Marta Kwaśna
Marta Kwaśna w młodości grała w siatkówkę, po wojnie pracowała jako asystentka w gabinetach stomatologicznych, w służbie zdrowia oraz w placówkach szkolnych i przedszkolnych, a także w żłobku jako opiekunka do dzieci.
Marta Kwaśna (z domu Meszyńska) urodziła się 8 lipca 1917 roku w Niemczech, w miejscowości Ickern niedaleko Dortmundu, jako czwarte z pięciorga dzieci w rodzinie. Jej ojciec pochodził z Wielkopolski, z powiatu rawickiego, i jak wielu mieszkańców dawnego zaboru pruskiego przybył do Zagłębia Ruhry za chlebem, w poszukiwaniu pracy w górnictwie. Gdy po pokoju wersalskim Wielkopolska, a z nią Bydgoszcz, wróciły do macierzy, ojciec pani Marty, wraz z poślubioną w Niemczech żoną oraz piątką dzieci, podjął decyzję o powrocie do Polski. Osiedlił się w Bydgoszczy, z której wówczas masowo wyjeżdżali Niemcy.
Meszyńscy najpierw zamieszkali na ul. Kujawskiej, a później na ul. Dworcowej, gdzie ojciec pani Marty znalazł zatrudnienie w warsztacie naprawy rowerów Wilhelma Tornowa. Warsztat szybko się rozrósł, w czym udział miał ojciec pani Marty, bo choć w Niemczech był górnikiem, znał się na murarce i razem z właścicielem wybudował kolejne warsztaty, w których zaczęto montować rowery z części sprowadzanych z Niemiec. W warsztatach przy ul. Dworcowej nr 49 i 51 oraz przy ul. Św. Trójcy Wilhelm Tornow zatrudniał początkowo około 50 osób, wśród nich rodziców pani Marty. W tym pionierskim okresie Tornow zaczął traktować Meszyńskich jak najbliższą rodzinę. Po latach, we wrześniu 1939 roku, ze względu na tę zażyłość, ratował ich przed represjami ze strony hitlerowców. W tamtych pionierskich latach dwudziestych w warsztacie Tornowa składano ok. 30 rowerów dziennie. Kilkanaście lat później, gdy warsztaty przekształciły się w zakłady TORNEDO, dziennie produkowano już prawie dwadzieścia razy więcej turystycznych rowerów marki tornado i orion.
Po ukończeniu szkoły podstawowej, w wieku 14 lat, pani Marta również podjęła pracę w fabryce TORNEDO. Od dzieciństwa pasjonowała się sportem, szczególnie siatkówką. Należała do Młodych Polek, założonego w 1918 roku Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej, gdzie grała w siatkówkę i odnosiła nawet ze swoim zespołem sukcesy. Wilhelm Tornow, bardzo wspierał tę pasję, choć jej rodzice woleli, by oddawała się bardziej praktycznym zajęciom. Tymczasem panna Marta marzyła o podróżach, zbierała karty publikowane w czasopismach i sklejała albumy, brała udział w konkursach i wygrywała nagrody, co zaowocował znajomością z Arkadym Fiedlerem, przyrodnikiem i pisarzem, który już przed wojną miał na swoim koncie podróże do Brazylii, Peru, w dorzecze Amazonii. Do dziś pani Marta przechowuje egzotyczny nóż do otwierania listów, który dostała w prezencie od pisarza oraz inne pamiątki i nagrody, a także wspomina opowieści, których wysłuchiwała podczas jego wizyt w Bydgoszczy.
W 1939 roku panna Marta wyszła z mąż. Jej mąż Franciszek także pracował jako ślusarz w zakładach Wilhelma Tornowa. Choć w 1937 roku pani Marta ukończyła dwuletni kurs wojskowej sanitariuszki i zdobyła stopień podoficerski, w sierpniu 1939 roku, jako mężatka, nie została zmobilizowana. Druga wojna światowa pogrzebała nie tylko sportowe plany i marzenia o podróżach pani Marty. Po wojnie jej mąż znalazł zatrudnienie na kolei, a ona przez lata pracowała jako asystentka w gabinetach stomatologicznych, w służbie zdrowia oraz w placówkach szkolnych i przedszkolnych, a także w żłobku jako opiekunka do dzieci.
Pani Marta, która na początku lipca obchodziła swoje 101 urodziny, nadal mieszka w Bydgoszczy w oficynie tej samej kamienicy przy ul. Dworcowej, w której mieścił się sklep Wilhelma Tornowa. Doczekała się dwóch córek: Heleny i Krystyny oraz jednej wnuczki i jednego wnuka, który niestety zmarł we wczesnej młodości. Jest bardzo rozmowna, towarzyska. Choć ze słuchem u niej nie najlepiej, wciąż ma dobrą pamięć, chętnie recytuje wiersze patriotyczne, no i nadal jest ciekawa opowieści z dalekiego świata.