Spełniam marzenia
Rozmowa z Wandą Wasicką, poetką, fotograficzką, dziennikarką i popularyzatorką kultury, tegoroczną laureatką nagrody zarządu województwa za działalność na polu animacji kultury i promocji sztuki oraz edukacji artystycznej
Jest pani z historykiem z wykształcenia, ale poświęciła się sztuce i animacji kultury. Jak do tego doszło?
Jak tylko najdalej sięgnę pamięcią, zawsze interesowałam się sztuką i wszystkim, co piękne. Kwiaty w ogródeczku mojej mamy, kwitnące zioła, nasze nieszawskie świątynie, a zwłaszcza fara i kościółek w Przypuście – to był mój piękny świat dzieciństwa. Pierwszą pracę podjęłam w nieszawskim muzeum Stanisława Noakowskiego, gdzie dane mi było poznać nietuzinkowych ludzi z kręgu sztuki. Pełniąc obowiązki kierownika placówki zajmowałam się organizacją wystaw, imprez, byłam także przewodnikiem. Wielką radość dawały mi lekcje muzealne, podczas których mogłam przekazywać dzieciom i młodzieży wiedzę na temat patrona placówki, historii Nieszawy i Kujaw. Tę pracę w znacznym stopniu kontynuowałam prowadząc szkolną bibliotekę, która stała się, w opinii wielu, lokalnym centrum kultury – profesjonalne wystawy, znani i uznani twórcy literatury, koncerty, konkursy. Później było Biuro Promocji i Informacji Turystycznej, stworzone od podstaw przy nieszawskim Urzędzie Miasta, które prowadziłam, wreszcie praca z niepełnosprawnymi, w tym z osobami niewidomymi i niedowidzącymi.
Z pani inicjatywy w Nieszawie odbywają się obrosłe już tradycją letnie Koncerty przy Świecach.
Dla mnie te koncerty są spełnieniem marzeń. Kiedy siedem lat temu zrodził się pomysł późnowieczornych Organowych Koncertów przy Świecach – oczywiście bez aprobaty i wielkiego zaangażowania proboszcza nieszawskiej parafii ks. Grzegorza Molewskiego jego realizacja w ogóle nie byłaby możliwa – nawet nie przypuszczałam, że będą [u nas] grać wirtuozi tego instrumentu. O występie profesora Joachima Grubicha, światowej sławy organisty, nie śmiałam nawet marzyć, jak również o występach jego uczniów (ten pomysł realizujemy obecnie za zgodą mistrza).
Wszystko zaczęło się od reaktywowania nieszawskiego chóru parafialnego, który stworzył i którym kierował Józef Zborowski (1875 – 1957), w 2010 roku uhonorowany tytułem Zasłużony Obywatel Miasta Nieszawy. Chór został nazwany jego imieniem. Pomyślałam, że cudownie by było szerzej zaprezentować chór i jego chórmistrza, który jest także organistą.
Gala wręczenia nagród zarządu województwa dla animatorów kultury 2015, fot. Janusz Wasicki
Na hasło muzyka organowa podczas pierwszej edycji wydarzenia odpowiedziało spontanicznie bardzo wiele osób, zupełnie mi nieznanych. Pamiętam jak dziś: podchodziłam do naszej fary przed koncertem, a tu cisza jak makiem zasiał. Myślałam, że nikt nie przyszedł, a okazało się, że zgromadzeni w świątyni w wielkiej ciszy oczekiwali na rozpoczęcie wydarzenia.
W ogóle tym recitalom zawsze towarzyszy klimat wyciszenia, skupienia. Sprzyjają temu miejsce i czas. Fara w Nieszawie to majestatyczny gotycki kościół z XV wieku, koncerty rozpoczynają się o 21, oświetlenie to jedynie światło świec.
Z roku na rok nasze spotkania organowe gromadzą coraz większą publiczność, o wysublimowanym guście artystycznym – to się czuje. Nie przeszkadzają ani wysoka temperatura powietrza, ani późna pora. (…) W 2013 roku wśród gości był premier Tadeusz Mazowiecki. Miasto jest kojarzone z tymi koncertami.
