Toruń – Barbarka
Między 17 a 19 października 1939 roku w Toruniu oraz okolicznych miejscowościach (łącznie z Chełmżą) hitlerowcy aresztowali około trzech tysięcy Polaków. Przedstawicieli inteligencji, księży, społeczników, czasem przypadkowe osoby wskazane, z prywatnej zemsty, przez przedwojennych sąsiadów Niemców, uwięziono w Forcie VII przy Szosie Okrężnej.
Masowe rozstrzeliwania, w odległym o pięć kilometrów od Fortu VII, lesie na Barbarce, rozpoczęły się 28 października 1939 r. Podczas pierwszej egzekucji zginęło 130 osób. Kolejnych mordów dokonywano raz lub dwa razy w tygodniu, zwykle w środy. Więźniów przewożono ciężarówkami toruńskiej firmy rzeźnickiej Jaugsch.
Zaniepokojone losami bliskich rodziny Niemcy okłamywali twierdząc, że rozstrzelani zostali wysłani na roboty lub do innego obozu. W 1944 r., na kilka miesięcy przed wkroczeniem Armii Czerwonej, większość zwłok została wydobyta ze zbiorowych grobów i spalona. Hitlerowcy zacierali ślady zbrodni. Dlatego trudno ustalić dokładną liczbę pomordowanych na Barbarce.
Podczas powojennej ekshumacji odkryto siedem masowych grobów. Sześć było pustych, z siódmego, wydobyto 87 ciał z przestrzelonymi czaszkami i piersiami. Znaleziono też dwa miejsca, w których palono zwłoki.
Naukowcy szacują, że na Barbarce rozstrzelano, co najmniej, 1200 Polaków. Udało się jednak ustalić tożsamość tylko niespełna trzystu z nich.
Dziś w miejscu kaźni znajduje się cmentarz-pomnik, na terenie którego, co roku 28 października, w rocznicę pierwszej egzekucji, organizowane są uroczystości dla upamiętnienia zamordowanych.
Żaden z oprawców nie poniósł kary. W 1969 roku, podczas procesu w ówczesnych Niemczech Zachodnich, sąd uniewinnił Karla Friedricha Straussa, przedwojennego toruńskiego stolarza, w 1939 roku komendanta Fortu VII, uznając, że „wykonywał tylko rozkazy”. Komisarz kryminalny Leyer, szef toruńskiej ekspozytury Einsatzkommando, odpowiedzialny za egzekucje, zeznawał tylko jako świadek.