Zwierzęta były tu przed nami
Rozmowa z Moniką Wójcik-Musiał, przyrodniczką, działaczką na rzecz ochrony przyrody, członkinią zarządu bydgoskiego Towarzystwa Przyrodniczego Kawka
Siatki rozpięte wzdłuż odcinka drogi 551 w Nowym Dworze w powiecie bydgoskim chronią migrujące żaby przed rozjechaniem przez samochody; płazy trafiają do specjalnym pojemników, a potem do zbiorników wodnych. To sukces waszej organizacji, efekt waszych nacisków na drogowców. Dlaczego żaby?
– To nie jest widzimisię, to konieczność. Wszystkie płazy są swoistymi bioindykatorami co oznacza, że ich występowanie mówi nam wiele o stanie naszego środowiska. Są naszymi sprzymierzeńcami, regulują populacje często uciążliwych dla nas owadów i pajęczaków. Nie zapominajmy o tym!
Od wielu lat obserwuje się spadek liczebności płazów, co w rezultacie może doprowadzić do masowego wymarcia wielu ich gatunków. Śmiało można stwierdzić, że przy dzisiejszej kondycji naszego środowiska takie problemy z pewnością nie są wydumane. Bardzo się cieszę, że organy administracji publicznej (…) poparły nas. Miejsce, które wybraliśmy na akcję jest, niestety, jednym z wielu na drogach, gdzie giną zwierzęta, w tym tysiące płazów. Monitorowaliśmy ten odcinek w ubiegłym roku i znajdowaliśmy tam setki martwych, rozjechanych przez samochody ropuch zielonych i szarych, żab trawnych i traszek zwyczajnych. Byliśmy pewni, że jeżeli wędrowały tędy do zbiorników wodnych w zeszłym roku, to podobnie będzie i w tym. Co roku wiosną, po opuszczeniu kryjówek zimowych, płazy rozpoczynają migracje do zbiorników wodnych, gdzie odbywają gody. To nieuniknione, w taki sposób się rozmnażają. Na trasach tych wędrówek (…) giną na drogach.
Kim jesteście?
Zrzeszamy biologów, przyrodników oraz wszystkich tych, którym ochrona przyrody i jej dobro nie są obojętne. Zanim zarejestrowaliśmy nasze towarzystwo, każdy z nas działał z osobna, zawodowo lub hobbystycznie, zajmując się ochroną przyrody. Często spotykane bardzo niepoważne traktowanie osób działających w pojedynkę na rzecz ochrony przyrody oraz m.in. ograniczona możliwość ubiegania się o środki na realizację projektów spowodowały, że postanowiliśmy zewrzeć szyki.
Pierwszym naszym projektem była ochrona dzikich zwierząt występujących w mieście, w budynkach – ze szczególnym uwzględnieniem ptaków i nietoperzy. Impulsem do rozpoczęcia tych działań były wyniki naszych obserwacji, prowadzonych podczas remontów i termomodernizacji budynków. Okazało się, że niejednokrotnie były one prowadzone bez nadzoru ornitologicznego czy chiropterologicznego [chiropterologia to gałąź zoologii zajmująca się badaniem nietoperzy – red. Wywiadu tygodnia]. Skutkuje to zagrożeniem dla życia ptaków i nietoperzy oraz wpływa na zmniejszenie ich populacji. Zwierzęta te nie dość, że tracą w ten sposób swoje siedliska, to często zamurowywane są żywcem. Mówimy tu o takich gatunkach jak jerzyk, wróbel, mazurek, kawka, pustułka, mroczek późny czy borowiec wielki. Wszystkie objęte są ścisłą ochroną gatunkową, a samowolne niszczenie ich siedlisk jest niezgodne z prawem. Podczas jednej z ostatnich interwencji okazało się, że spółdzielnia mieszkaniowa zamknęła 30 żywych ptaków w jednym z otworów w stropodachu.
Nasze stowarzyszenie prowadzi edukację przyrodniczą, staramy się przekonać mieszkańców, że przyrodę warto wspierać; uczymy, jak to robić. Co roku, aby podnieść świadomość ekologiczną, prowadzimy warsztaty edukacyjne dla dzieci, młodzieży i seniorów. Organizujemy też szkolenia dla osób bezpośrednio i pośrednio związanych z planowaniem i przeprowadzaniem inwestycji budowlanych w mieście, bo to od ich decyzji zależą losy tych zwierząt.
Nie tak dawno zakończyliśmy działania związane z projektem „Dom dla kawki”, w wyniku którego w mieście pojawiło się ponad 100 budek lęgowych. Ruszamy z kolejnymi, bezpłatnymi szkoleniami. To najbliższe adresujemy do Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Architektów. 1 marca zaczął się okres lęgowy, a to gorący okres, rozpoczynają się remonty w mieście, więc pracujemy ze zdwojona siłą, monitorujemy budynki i pilnujemy, żeby zwierzęta nie ucierpiały. Będziemy też kontynuować rozmowy z Zarządem Dróg Wojewódzkich w sprawie odcinka drogi 551, aby akcja „Żaba” już na stałe wpisała się w kalendarz i odbywała co roku.
Jest pani pracownikiem ogrodu botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, odpowiedzialnym m.in. za edukację. Na co zwraca pani uwagę odwiedzających?
Zawsze podkreślam, że nie żyjemy w mieście sami, dzielimy je ze zwierzętami. One tutaj były zanim zbudowaliśmy infrastrukturę. Są i będą naszymi sąsiadami – mam nadzieję. Uczę szacunku do nich, tłumaczę, że są ważne, że nie należy się ich bać, trzeba je poznać. Podczas przyrodniczych warsztatów w terenie uczestnicy poznają wiele gatunków zwierząt i roślin, obserwują je, uczą się odróżniać gatunki, dowiadują jak właściwie [wobec nich] postępować.
Duży nacisk kładę na wpojenie właściwych zachowań, tak zwanej etyki obserwatora – po pierwsze, nie szkodzić. Walczę też z pewnymi stereotypami, które pokutują w społeczeństwie i szkodzą przyrodzie. Proszę sobie wyobrazić, że spotykam się z osobami, które nadal myślą, że nietoperze występujące Polsce piją krew i trzeba je tępić. Nie żartuję.
27 kwietnia 2018 r.