Wywiad tygodnia

Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP
Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP

Z Sicienka do Watykanu

Wywiad z Przemysławem Kozłowskim, laureatem tegorocznej Nagrody Marszałka w kategorii promocja województwa za tworzenie wyjątkowych dzieł z zapałek, w tym największej szopki bożonarodzeniowej, która trafiła do Watykanu.

 

Skąd wzięło się u Pana zainteresowanie szopkarstwem? Jak doszło do tego, że zaczął Pan tworzyć własną szopkę?

 

Moją przygodę z wyklejaniem z zapałek zacząłem w 1998 roku. Miałem wtedy 14 lat. Był to dla mnie trudny okres – zmarł mój tata, a ja mocno chorowałem. Czułem, że muszę znaleźć jakieś zajęcie żeby się nie poddać. Krótko po śmierci ojca znalazłem w domu pozostawiony przez niego klej do drewna i wykleiłem pierwszą pracę – był to mały domek z zapałek, który podarowałem opiekującej się mną babci. Później tworzyłem zagrody wiejskie miejscowości Grzeczna Panna (powiat nakielski), w której wówczas mieszkałem. Wśród moich prac znalazły się także ramki, wazoniki, szkatułki, stoliki, lampki, latarnie morskie, chatki góralskie i szopki bożonarodzeniowe. To te ostatnie robiły największe wrażenie wśród ludzi, którzy oglądali moje prace. Pierwszą szopkę zrobiłem, jako prezent dla mamy, z ponad 10 tysięcy zapałek. Od tego czasu starałem się tworzyć coraz większe projekty.

 

Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP

 

Na warsztatach terapii zajęciowej w Szubinie (powiat nakielski) poznałem Magdę – jak się okazało, moją wielką miłość, później żonę. Po ślubie wykonałem szopkę z 60 tysięcy zapałek i podarowałem ją kościołowi św. Marcina w Szubinie, gdzie stoi aż do dziś, mimo że minęło już 15 lat. Od 2014 roku mieszkam w Słupowie (powiat bydgoski), od tego czasu przygotowałem kilka wystaw z szopkami z zapałek: w Sicienku (powiat bydgoski), Mroczy, Nakle nad Notecią i w Szubinie (powiat nakielski). Te wystawy spowodowały, że zapragnąłem stworzyć największą szopkę bożonarodzeniową z zapałek na świecie i podarować ją Ojcu Świętemu. Do realizacji tego marzenia potrzebowałem jednak pomocy i ogromnej ilości materiałów. Dzięki wywiadowi udzielonemu bydgoskiemu oddziałowi Telewizji Polskiej mój pomysł został nagłośniony i otrzymałem wsparcie życzliwych ludzi. Przychodziły do mnie przesyłki z zapałkami od serdecznych osób z całej Polski, a jeden z warszawskich producentów podarował mi 2,5 miliona zapałek. Wtedy już wiedziałem, że uda mi się stworzyć swój największy, dotychczas, projekt. Szopka bożonarodzeniowa z 266 696 zapałek pojechała wraz ze mną do Watykanu. Ten wyjazd był możliwy dzięki dofinansowaniu z Urzędu Marszałkowskiego, w dalszym ciągu pomagała i towarzyszyła w tym TVP3 Bydgoszcz. Gdyby nie otrzymane wsparcie, to wydarzenie byłoby nadal tylko marzeniem.

 

Jak wygląda proces twórczy i jak długo powstaje jedna szopka?

 

Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP

 

Każde dzieło zaczynam od wypalenia zapałek, które następnie trzeba obrać z siarki, aby nie brudziły. Wygląd szopek to moje własne pomysły, które przelewam na papier w postaci projektu. Na jego podstawie toczy się dalsza praca związana z wyklejaniem. W tworzeniu pomagają mi moja żona Magda i moja mama Basia.

 

Mała szopka bożonarodzeniowa z kilku tysięcy zapałek powstaje pięć tygodni. Średnia, pochłaniająca od 20 do 30 tysięcy zapałek zajmuje od dwóch do trzech miesięcy, natomiast duże szopki wymagają użycia od 40 do nawet 80 tysięcy zapałek, a wyklejenie takiej ilości to nawet pół roku pracy. Dotychczas największą szopkę stworzoną dla papieża Franciszka tworzyłem przez 10 miesięcy.

 

Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP

 

Jakie ma Pan dalsze plany?

 

Często prowadzę zajęcia dla dzieci i młodzieży, których uczę mojej techniki zapałkowej, pokazując jak robię proste ramki czy wazoniki. Chciałbym kiedyś takie zajęcia poprowadzić także dla osób z niepełnosprawnościami. W zamierzeniach mam także podróż szlakiem jakubowym do Santiago de Compostela, by potem odwiedzić w Barcelonie Roberta Lewandowskiego i podarować mu zaprojektowaną przeze mnie piłkę. Ta praca jest już gotowa, do jej stworzenia wykorzystałem 4 718 zapałek. Zacząłem już pracować nad wystawą nowych prac, którą chciałbym zaprezentować w przyszłym roku w Toruniu. Znajdą się tam nie tylko szopki bożonarodzeniowe, ale także różne inne wytwory z zapałek.

 

Mam nadzieję, że moje działania dostrzegą inne osoby z niepełnosprawnościami i uwierzą, że dzięki determinacji, zaangażowaniu i chęci marzenia się spełniają. Chciałbym być przykładem tego, że nie można się poddawać mimo wielu trudności. Myślę, że zapałki uratowały mi życie. To właśnie pasja pozwalała mi przetrwać w najtrudniejszych momentach.

 

Wizyta Przemysława Kozłowskiego u marszałka, fot. Andrzej Goiński dla UMWKP

 

Grudzień 2022 r.