Rolnictwo to biznes i pasja
Rozmowa z Natalią i Sławomirem Jaskólskimi, starostami tegorocznych dożynek wojewódzkich; państwo Jaskólscy prowadzą gospodarstwo rolne w Kaniewie w powiecie aleksandrowskim. Dożynki wojewódzkie: zapraszamy do Ciechocinka.
Stuhektarowe gospodarstwo ze 140 sztukami bydła opasowego to właściwie całkiem spore przedsiębiorstwo. Pierwsze pytanie powinno więc brzmieć: jak idzie biznes?
Sławomir Jaskólski: – Prowadzenie gospodarstwa jest dla nas sposobem na życie, ale również pasją. Nasze gospodarstwo przez ostatnie lata dość dobrze prosperowało. Pozwoliło nam to na skorzystanie z unijnych dotacji na modernizację rolnictwa i na rozwój produkcji. Nasze gospodarstwo nastawione jest na produkcję zbóż konsumpcyjnych, głównie pszenicy, ale także buraków cukrowych i rzepaku. Oprócz produkcji roślinnej prowadzimy dość dużą produkcję bydła opasowego, rocznie sprzedajemy około 70 opasów.
Natalia Jaskólska: – Ten rok jest dla nas szczególnie trudny. Podobnie jak rolnicy z całej Polski, zmagamy się, drugi rok z rzędu, z klęską suszy, która dokonała spustoszenia w uprawach. Także na rynku bydła opasowego nie jest zbyt wesoło. Od początku tego roku cena [w skupie] spadła nawet o 3 złote za kilogram. Polscy rolnicy są obecnie w trudnej sytuacji. Z jednej strony ponosimy straty w uprawach spowodowane suszą, z drugiej zaś ceny zbóż i produktów wytwarzanych stoją na bardzo niskim poziomie. Mamy nadzieję, że przyszły rok będzie lepszy pod względem pogodowym i pozwoli na kolejne inwestycje oraz odrobienie strat w gospodarstwach.
Dobrej wołowiny praktycznie nie ma w polskich sklepach. Gdzie można kupić waszą?
Natalia Jaskólska: – To prawda, dobrej jakości polską wołowinę jest bardzo ciężko dostać na naszym rynku. Wiąże się to głównie z wysoką ceną tego mięsa (w porównaniu na przykład do drobiu czy mięsa wieprzowego), a co za tym idzie – z małym zainteresowaniem kupujących. Chociaż od kilku lat Polacy są coraz bardziej świadomi w kwestii odżywiania, co w niedalekiej przyszłości może skutkować wzrostem zainteresowania dobrej jakości mięsem wołowym. My od 8 lat sprzedajemy wołowinę, głównie do jednego z największych polskich zakładów mięsnych w Łukowie. Zakłady te posiadają sieć sklepów w całej Polsce. Tam na pewno można dostać dobrą wołowinę.
Przy tak dużym gospodarstwie nowoczesne techniki uprawy i hodowli są niezbędne. Są państwo rolnikami z cenzusem?
Sławomir Jaskólski: – Staram się stosować nowoczesne techniki siewu i uprawy. Rzepak ozimy siałem w szerokie, 45-centymetrowe rzędy, co pozwoliło na zwiększenie plonu o 400 kilogramów z hektara w porównaniu do tradycyjnego siewu. W ubiegłym roku po raz pierwszy zasiałem pszenicę w bezorkowym systemie uprawy, agregatem uprawowo-siewnym. Taki system uprawy pozwolił na późny siew pszenicy, po zbiorze buraków cukrowych. Poza tym ograniczyło to koszty i czas pracy.
Jeśli chodzi o urządzenia, z których korzystamy, to najnowszym naszym nabytkiem jest nowoczesny kombajn zbożowy, który udało nam się zakupić dzięki dotacji z funduszy na modernizację gospodarstw rolnych. Dzięki wykorzystaniu tej maszyny jestem w stanie szybciej zebrać dobrej jakości plon.
Natalia Jaskólska: – W tych czasach rolnik musi być wszechstronnie wykształcony. Z jednej strony powinien być fachowcem w dziedzinie produkcji, z drugiej znać się na szeroko pojętej administracji gospodarstwa. Tak, jesteśmy rolnikami z cenzusem. Obydwoje mamy wyższe wykształcenie. W gospodarstwie mamy ustalony podział obowiązków. Mąż jest świetnym fachowcem jeśli chodzi o uprawę roli oraz hodowlę zwierząt i ogólne dbanie o obejście. Ja natomiast zajmuję się dziećmi oraz stroną administracyjno-księgową gospodarstwa.
Przy okazji dożynek odwołujemy się do wiejskiej tradycji i ojcowizny przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Jaka jest państwa tradycja?
Sławomir Jaskólski: – Nasza tradycja sięga roku 1929, kiedy to pradziadek Władysław Jaskólski założył niespełna 30-hektarowe gospodarstwo rolne we wsi Kaniewo. Od tamtego czasu nieprzerwalnie, najpierw dziadek, potem ojciec, pracowali w gospodarstwie, łącząc produkcję roślinną i zwierzęcą. Oczywiście, na przestrzeni tych 90 lat bardzo dużo się zmieniło. Hodowane były krowy, potem trzoda chlewna, a od 2009 roku przestawiliśmy się na produkcje bydła opasowego. Przez te wszystkie lata także areał gospodarstwa znacznie się powiększył, co doprowadziło do większej opłacalności produkcji.
Mamy nadzieję, że w przyszłości któreś z naszych dzieci będzie chciało przejąć po nas gospodarstwo i kontynuować tradycję pracy na roli.
Jak się dziś żyje na polskiej wsi? Jakie są aspiracje jej mieszkańców?
Natalia Jaskólska: – Na polskiej wsi żyje się dziś dobrze. Są tu cisza i świeże powietrze, którego ostatnio tak brakuje mieszkańcom dużych aglomeracji. Wiadomo, że różnice w poziomie życia między miastem a wsią zawsze będą obecne. Wydaje się jednak, że one się powoli zacierają. Głównym powodem jest to, że polscy rolnicy są coraz lepiej wykształceni i specjalizują się w określonych dziedzinach produkcji.
Jakie są aspiracje mieszkańców? Myślę, że przede wszystkim rozwój osobisty i pielęgnowanie, tradycyjnie bardzo na wsi silnych, wartości rodzinnych.
23 sierpnia 2019 r.