Wywiad tygodnia

Dr Tomasz Mierzwa, fot. Andrzej Goiński/UMWKP
Dr Tomasz Mierzwa, fot. Andrzej Goiński/UMWKP

Zrób badanie – uratujesz życie!

Rozmowa z dr. Tomaszem Mierzwą, specjalistą chirurgii ogólnej i onkologicznej, koordynatorem w Zakładzie Profilaktyki i Promocji Zdrowia marszałkowskiego Centrum Onkologii w Bydgoszczy

 

Dlaczego w profilaktyce przeciwnowotworowej tak ważne są badania profilaktyczne?

Profilaktykę nowotworową dzielimy na dwa główne nurty: jeden to profilaktyka pierwotna,  drugi profilaktyka wtórna. Badania profilaktyczne to jest profilaktyka wtórna – ta, która ma służyć wczesnemu wykryciu choroby nowotworowej bądź też stanów, które do choroby nowotworowej doprowadzić mogą. Natomiast profilaktyka pierwotna to jest zespół działań, które wszyscy możemy podjąć, żeby zmniejszyć ryzyko choroby nowotworowej. W Europejskim Kodeksie Walki z Rakiem jest 12 zaleceń, których powinniśmy przestrzegać w naszym życiu, żeby ryzyko zachorowania na nowotwory były rzeczywiście mniejsze.

 

I proszę mi wierzyć, że blisko 80 proc. działań w profilaktyce nowotworowej leży w gestii każdego z nas. A co do badań profilaktycznych – są one u nas chyba ciągle jeszcze niedoceniane. Ale jest to jedno z najistotniejszych ogniw diagnostyki onkologicznej. Chodzi o to, żeby zbadać pacjentów w sposób, powiedziałbym, populacyjny. To znaczy osoby, które nie mają żadnych objawów choroby, w pewnym określonym zakresie wieku poddają się badaniom w kierunku danej choroby. Najlepszym przykładem są tutaj badania mammograficzne. Program profilaktyczny adresowany jest do pań w wieku 45-74 lata i te pacjentki raz na dwa lata – bez skierowania, zupełnie bezpłatnie – zgłaszają się na badanie profilaktyczne. Na każde tysiąc przebadanych pięćdziesiąt wezwiemy do dalszych badań, bo znajdziemy jakąkolwiek zmianę w ich piersiach. Ale tylko pięć tak wykrytych zmian – powtórzę: pięć na tysiąc! – okaże się zmianą nowotworową, najczęściej bardzo wczesną, kilkumilimetrową.

 

Dr Tomasz Mierzwa, fot. Andrzej Goiński/UMWKP

Dr Tomasz Mierzwa, fot. Andrzej Goiński/UMWKP

 

Te zmiany leczymy dziś zupełnie inaczej niż 20 lat temu. Mówimy o tzw. leczeniu oszczędzającym, to znaczy, że nie musimy dokonywać amputacji piersi, tylko usuwamy guz z odpowiednim marginesem [zdrowej tkanki]. Sprawdzamy w trakcie takiej operacji czy węzły chłonne dołu pachowego nie zawierają komórek nowotworowych – i jeżeli nie zawierają, to tych węzłów nie usuwamy. To jest kolejny olbrzymi krok naprzód, bo jeszcze dwadzieścia parę lat temu u wszystkich pacjentek musieliśmy usuwać węzły chłonne. Możemy też [w tej sytuacji] uniknąć leczenia systemowego, czyli leczenia chemioterapią, leczenia uzupełniającego czy leczenia innymi lekami celowanymi w nowotwór. Aczkolwiek to, że dysponujemy tymi lekami – tak zwaną terapią celowaną, chodzi o terapię celowaną w receptory guza – to jest kolejny olbrzymi postęp.

 

Obecnie widzimy pierwsze efekty prowadzonych od kilkunastu lat programów profilaktycznych. Co prawda cały czas liczba zachorowań na raka piersi rośnie, ale udało się zahamować wzrostową tendencję umieralności. Jest zatem jakiś postęp, choć wciąż mamy tu niemałą drogę do przebycia – nasze wskaźniki są ciągle jeszcze gorsze niż wskaźniki najlepszych pod tym względem krajów europejskich.

 

Kolejny przykład to badanie cytologiczne, które wykrywa zmiany nowotworowe albo takie, które do nowotworu doprowadzić mogą. Przypomnę, że rak szyjki macicy jest dzisiaj nowotworem w większości zależnym od obecności w organizmie wirusa HPV, który jest właściwie wszechobecny na skórze dorosłych ludzi. Jesteśmy obecnie w przededniu modyfikacji tego segmentu profilaktyki, ministerstwo podjęło bowiem decyzję o rozszerzeniu programu o badanie na podłożu płynnym. [To nowoczesna metoda wykonywania badania cytologicznego, w której wymaz z szyjki macicy pobierany jest na specjalne podłoże płynne, co ogranicza ryzyko błędu diagnostycznego.] Ujmując rzecz w uproszczeniu można powiedzieć, że w pobranym materiale najpierw będziemy szukać obecności wirusa HPV. I tylko u tych pacjentek, u których obecność wirusa zostanie potwierdzona, będziemy – z tego samego materiału – wykonywać badanie cytologiczne. I dopiero te pacjentki, które uznamy za zagrożone rakiem szyjki macicy, będą wzywane na pogłębioną diagnostykę.