Kolejna edycja w sierpniu 2016. Przy nieszawskich zabytkowych organach zasiądzie Marek Stefański, kolejny wybitny uczeń profesora Joachima Grubicha. Cieszymy się, że krakowscy i warszawscy studenci mistrza wyznaczają sobie muzyczne spotkania w Nieszawie. (…) Recitale są nagrywane, będzie z tego płyta, wydanie przewidujemy na rok 2019, czyli na jedenastą edycję nieszawskich Koncertów przy Świecach. Organizacja wydarzenia muzycznego – prowadzę je wspólnie z ks. Grzegorzem Molewskim – na tak wysokim poziomie wykonawczym jest możliwa tylko dzięki współfinansowaniu ze środków marszałka województwa.
Organowy Koncert przy Świecach 2014, fot. W. Rosińska
Jest pani nagradzaną literatką i fotograficzką.
Jeżeli chodzi o poezję, to tematem jest po prostu życie. (…) Znaczna część utworów to mój poetycki dziennik.
Przez całe lata obiektyw aparatu fotograficznego kierowałam na moje miasto rodzinne, czyli Nieszawę. Dokumentowałam codziennie życie miasteczka – architekturę, ludzi, wydarzenia. Ponieważ zajmowałam się promocją Nieszawy, [starałam się] pokazać to co najpiękniejsze. Efektem są czterojęzyczny folder „Nieszawa – miasto królewskie” (ukazały się cztery wydania) oraz kilkanaście wzorów nieszawskich widokówek, nie licząc dziesiątek artykułów, które opatrywałam zdjęciami. Swoje miasto rodzinne pokazałam na kilku wystawach fotograficznych.
Fotografowanie jest dla mnie tak samo ważne jak pisanie. W zasadzie nie potrafię oddzielić jednego od drugiego. Jeżeli chodzi o fotografię – znalazłam swój piękny świat, który mnie uspokaja, wycisza i bardzo inspiruje. Aktualnie przygotowuję indywidualną wystawę.
Jestem laureatką między innymi Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Franciszka Becińskiego, Ogólnopolskich Prezentacji Stachuriada, Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego ˝Stachura- podróże˝. “Londyn w obiektywie / London in the eye of camera” to tytuł dwukrotnie zaprezentowanej w 2015 roku wystawy którą przygotowałam wspólnie z moją córką Agnieszką. Wydałam też dwujęzyczny tomik „Dotyk tęczy/ Touch of Rainbow”, w przygotowaniu jest następny, również dwujęzyczny.
Spotkanie autorskie w toruńskim Domu Muz, listopad 2013, fot. Janusz Wasicki
W najbliższym czasie ukaże się drukiem pani książka o polskich Bacciarellich, potomkach nadwornego malarza ostatniego polskiego króla. Skąd inspiracja?
[Wiele lat temu] jako uczennica nieszawskiego liceum nieoczekiwanie znalazłam się w okolicach przepięknego dworku w Wagańcu. Białe mury lśniły w promieniach słońca, byłam zaskoczona, że taka oto perełka architektoniczna tak niedaleko Nieszawy, a widzę ją po raz pierwszy. Dwór był zachwycający – ale opustoszały. Zapragnęłam wówczas poznać jego dzieje.
Potomkowie Marcello Bacciarellego, nadwornego malarza króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, osiedlili się na ziemi kujawskiej w 1882 roku, do opuszczenia własności rodowej zostali zmuszeni w 1945. W powszechnej pamięci mieszkańców Jądrowic, Miechowic, Wagańca i pobliskich miejscowości pozostali jako dobrzy gospodarze i wspaniali ludzie. Byli postępowymi rolnikami i światłymi obywatelami. Wielokrotnie dawali świadectwa patriotyzmu w godzinie próby. Podczas II wojny światowej mieszkańcy należących do potomków Bacciarellego kujawskich majątków dzięki zabiegom właścicieli nie zaznali głodu. [W czasach świetności] w majątkach gościli ludzie kultury, później dawano tu schronienie żołnierzom Armii Krajowej, uciekinierom, potrzebującym pomocy.
Z trzech dworów tylko ten w Wagańcu doczekał wolnej Polski. Dzisiaj już nie istnieje. Nie ma też śladu po rezydencji jądrowickiej. Dwór i park w Miechowicach mają dzisiaj nowego właściciela, który podjął się próby rekonstrukcji.
Żyją potomkowie dawnych właścicieli (…), sędziwych lat dobiegają nieliczni już dawni pracownicy majątków. Świadkiem historii rodziny jest aktor Ryszard Bacciarelli. (…) Potomkowie Marcello Bacciarellego mieszkają nie tylko w Polsce, to rozgałęziona rodzina o w większości nieprzeciętnych życiorysach. Zapraszam do lektury książki.
11 stycznia 2016 r.