Rolnicy są optymistami
Rozmowa z Anną Cegielską z Wielkich Radowisk w powiecie wąbrzeskim. Pani Anna i jej mąż Radosław pełnili rolę starostów tegorocznych dożynek wojewódzkich.
Jak się czuje rolnik w porze dożynek? To moment, kiedy wszyscy doceniają wieś i trud producentów żywności.
Pora dożynek to czas podsumowań wyników pracy rolnika, analiza dokonań i wyciąganie wniosków na przyszłość. Zastanawiamy się w jakim stopniu nasz wkład pracy i wiedza wpłynęły na plony, a w jakim stopniu czynniki od nas niezależne – to przede wszystkim pogoda. Myślę, że rolnicy jednak są optymistami i dlatego dożynkom towarzyszy radość i wspaniała zabawa.
Niestety nie wszyscy doceniają wieś i producentów żywności. Zazdroszczą im dopłat, nowoczesnych maszyn, ale często nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że czas pracy w rolnictwie to nie etat, na którym się pracuje od 8:00 do15:00. To obowiązek całodobowy chociaż, muszę przyznać, że mechanizacja ograniczyła wysiłek fizyczny. Dzięki temu możemy produkować więcej żywności i czas wolny, który pozostaje, poświęcić rodzinie.
Czy hodowla i uprawa to tradycyjne zajęcia w Państwa rodzinie?
Rodzice męża zajmowali się rolnictwem tradycyjnym. Ja natomiast pochodzę z rodziny nierolniczej (chociaż mieszkałam na wsi), ale bardzo szybko nauczyłam się zajęć wykonywanych w gospodarstwie.
Gospodarstwo Państwa nastawione jest na produkcję mleka. Czy to trudny rynek?
Zdecydowaliśmy się z mężem, że ukierunkujemy nasze gospodarstwo na produkcję mleka. Nie jest problemem wyprodukować mleko, problemem jest sprzedać go za godziwą cenę. A z tym niestety bywa różnie (mleczarnia Rotr w Rypinie zalega nam z płatnościami). Mogę tylko powiedzieć, że to trudny rynek. O perspektywy na tym rynku trzeba zapytać zarządzających mleczarniami i Ministerstwo.
Zarówno Pani, jak i Pani mąż jesteście wiejskimi aktywistami.
Oboje z mężem uważamy, że społeczność w której żyjemy powinna się organizować, tworzyć wspólnotę i mieć na uwadze dobro publiczne. Instytucje, które wiążą ludzi to szkoła, kościół- parafia i organizacje takie jak KGW, OSP i Samorząd wiejski. Mąż udziela się w OSP i Radzie parafialnej. Ja jako sołtys współpracuję z Radą Sołecką, działam również w KGW, a także w Radzie Rodziców przy Szkole Podstawowej.
Wiejskie społeczności są zwykle dość tradycjonalistyczne – czy sołtys kobieta to rzadkość?
Nie wiem ile w Polsce, czy naszym województwie kobiet pełni funkcję sołtysa, ale myślę, że jest to coraz bardziej popularne. Funkcja sołtysa wymaga poświęcenia i czasu, ale jeśli spotykam się ze zrozumieniem i życzliwością, wszystkie działania są realizowane. Najbardziej cenię sobie współpracę z organizacjami takimi jak KGW, Rada Sołecka i OSP. Bez ich pomocy byłoby o wiele trudniej.
Są Państwo rodzicami czworga dzieci. Czy dzieci myślą o pozostaniu na wsi?
Mamy czworo dzieci w wieku 17 lat, 7 lat, 5 lat i 1,5 roku. Córka uczy się w drugiej klasie Liceum Ogólnokształcącego w Toruniu, młodsza dwójka w Szkole Podstawowej w Wielkich Radowiskach. Czy któreś z nich przejmie gospodarstwo? Myślę, że jest jeszcze za wcześnie, by o tym mówić.