Dr Krzysztof Dalke
Dr Krzysztof Dalke – Ordynator Oddziału Otolaryngologicznego Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu. W 2020 roku współkierował oddziałem covidowym, utworzonym z lekarzy pracujących na oddziałach laryngologicznym i okulistycznym w Grudziądzu.
Dorota Kowalewska: Opowie pan o pracy na oddziale covidowym?
Krzysztof Dalke – To było trudne doświadczenie. Nie byliśmy na to przygotowani. Nasz oddział został utworzony na dwóch oddziałach – Laryngologicznym i Okulistycznym. Trafiali do nas pacjenci w ciężkim stanie. Z chorobą, której nie znaliśmy. Jako lekarz, porównałbym ten czas do wojny. Początki były bardzo trudne. Musieliśmy wielu rzeczy uczyć się z dnia na dzień. Czasami wdrażać leczenie, o którym właśnie przeczytaliśmy w najnowszych doniesieniach ze świata.
Sam przebieg choroby był trudny do monitorowania. Przyjmowaliśmy pacjenta w stanie ogólnie dobrym. Nic nie wskazywało, że pojawi się pogorszenie. Po kilku godzinach miał już problemy z oddychaniem. Podawaliśmy tlen. Potem pomagał już tylko respirator. Czasami nasza wiedza i wszystkie osiągnięcia medycyny nie wystarczały i pacjent umierał.
W oczach pacjentów, przyjmowanych na oddział, widzieliśmy strach.
My, lekarze, pielęgniarki, cały personel pracujący na oddziale, też się baliśmy. Zarażenia, zarażenia bliskich. Widzieliśmy, jak podstępna jest to choroba.
Rodziny pacjentów często nie miały kontaktu z bliskimi.
Nie mogli wchodzić na oddział. Na bieżąco informowaliśmy rodziny o stanie zdrowia. W miarę możliwości staraliśmy się zapewnić im kontakt przez telefon. Ale nie zawsze to się udawało. Czasami zdjęcie maski z tlenem było niemożliwe z powodu duszności.
Mamy już ochronę przed wirusem. Szczepionkę.
Nie znam nikogo, kto pracował z ludźmi chorymi na covid i się nie zaszczepił. Ale wiem, że jest spora grupa ludzi, którzy szczepionki nie przyjęła. I przyznam, że tego nie rozumiem.
Na tego wirusa nie ma leku. Trwają badania, ale lek nie istnieje.
Wirus jest podstępny i nie wybiera tylko osób w podeszłym wieku z chorobami współistniejącymi. W tej grupie na szczęście zaszczepiło się dużo więcej osób.
Ale infekcja jest groźna dla wszystkich. Coraz częściej również obserwujemy, że nowe mutacje atakują coraz młodszych. Nawet nastolatkowie i dzieci mogą ciężko przechodzić zakażenie.
I ktoś postanawia zagrać z życiem w loterię. Nie zaszczepi się, bo może się nie zarazi i nie umrze. Może. Może też pojawić się na oddziale, jako pacjent.
Od czasu wprowadzenia szczepienia obserwujemy, że osoby zaszczepione, nawet jak się zarażą, przechodzą chorobę łagodniej. Na oddziałach, pod respiratorami, leżą teraz właściwie tylko niezaszczepieni.
A przed nami jesień.
I kolejna fala. Zapewne nie będzie już tak wysoka, jak w zeszłym roku. Sporo osób było chorych. Sporo jest zaszczepionych. Szczególnie w naszym województwie. Ale pamiętajmy, że szczepienia to nie tylko ochrona przed ciężkim przebiegiem choroby. To szansa na leczenie dla osób chorych na inne choroby.
Ciekawa jest mapa, na której pokazany jest procent zaszczepionych ludzi w konkretnym województwie.
A jeszcze ciekawsza jest korelacja pomiędzy liczbą zaszczepionych osób, a liczbą chorych i w ciężkim stanie na oddziałach szpitalnych. W początkach pandemii najwięcej chorych było na Śląsku. Tam, gdzie ludzie mieszkali w dużych skupiskach. Dzisiaj tzw. ściana wschodnia przoduje w najniższej liczbie zaszczepionych osób i najwyższym wskaźniku zachorowań.
Lekarze różnych specjalizacji alarmują, że ich pacjenci trafiają do nich w zaawansowanych stadiach choroby.
Przez wiele miesięcy był utrudniony dostęp do lekarzy. Właściwie wszystkich specjalizacji. Od lekarzy pierwszego kontaktu do specjalistów. Wiele problemów zdrowotnych nie zostało wykrytych we wczesnym stadium. Teraz, gdy szpitale złapały oddech, ponieważ liczba chorych na Covid-19 spadła, możemy się zająć innymi pacjentami. I okazuje się, że trafiają do nas chorzy w zaawansowanym stadium choroby. Nie mieli wcześniej możliwości skonsultować się ze specjalistą. Czasami bali się pójść do lekarza z obawy przed zarażeniem. I zaczyna się walka o ich życie. O wiele trudniejsza, niż byłaby przy wczesnym wykryciu choroby.
Może nie wszyscy są przeciwnikami szczepień. Niektórzy tak po prostu się boją.
To mnie nie dziwi. Już nie mam sił czytać i słuchać o tym, jak zabójcze są szczepionki. Ktoś, nawet z podstawową wiedzą z biologii wie, że szczepionka to preparat, który pobudza organizm do produkcji przeciwciał. Ponieważ historia szczepień ma ponad 200 lat, nieco udoskonaliliśmy sposoby produkcji szczepionek i ich składu. Nie ma w tym nic dziwnego i niebezpiecznego. Szczepionka przeciw Covid-19 jest bezpieczna, sprawdzona, skuteczna.
Pan się zaszczepił?
Oczywiście. Ja i cała moja rodzina. Czy zaszczepiłbym się, gdybym uważał Covid-19 za przeziębienie, a szczepienie za niebezpieczną procedurę? Myślę, że Polacy to przekorny naród. Może, gdyby szczepionka była trudno dostępna, na zapisy, spod lady, wtedy chętniej by się szczepili? Szkoda, że nie potrafią docenić tego, że mamy bezpłatną szczepionkę, która zapewne uratowałaby życie wielu z nich.
Krzysztof Dalke – Ordynator Oddziału Otolaryngologicznego Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu. W 2020 roku współkierował oddziałem covidowym, utworzonym z lekarzy pracujących na oddziałach laryngologicznym i okulistycznym w Grudziądzu.