 

Kolejnym ważnym badaniem profilaktycznym jest badanie w kierunku raka jelita grubego. Mówię tu o kolonoskopii. To badanie cieszące się nie najlepszą sławą.

 

Zemdlałem! – tak skwitował na jakiejś gali filmowej własne badane kolonoskopowe Harrison Ford.

Ale to jest bardziej legenda, bo w rękach doświadczonego kolonoskopisty to jest 20-25 minut badania, wiążącego się oczywiście z pewnymi negatywnymi odczuciami. Ale osobom, które czują lęk przed badaniem albo przebyły zabiegi w jamie brzusznej (i w związku z tym możemy się u nich spodziewać trudniejszego przebiegu tego badania) wykonujemy kolonoskopię w znieczuleniu ogólnym. Nasz program dedykujemy w tym przypadku osobom od 50. do 65. roku życia, które raz na 10 lat – powtórzę: raz na 10 lat! – powinny takie badanie wykonać.

 

W tym badaniu u około 30 proc. pacjentów wykrywamy polipy, czyli łagodne guzki. Ale niektóre z nich w przeciągu kilku lat mogą przemienić się w raka jelita – te podczas kolonoskopii usuwamy. Bez zbytniego patosu można powiedzieć, że poddanie się kolonoskopii jest krokiem ratującym sobie życie. Także w odniesieniu do tej profilaktyki rozważana jest zmiana – kolonoskopia miałaby zostać zastąpiona w pierwszym etapie testem na krew utajoną w kale i tylko te osoby, u których ten test wyjdzie dodatni, będą do kolonoskopii kwalifikowane. Choć muszę powiedzieć, że kolonoskopia cieszy się ostatnio coraz większym powodzeniem. Ludzie wierzą, że decyzja o poddaniu się badaniu naprawdę waży na ich życiu – pozwala uniknąć raka jelita, leczenia chirurgicznego i leczenia systemowego. Rzecz absolutnie nie do przecenie.

 

Dr Tomasz Mierzwa wykonuje badanie dermatoskopowe w kierunku czerniaka skóry, fot. Andrzej Goiński/UMWKP

Dr Tomasz Mierzwa wykonuje badanie dermatoskopowe w kierunku czerniaka skóry, fot. Andrzej Goiński/UMWKP

 

Mówi się, że badanie badaniu nierówne. Gdzie się badać, żeby być pewnym diagnozy uzyskanej na przykład w wyniku mammografii?

Narodowy Funduszu Zdrowia stawia pewne warunki brzegowe, które trzeba spełniać, żeby te badania w ramach programu [rządowego] wykonywać. Dotyczą sprzętu, personelu, lekarzy radiologów, których musi być dwóch, żeby opis badania mógł być wykonany, a jeżeli jest między nimi niezgodność, to wchodzi trzeci arbitralny opis badania. Trzeba ufać, że skoro w ramach postępowania konkursowego Narodowy Fundusz Zdrowia dopuścił daną jednostkę do badań, to znaczy, że ona te kryteria spełnia. Na dodatek raz w roku dokonuje się kontroli pracowni mammograficznych – i mobilnych, i stacjonarnych – czy sprzęt spełnia nadal kryteria, czy wszystkie testy są w odpowiedni sposób wykonywane.

 

[Warto wiedzieć, że w profilaktyce raka piersi] ciągle jesteśmy jeszcze [w Polsce] dalecy od sukcesu w sensie populacyjnym. Badaniom poddaje się jedynie 35-40 proc. uprawnionych. To jest mało. Musimy dążyć do 75 proc.

 

A czy warto się badać za każdym razem w tym samym ośrodku?

Tak, to bym absolutnie namawiał, bo niebywale istotne jest porównanie obrazu mammograficznego obecnego z tym sprzed dwóch lat – czy nastąpiła jakakolwiek zmiana w tym obrazie, czy ta zmiana, która dzisiaj się pojawiła, była już w poprzednich badaniach, czy też nie.

 

Czy badania profilaktyczne są generalnie u nas dostępne?

Są absolutnie dostępne – i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jest sieć stacjonarnych pracowni mammograficznych, jest duża sieć badań mammobusowych, jest wiele poradni, które wykonują badania cytologiczne. Jeśli chodzi o kolonoskopię, to w województwie kujawsko-pomorskim jest, jeśli dobrze pamiętam, siedem ośrodków, które ją wykonują.

 

Powiem tak:  dostępność sprzętu jest, personel przeszkolony jest. Ja widzę problem w czymś  innym – w świadomości pacjentów. Bo cóż z tego, że przyjeżdża do danej miejscowości mammobus, jeżeli on, łagodnie rzecz ujmując, nie jest oblegany przez pacjentki – pomimo że wielokrotnie monitujemy, pomimo że zapraszając do badań zwracamy się do pacjentek listownie bądź telefonicznie, to ciągle tych pacjentek brakuje. I to jest problem – brakuje chęci pacjentek, żeby się przebadać i żeby zrozumieć, jakie to jest istotne. Ciągle wiele pacjentek mówi o tym, że nie chcą się badać ze względu na lęk przed ewentualnym rozpoznaniem. Ale to jest trochę chowanie głowy w piasek. Jeśli nie pójdę do badania, to znaczy co? Że mam zdrowe piersi? Nie, ja mam nieprzebadane piersi. Jeżeli tam jest już początek choroby nowotworowej, to ona będzie postępować.

 

25 lipca 2025 r.