Wywiad tygodnia

Joanna Dolecka

„Jest akcja – jest reakcja”

Rozmowa z Joanną Dolecką, redaktor naczelną tygodników „Czas Chełmna” i „Czas Świecia”. Dziennikarze „Czasu Chełmna” to tegoroczni laureaci Nagrody Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w kategorii Budowa społeczeństwa obywatelskiego.

 

Redakcja tygodnika „Czas Chełmna” aktywnie włącza się w kreowanie życia społecznego mieszkańców powiatu chełmińskiego. Jaka idea przyświeca chełmińskim dziennikarzom, którzy inicjują tak wiele obywatelskich przedsięwzięć?

 

 „Czas” jest jedyną, ukazującą się na terenie powiatu chełmińskiego gazetą, która swoim zainteresowaniem obejmuje sprawy ludzi z tego terenu. To zaszczyt, ale i odpowiedzialne zadanie. Mieszkańcy nie mają innego medium, z którego dowiadywaliby się o ważnych wydarzeniach, na które mogliby liczyć w sytuacjach, gdy zawodzą instytucje, które wpływałoby na ich opinie. Wielość mediów na danym obszarze, to konkurencja, ale i dla obywatela lepsza sytuacja, bo ma dostęp do wielu opinii i dysponuje większym polem poznawczym. Powiat chełmiński ma „Czas Chełmna”, więc bardzo dużą wagę przykładamy do naszej obecności w lokalnym środowisku – nie tylko w piątek, czyli w dniu, w którym tygodnik się ukazuje, ale każdego dnia w tygodniu. Tu pracujemy, tu żyjemy. Jak szkoły, instytucje, stowarzyszenia, jesteśmy jednym z elementów lokalnego środowiska.

 

Joanna Dolecka 

 

Nasze akcje i obywatelskie przedsięwzięcia, to przemyślane działania, które są reakcją na konkretne wydarzenia, sygnalizowane potrzeby i zauważane przez dziennikarzy tendencje poza lokalnym środowiskiem, które warto promować i w zakresie których warto edukować. Gdyby chcieć ująć inicjowane obywatelskie przedsięwzięcia w zgrabne hasło, to: jest akcja – jest reakcja. Jak to wygląda technicznie? Kolegium redakcyjne ze śniadaniem, przy którym wpada komuś (najpierw zawoalowany) pomysł, kolejna osoba dorzuca zacną myśl, mały krok, zaangażowanie, rozpuszczenie wici wśród mieszkańców i w ten sposób powstaje 1,5 – tonowy transport dla uchodźców w irackim Kurdystanie.

 

Podejmowanie społecznych, charytatywnych czy edukacyjnych inicjatyw wyrasta z nas. Nikt nie czuje się przesadnie obciążony zadaniami, bo one dzielą się same – każdy bierze się za coś i układa się to w ładną całość. Czasu też nie dzielimy na zawodowy i poza pracą, i nie chodzi o to, że robotę bierzemy do domu. To dom bierzemy do pracy.

 

„Czas Chełmna” angażuje się w życie mieszkańców na wielu płaszczyznach. Rozrywka i imprezy kulturalne, inicjatywy obywatelskie oraz wspieranie działań aktywnych społecznie osób i instytucji to tylko niektóre z nich. Jakie są najważniejsze przedsięwzięcia, w których realizację włączył się tygodnik?

 

Lista jest pokaźna i zawsze, jak obiecujemy sobie, że robimy przerwę, zaczynamy coś nowego. Od 2013 roku organizujemy Zabawy w Dniu Flagi, oczywiście nie sami, bo zapraszamy do współorganizacji mieszkańców i instytucje. W efekcie mamy trzygodzinną, zdrową zabawę dla rodzin, promującą „biało- czerwoną”.

 

 Zabawy w Dniu Flagi 2014

 

Co roku mieszkańcy głosując, wybierają najlepszych dziesięciu sportowców minionego roku oraz człowieka roku. Służy to promocji sportowych postaw, sukcesów i wyróżnieniu działaczy społecznych, którzy wykonują ważną dla środowiska pracę.

