Dwór w Kłóbce robi wrażenie
Rozmowa z Piotrem Nowakowskim, dyrektorem Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku, które otrzymało właśnie marszałkowski medal Hereditas Saeculorum za odrestaurowanie dworu w Kłóbce
Kiedy zobaczył pan po raz pierwszy zrujnowany i zaniedbany kłóbecki kompleks wierzył pan, że można jeszcze z niego zrobić perełkę która cieszy oko?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem dwór w 1988 roku jego stan był bardzo zły. Dwadzieścia lat później, kiedy przedstawiałem koncepcję jego odbudowy marszałkowi Całbeckiemu był już ruiną. Zawsze wierzyłem, że można jeszcze zrobić z niego perełkę, ale najważniejsze było to, że wtedy marszałek mi uwierzył.
Najtrudniejszym w restauracji zespołu dworsko-parkowego – bo nie o sam dwór chodziło – było pogodzenie dążenia do maksymalnego autentyzmu z wymogami jakie musi spełniać budynek użyteczności publicznej, jakim stał się [teraz] dwór. Walka o autentyzm sprowadzała się do najdrobniejszych banalnych szczegółów – choćby szklenia okien na kit, co współcześnie okazało się nie takie proste. Wiele trudności przysporzyła nam rewaloryzacja zabytkowego parku dworskiego: melioracje, roboty ziemne, aleje, mostki, pielęgnacja i zabezpieczenie dziesiątek wiekowych drzew. Tutaj warunki terenowe były ciężkie i pierwotny projekt wymagał wielu korekt. Wyjątkowo urokliwy park o powierzchni 7,5 ha udostępnimy w całości wiosną przyszłego roku.
Ceremonia wręczenia Hereditas Saeculorum, fot. Andrzej Goiński
O czym opowiada współczesnym odbiorcom ta pięknie odtworzona ziemiańska siedziba?
Ekspozycja wnętrz dworu w Kłóbce dzieli się na trzy części. W starszej, parterowej części budowli odtworzyliśmy atmosferę dworu jako siedziby ziemiańskiej, domu wielopokoleniowej rodziny Orpiszewskich – intelektualistów i patriotów. W drugiej części ekspozycji, mieszczącej się w piętrowym skrzydle pałacowym, zorganizowaliśmy wystawę twórczości malarskiej mieszkanki dworu, Marii z Wodzińskich Orpiszewskiej, narzeczonej Fryderyka Chopina. Trzecia część ekspozycji mieści się w zabytkowych, piwnicach pałacowych, gdzie odtworzyliśmy m.in. kuchnię dworską, spiżarnie i pralnię. Ogółem pokazaliśmy w naturalnym kontekście ponad tysiąc autentycznych eksponatów, pochodzących w większości z kujawskich dworów. Wszystko razem stanowi zróżnicowaną całość i robi wielkie wrażenie. Kłóbkę zaczęli już nawet odwiedzać azjatyccy miłośnicy Chopina.
Dwór w Kłóbce robi wrażenie, fot. Andrzej Goiński
Ile podobnych, lepiej lub gorzej zachowanych miejsc o porównywalnym potencjale zachowało się w naszym regionie?
Mimo (…) bolesnych strat, w naszym regionie zachowały się jeszcze dziesiątki siedzib ziemiańskich. Są wśród nich najcenniejsze w Polsce zabytki architektury, takie jak chociażby pałac w Lubostroniu, który póki co tętni życiem kulturalnym. Są też wielkie założenia pałacowo-parkowe, jak np. w Wieńcu, dla których trudno będzie znaleźć odpowiednią funkcję. Są także rezydencje uratowane przez osoby prywatne, jak pałace w Kikole i Smólsku. Te są jednak niedostępne dla zwiedzających. W rejestrze konserwatora zabytków pozostaje jednak bardzo wiele rezydencji różnej skali czekających na ratunek.
Dwór w Kłóbce robi wrażenie, fot. Andrzej Goiński
Czy w przypadku Kłóbki można się obawiać roszczeń przedwojennych właścicieli lub ich spadkobierców?
Zwrot pałaców i dworów ich dawnym właścicielom (lub ich spadkobiercom) jest jak najbardziej uprawniony moralnie. Jednak bardzo trudne w takich sytuacjach będzie ich udostępnianie społeczeństwu, jak ma to miejsce na zachodzie Europy. Przede wszystkim dlatego, że u nas została przerwana ciągłość historyczna, a kraj został ogołocony z pamiątek które mogłyby wypełnić treścią historyczne siedziby. W przypadku dworu w Kłóbce sytuacja była wyjątkowa. W 1997 r. spadkobiercy dawnych właścicieli odzyskali dwór, a jednak nie byli w stanie go ratować. Stać na to było samorząd województwa, dzięki któremu nie tylko odbudowaliśmy dwór, ale także go w pełni wyposażyliśmy w zabytki kultury ziemiańskiej, które po latach wróciły do swojego naturalnego środowiska.
18 września 2015 r.