Rówieśnicy Niepodległej

Łucja Stańska, fot. Tomasz Czachorowski dla UMWKP
Łucja Stańska, fot. Tomasz Czachorowski dla UMWKP

Łucja Stańska

Krótka autobiografia Łucji Stańskiej, zapis oryginalny.

 

Łucja Cecylia Stańska zd. Strzyżewska

 

Urodziłam się 28 listopada 1922 roku w Bydgoszczy. Moimi rodzicami byli Wiktor Strzyżewski i Wanda Jadwiga zd. Kaszewska. Ojciec był kierownikiem dyspozytorni kolei towarowych w województwie pomorskim, matka do czasu ślubu była urzędniczką w Dyrekcji Pocztowej. Miałam dwoje młodszego rodzeństwa – brata Witolda Jana Kazimierza i siostrę Romanę Teresę (oboje już nie żyją). Brat zaraz po wojnie poszedł na studia dzienne na Politechnikę Poznańską, został inżynierem mechanikiem, dostał nakaz pracy i pracował na różnych stanowiskach w Zakładach Samochodowych w Solcy Kujawskim. Siostra urodziła się z wrodzoną wadą serca i pomimo choroby pracowała w Przedsiębiorstwie Budowlanym jako pracownik umysłowy w Bydgoszczy.

 

Maturę zdałam w Gimnazjum Żeńskim w Chełmnie. Po maturze przeprowadziliśmy się do Wejherowa. Wybuchła wojna i wszystkie plany życiowe się zmieniły.

 

W marcu 1941 roku poszłam do pracy u Niemca nazwiskiem Erich Zipp (pochodził z Kwidzyna) – w Przedsiębiorstwie Samochodowym, które przedawało i naprawiało samochody marki Opel. Pracowałam w biurze, gdzie musiałam mówić i pisać po niemiecku. Gwoli ścisłości muszę dodać, że zarówno p. Zipp jak i jego żona traktowali mnie dosyć dobrze – żona na początku poprawiała mój niemiecki. Pan Zipp w miarę moich postępów w pracy podwyższał mi uposażenie. Pod koniec wojny oboje uciekali i zaproponowali mi, żebym uciekała razem z nimi. Nie zgodziłam się. W międzyczasie chodziłam na kursy języka niemieckiego, które prowadzili Niemcy.

 

W Wejherowie przeżyliśmy bombardowania – w nocy było jasno jak w dzień, a temu towarzyszył potworny huk. Wszystko drżało, leciały szyby z okien i pękały ściany…

 

Gdy zbliżała się Armia Czerwona, napisałam na drzwiach po rosyjsku „Tu mieszkają Polacy” i przez to nie zostaliśmy wywiezieni. Do nas do domu przyszła jako pierwsza wojskowa grupa operacyjna – chcieli zjeść posiłek u Polaków. Po wojnie natychmiast poszłam do pracy w Starostwie Powiatowym w Wejherowie. Tam przyjmowałam między innymi wyzwolonych więźniów z obozu koncentracyjnego Stutthof i wówczas zaraziłam się tyfusem. W 1945 roku przeszłam w szpitalu w Gdańsku ciężką operację uda środkowego.

 

Potem przenieśliśmy się z Wejherowa do Sławna, gdzie też pracowałam w Starostwie Powiatowym. W 1949 roku z powodu zbyt małego zagoszczenia w mieszkaniu mojej babci i cioci (Pelagii i Cecylii Kaszewskich) w Bydgoszczy przeprowadziliśmy się do tego miasta. Tu zaczęłam pracować w Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej (obecnie Urząd Wojewódzki). W urzędach pracowałam na różnych stanowiskach biurowych.

 

W 1958 roku wyszłam za mąż za Aleksandra Józefa Stańskiego, urzędnika państwowego w Powiatowej Radzie Narodowej. Ze względu na stan zdrowia i częste operacje przeszłam na rentę inwalidzką.

 

W 1966 roku zmarł mój mąż.

 

W 1968 roku poszłam do pracy na pół etatu do Bydgoskiego Przedsiębiorstwa Inżynieryjno-Elektrycznego w Bydgoszczy, a od 1975 roku pracowałam w Urzędzie Wojewódzkim. Tu doczekałam się emerytury. Mam jedną córkę Izabellę Taddeę – obecnie na emeryturze.

 

Ojciec po wojnie nie mógł nikomu mówić, że zarówno podczas I wojny, jak i II był aktywnym uczestnikiem ruchu oporu (brał udział w powstaniu wielkopolskim, w wojnie polsko-bolszewickiej, w bitwie pod Verdun, należał do Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski – miał pseudonim Roma). Dokumenty dotyczące mojej rodziny znajdują się w Muzeum Wojsk Lądowych przy ul. Czerkawskiej w Bydgoszczy. 

 

Zarówno ja, jak i rodzina nigdy nie zrzekliśmy się obywatelstwa polskiego.