 

W 2005 roku Czas Chełmna zaangażował się w akcję zbierania podpisów w sprawie nazwania mostu chełmińskiego im. gen. bryg. Stanisława Skalskiego. Po ośmiu latach inicjatywę udało się doprowadzić do końca – we wrześniu 2013 most został oficjalnie nazwany.

 

 Ceremonia nazwania mostu chełmińskiego im. gen. bryg. Stanisława Skalskiego

 

W 2012 roku zorganizowaliśmy konkurs „Szkoła z energią” dla szkół ponadgimnazjalnych w  powiecie chełmińskim. Przez dwa miesiące młodzież ścigała się w pomysłach na to, jak ożywić swoje placówki i miasto. Były szalone happeningi, ale też i poważne dyskusje, np. międzynarodowy panel na temat wolontariatu.

 

Co roku organizujemy świąteczną paczkę dla rodziny z powiatu. Ubiegłoroczna akcja zaowocowała myślą, że skoro mieszkańcy tak hojnie obdarowali potrzebującą, trzyosobową rodzinę, to może spróbujemy zmobilizować ich i zebrać dary dla potrzebujących w Kurdystanie. Udało się, wysłaliśmy żywność, chemię i artykuły papiernicze.

 

 Transport z pomocą dla Kurdystanu

 

Gdy głośne stały się podejmowane przez większe miasta inicjatywy wprowadzania budżetów obywatelskich, postanowiliśmy zmobilizować do tego chełmińskie władze, a mieszkańców edukować w tym zakresie. Budżet, choć na razie z kulawym regulaminem, co oczywiście staramy się zmienić, Chełmno ma już drugi rok.

 

Gdy przyszedł czas wyborów w 2014 roku, zorganizowaliśmy dwie debaty (przed pierwszą i drugą turą), żeby mieszkańcy mieli okazję poznać kandydatów spotykając się z nimi osobiście. Zainteresowanie było ogromne.

 

Jak z perspektywy działalności dziennikarskiej i społecznej oceniacie Państwo zaangażowanie mieszkańców w społeczne inicjatywy? Czy możemy nazywać siebie społeczeństwem obywatelskim?

 

Ludzie mają potrzebę spotykania się, robienia czegoś razem, pomagania, uczestnictwa w kulturze, ale i tworzenia jej oraz decydowania o tym jak mają być zorganizowane miejsca, w których chcą żyć. Pokazują to nasze liczne akcje, których bez udziału mieszkańców powiatu nie udałoby się zrealizować. W tym sensie jesteśmy obywatelscy. Problem jest w edukacji i umiejętnym skanalizowaniu ludzkiej mocy do aktywnego, dobrego, ciekawego życia w lokalnym środowisku i udziału w kulturze. Niedomagają instytucje. Edukacją obywatelską i współdecydowaniem mieszkańców o wspólnych sprawach nie są zainteresowane lokalne władze. Brakuje liderów, a jak są to nie otrzymują pomocy w realizacji pomysłów.

 

 Debata z kandydatami na burmistrza Chełmna

 

Jako dziennikarze jesteśmy świadkami ignorowania udziału obywateli w decydowaniu o ich życiu, a to hamuje tkwiący w nich potencjał. Przykładem może być chełmiński budżet obywatelski. Samorząd zainteresowany realnym udziałem obywateli w wydatkowaniu pieniędzy powinien wiedzieć, że nie wystarczy przegłosowana na radzie procedura. Mieszkańcy muszą być informowani, zachęcani, uczeni tego, że warto decydować o miejscu, w którym żyją. Potrzebują, żeby z nimi rozmawiać na przyjaznym gruncie, nawet o trudnych sprawach. W tym sensie, lokalnym społecznościom daleko do społeczeństwa prawdziwie obywatelskiego. Ale to się zmienia. Ludzie są coraz bardziej uparci, chcą więcej i za każdym razem, gdy przekonują się, że ich osobista aktywność daje efekty, też dają z siebie więcej. Dziennikarską pracą i angażowaniem ich we wspólne sprawy staramy się również do tego przyczyniać.