłem członkiem zarówno studenckiego koła naukowego psychiatrycznego, jak i pediatrycznego – mój ojciec Włodzisław Giziński jest psychiatrą, matka Katarzyna Gizińska jest pediatrą otolaryngologiem, wspólnie założyli CMG. Można więc powiedzieć półżartem, że mój genotyp zdeterminował moje późniejsze wybory życiowe.
Jednak nie będę ukrywał, że miałem duże wątpliwości, czy zaangażowanie się w pracę w firmie rodzinnej będzie na pewno dobrym wyborem. Na pewno cieszę się, że zanim podjąłem pracę w firmie rodzinnej miałem okazję pracować też w innych jednostkach, co było doświadczeniem niebywale cennym z obecnej perspektywy. Poza tym obecnie centrum rozrosło się już tak mocno, że nasze zakresy pracy, mój i ojca, wbrew pozorom w znacznej mierze przestały się przenikać, każdy z nas zajmuje się innymi kwestiami w firmie. Pewnie truizmem byłoby stwierdzenie, że praca z rodziną nie jest łatwa, ale wydaje mi się, że my, jako cała rodzina zaangażowana w działalność centrum – mój brat Jędrzej jest prezesem CMG, siostra Anna Gizińska jest wspólnikiem oraz kieruje działem prawnym CMG – nauczyliśmy się z biegiem lat oddzielać kwestie zawodowe od rodzinnych.
Choć przyznaję, że nadal zdarza mi się podczas spotkań rodzinnych radzić obojga rodziców w kwestiach medycznych i tzw. firmowych. Doświadczenie, które zdobywali przez lata pracy w zawodzie, jest wartością, z której naprawdę grzechem byłoby nie skorzystać w sytuacjach trudnych, a tych nie brakuje w prowadzonej przez nas wspólnie działalności.
Zobacz Nowy szpital psychiatryczny w Bydgoszczy
28 kwietnia 2023 r.