Firma społeczna – rehabilitacja przez pracę
Rozmowa ze Stanisławem Kuczynieckim, dyrektorem Zakładu Aktywności Zawodowej w Bydgoszczy
Rozmowa ze Stanisławem Kuczynieckim, dyrektorem Zakładu Aktywności Zawodowej w Bydgoszczy, jednym z dwudziestu przedsiębiorstw społecznych w naszym regionie posiadających prawo posługiwania się certyfikatem „Zakup Prospołeczny”
Co oznacza posiadanie takiego certyfikatu dla firmy takiej jak wasza?
W naszym przypadku ma to czysto prestiżowe znaczenie.
ZAZ w Bydgoszczy: nasza oferta musi być konkurencyjna aby wejść na rynek; fot. Tymon Markowski dla UMWKP
Oferta bydgoskiego ZAZ-u to druk. Czym różnicie się od zwykłej drukarni?
Podobnie jak inne ZAZ-y w całej Polsce, których jest ponad sto, działamy w oparciu o właściwe ustawodawstwo, spełniając zarówno rolę reintegracyjną [wobec zatrudnionych tu osób niepełnosprawnych], jak i ekonomiczną. Nie jesteśmy podmiotem biznesowym!
Każdy ZAZ ma za zadanie usamodzielniać osoby ze znacznym i umiarkowanym stopniem niepełnosprawności i przygotowywać je do pracy na otwartym rynku – generalnie u innego pracodawcy. Przepisy wyraźnie wskazują, że dochód nie podlega podziałowi i konsumpcji tak jak w podmiotach prawa handlowego. Z tych środków tworzy się Zakładowy Fundusz Aktywności, który musi być przeznaczony na ściśle określone formy wsparcia – na rehabilitację konkretnych niepełnosprawnych pracowników. Obowiązkowo prowadzona przez nas działalność usługowa, wytwórcza albo usługowo-wytwórcza jest narzędziem do realizacji głównego celu, jakim jest rehabilitacja zawodowa i społeczna pracowników. Jak to określa Komisja Europejska, nie powinniśmy stanowić konkurencji na lokalnym rynku.
ZAZ w Bydgoszczy: nasza oferta musi być konkurencyjna aby wejść na rynek; fot. Tymon Markowski dla UMWKP
Nasza oferta, na którą składają się usługi poligraficzne – od projektu poprzez skład i łamanie do druku offsetowego, cyfrowego i wielkoformatowego – musi być jednak konkurencyjna aby wejść na rynek.
Co oznacza zatrudnianie osób niepełnosprawnych?
Zatrudnianie osób niepełnosprawnych to wielka satysfakcja. Pomysł na tworzenie zakładów aktywności zawodowej sprawdza się. Ludzie z najcięższymi dysfunkcjami nabierają ochoty do życia, poprzez pracę integrują się i utożsamiają ze zdrową częścią społeczeństwa. Jako kadra obsługująca zakład widzimy, że nasza praca tu nie jest sztuką dla sztuki. Mamy wszyscy świadomość, że niepełnosprawni pracownicy przestali być biernymi odbiorcami świadczeń społecznych – współtworzą wpływy do ZUS, zarobione pieniądze wprowadzają w rynek towarów i usług. Tak w dużym skrócie można określić ekonomiczne korzyści tej działalności.
ZAZ w Bydgoszczy: nasza oferta musi być konkurencyjna aby wejść na rynek; fot. Tymon Markowski dla UMWKP
Pozostaje jeszcze przeogromny obszar korzyści społecznych i cała ta wartość humanistyczna, jaka wiąże się z działalnością zakładów aktywności zawodowych.
Problemy są, jak wszędzie. Wydajność pracy osób niepełnosprawnych (stopień znaczny i w 35 proc. umiarkowany) mieści się w granicach 30 proc. w stosunku do ludzi zdrowych. Dlatego funkcjonuje system dofinansowania przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W roku 2008 dofinansowanie w przeliczeniu na jedno stanowisko pracy osoby niepełnosprawnej wynosiło 18 500 złotych. Dzisiaj nadal wynosi 18 500, choć według wskaźnika wzrostu wydatków, w tym wzrostu minimalnego wynagrodzenia, powinno wynosić co najmniej 24 500 złotych. I to jest nasz główny problem. Z niedoszacowania rodzi się pomysł zwiększania obrotu handlowego, co dzieje się kosztem pracy nad tą właściwą rehabilitacją. Osoby niepełnosprawne, które osiągają gotowość do pracy na otwartym rynku, niechętnie są na ten rynek wypuszczane – bo to one w danym ZAZ-ie mają najwyższą wydajność. I koło – błędne koło – się zamyka.
ZAZ w Bydgoszczy: nasza oferta musi być konkurencyjna aby wejść na rynek; fot. Tymon Markowski dla UMWKP
3 listopada 2017 r.