Kujawsko-pomorscy lekkoatleci z czterema medalami
Trzy srebrne i jeden brązowy medal oraz dwa rekordy Polski – z takim dorobkiem lekkoatleci z Kujaw i Pomorza wracają z mistrzostw Europy w Monachium.
To był znakomity występ polskich lekkoatletów na stadionie olimpijskim. Biało-czerwoni zdobyli w stolicy Bawarii 14 medali – trzy złote, sześć srebrnych i pięć brązowych. Niemały udział w tych sukcesach miały lekkoatletki z regionu.
Jako pierwsza na podium stanęła Adrianna Sułek. Zawodniczka KS Brda Bydgoszcz, mimo kontuzji sięgnęła we wspaniałym stylu po srebrny medal w siedmioboju. Kilkukrotna stypendystka marszałka uległa jedynie mistrzyni olimpijskiej i mistrzyni świata Nafissatu Thiam (Belgia). Jednak po pierwszej konkurencji wieloboju – biegu na 100 m ppł wiele wskazywało na to, że Adrianna Sułek się wycofa. Ból mięśnia dwugłowego nie pozwolił jej zbliżyć się do swego najlepszego wyniku. Sułek jednak podjęła wyzwanie i rozkręcała się w każdej kolejnej konkurencji, bijąc rekordy życiowe w pchnięciu kulą, skoku w dal i rzucie oszczepem. Przed kończącym siedmiobój biegiem na 800 metrów bydgoszczanka zajmowała trzecie miejsce za Thiam i Szwajcarką Kallin. Dzięki ambitnej postawie i zwycięstwu w tym biegu Sułek awansowała na drugie miejsce i została wicemistrzynią Europy.
– Z każdym wielobojem zyskuję na wartości u kibiców. Jestem z tego dumna, widzę ogromny odzew po moich startach. Bardzo się z tego cieszę. Kibice dali mi ogromne wsparcie podczas mistrzostw świata w Eugene. Postanowiłam, że w trakcie mojej przygody w mistrzostwach Europy, znacznie trudniejszej do ukończenia, będę w stałej interakcji z kibicami. Stwierdziłam, że to będzie mnie napędzało z konkurencji na konkurencję. Nie myliłam się. Przed biegiem na 800 metrów miałam pewne wątpliwości i obawy. Nie byłam pewna, czy moja noga będzie w stanie pobiec tak szybko, jak sobie założyłam. Wiedziałam, który scenariusz jest dla mnie najbezpieczniejszy – 2:09-2:10 – żeby odrobić stratę i zachować przewagę. W tym momencie kibice sprawdzili się na sto procent, dodawali mi otuchy i wspierali. Gdy szłam na rozgrzewkę, to byłam już pewna, że ten srebrny medal zawiśnie na mojej szyi – powiedziała Adrianna na antenie TVP Sport.
Drugie srebro zdobyły sprinterki BKS Bydgoszcz – Iga Baumgart-Witan i Kinga Gacka – w sztafecie 4×400 metrów. Gacka startowała w biegu eliminacyjnym, zaś Baumgart-Witan w finale. Polki przegrały jedynie z fenomenalnie dysponowanymi Holenderkami, z Femke Bol na czele. To kolejny w tym roku medal podopiecznych Iwony Baumgart, które zdobyły brąz podczas halowych mistrzostw świata w Belgradzie. Warto odnotować ósme miejsce Igi Baumgart w biegu indywidualnym na 400 m.
Z brązowym medalem mistrzostw Europy wraca Adrian Brzeziński. Sprinter MKL Toruń jest członkiem sztafety 4×100 m, która okazała się „czarnym koniem” finału. Polacy biegnący w składzie: Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota, Dominik Kopeć bardzo dobrze zmieniali i wpadli na metę na trzeciej pozycji w czasie nowego rekordu Polski – 38.15 s.
Tytuł wicemistrzyni Europy wywalczyła Marika Popowicz-Drapała (Zawisza Bydgoszcz) w sztafecie 4×100. Panie pobiegły w eksperymentalnym składzie: Pia Skrzyszowska (mistrzyni Europy w biegu na 100 m ppł), Anna Kiełbasińska (srebro w sztafecie 4×400 m, brąz na 400 m), Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda. Polki pobiegły bez kompleksów i zameldowały się na mecie na drugim miejscu. Podobnie jak panowie, panie również pobiły rekord Polski wynikiem – 42.61 s.
Najbardziej doświadczoną zawodniczką w naszej sztafecie była biegnąca na trzeciej zmianie Marika Popowicz-Drapała, która w Monachium zdobyła trzeci w karierze medal mistrzostw Europy w biegu rozstawnym (wcześniej był brąz w Barcelonie 2010 i Helsinkach 2012).
– Wierzyłam w tą ekipę. Wiadomo, że pierwszy moment był dla nas szokujący. Musiałam to przetrawić. Natomiast jestem taką dziewczyną, która po prostu działa. Jeśli dostaję szansę, to chcę ją wykorzystać. Nigdy nie zwątpiłam w tą drużynę. Po to wróciłam do sportu najpierw po zerwaniu więzadeł, a później po urodzeniu dziecka. Wciąż wierzyłam, że jesteśmy w stanie zdobywać medale i bić rekordy Polski. Nie pomyliłam się! – cieszyła się zawodniczka bydgoskiego Zawiszy.
Ojcem sukcesu żeńskiej sztafety był Jacek Lewandowski. Trener kadry – a na co dzień bydgoskiego Zawiszy – zagrał pokerowo, ustalając jeden z najbardziej niespodziewanych składów w historii polskiej lekkoatletyki.
– Ten pomysł urodził się w mojej głowie po eliminacjach. Wtedy dziewczyny uzyskał czas 43 sekundy z hakiem. Ponownie. Pomyślałam, że trzeba coś wymyślić żeby powalczyć o medal. Po finale 4 x 400 metrów rozmawiałem z Anią Kiełbasińską i powiedziała, że jest gotowa biegać. Z tatą i trenerem Pii Skrzyszowskiej ustaliliśmy, że także będzie biegać. Jedynym problemem było 38 minut przerwy między finałem na 100 m ppł a sztafetą, ale udało się i efekt przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania – mówił trener Lewandowski.
Warto przypomnieć, że wszyscy medaliści mistrzostw Europy w przeszłości byli stypendystami marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.
Departament Sportu i Turystyki Urzędu Marszałkowskiego
22 sierpnia 2022 r.