
Joanna Rybacka
Zaczyna dzień od kawy z mlekiem i uśmiechu, który nigdy jej nie opuszcza. Joanna Rybacka – kobieta o wielkim sercu i niesłabnącej energii – pamięta trudne wojenne lata, smak domowej czarniny i radość ze sprzedaży jajek na targu w Bydgoszczy. Choć dziś zamiast grządek dogląda ponad pięćdziesięciu doniczek z roślinami w mieszkaniu, wciąż z zapałem „dyryguje” ogrodem, robi przetwory na zimę i powtarza z przekonaniem – jutro będzie lepiej.
Joanna Rybacka (z domu Niedźwiedzka) urodziła się 1 lipca 1925 roku w miejscowości Junczewo, w powiecie żnińskim. Pochodzi z rodziny rolniczej – jej rodzice, Franciszek i Wiktoria, prowadzili gospodarstwo. Miała siostrę i brata (siostra żyje do dziś).
Podczas II wojny światowej, jako nastolatka, została zmuszona do pracy u Niemca w Gorzycach (powiat żniński). Pracowała w gospodarstwie domowym, zajmując się również hodowlą świń i krów. Choć były to trudne czasy, wspomina ten okres bez goryczy – była traktowana z szacunkiem. Po wojnie wyszła za mąż za Wincentego Rybackiego, leśniczego. Wspólnie wychowali czwórkę dzieci i zamieszkali w Ostatkowie (powiat żniński). Pani Joanna doczekała się piętnaściorga wnucząt i dwadzieściorga dwojga prawnucząt. Po śmierci męża, który odszedł w wieku 60 lat, samodzielnie opiekowała się rodziną. W 1982 roku przeprowadziła się do Kąpia (także powiat żniński), gdzie mieszka do dziś.
Przez wiele lat była aktywną członkinią Klubu Seniora „Tulipan”, z którym chętnie podróżowała – szczególnie do Lichenia i Częstochowy. Znana jest z pogody ducha, poczucia humoru i serdeczności. Utrzymuje bliski kontakt z sąsiadami.
Całe życie poświęciła rodzinie i domowi, pomagała mężowi w pracy w lesie, a przy tym prowadziła gospodarstwo. Hodowała kury, kaczki i indyki, które regularnie sprzedawała na targu w Bydgoszczy. Miłość do ogrodu i natury towarzyszy jej od zawsze – dziś nadzoruje pielęgnację roślin, a jej mieszkanie zdobią dziesiątki kwiatów doniczkowych.
Lubi dbać o siebie – nowe ubrania sprawiają jej radość, podobnie jak zakupy, na które chętnie wybiera się kilka razy w tygodniu. Gotowanie to jej pasja – nadal przygotowuje czarninę, przetwory, marynowane grzyby i pieczarki. Tylko w tym roku zawekowała już wiele słoików z dżemem truskawkowym.
Niedawno przeszła operację zaćmy, ale wciąż tryska energią i optymizmem. Jej życiowe motto brzmi – nie przejmować się, żyć z dnia na dzień. Lubi dobrze zjeść – boczek, smalec, jajecznica i gzik należą do jej ulubionych dań. A poranek? Zawsze z kawą z mlekiem i uśmiechem, który nie gaśnie.
Beata Krzemińska
rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego
lipiec 2025 r.