Wywiad tygodnia

Wojciech Dajewski
Wojciech Dajewski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP

Zaczynaliśmy mając jedynie zapał

Rozmowa z Wojciechem Dajewskim, prezesem Klubu Sportowego Dragon Chełmno, pasjonatem i promotorem smoczych łodzi w regionie.

 

Smoczy duch w Chełmnie – jak to się zaczęło?

 

Nasza historia sięga 2005 roku. Wtedy właśnie, wspólnie z Jarosławem Szymańskim i Tomaszem Freundem, założyliśmy Stowarzyszenie Sportów Wodnych Dragon Chełmno. Inspiracją była drużyna zakładowa Dragon Adriana Kijewo, w której sami startowaliśmy. Pamiętam, że pierwsze spotkanie grupy założycielskiej odbyło się u Marka Klimka „Na Górce”.

 

Pierwszy oficjalny start osady Dragon Chełmno miał miejsce 1 lipca 2006 roku. Zaczynaliśmy praktycznie z niczym – nie mieliśmy sprzętu ani zaplecza, ale mieliśmy ogromną chęć i zapał. Pomógł nam Zbyszek Piękoś, ówczesny najemca ośrodka nad Jeziorem Starogrodzkim, udostępniając nam miejsce na sprzęt… którego jeszcze nie mieliśmy! Z kolei Włodzimierz Schmidt, prezes Polskiej Federacji Łodzi Smoczych, wypożyczył nam pierwszą 20-osobową łódź. I tak zaczęła się nasza przygoda. Pierwszym prezesem klubu został Jarosław Szymański.

 

Wojciech Dajewski na kajaku wśród kolegów

Wojciech Dajewski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP

 

Memoriał Daniela Brydy – sportowa legenda, która wciąż inspiruje. Kim był i dlaczego jego postać jest tak ważna dla środowiska smoczych łodzi?

 

Daniel był naszym kolegą z dzieciństwa i kanadyjkarzem w klubie Nadwiślanin Chełmno. Był także jednym z założycieli Dragona i od początku reprezentował nasz klub. W 2009 roku wspólnie z nim i Tomaszem Freundem startowaliśmy na mistrzostwach świata w czeskich Raciacach. Niestety, Daniel zachorował na nowotwór i zmarł w wieku zaledwie 30 lat. Do końca życia był związany z klubem, dlatego postanowiliśmy uhonorować jego pamięć. Podczas naszych corocznych zawodów rozgrywamy specjalny wyścig memoriałowy jego imienia na dystansie 1000 metrów. To symboliczny sposób, by zawsze był z nami na wodzie.

 

Nie tylko mięśnie – czego naprawdę potrzeba, by zostać zawodnikiem smoczych łodzi?

 

Smocze łodzie wywodzą się z kajakarstwa, to sport wymagający siły i wytrzymałości. Ale nie wystarczy tylko moc w ramionach. Najważniejsze jest zgranie i rytm, bo drużyna musi wiosłować równo. Osada liczy 10 lub 20 zawodników, a wspiera ich sternik oraz bębniarz, który nadaje tempo uderzeniami w bęben, zsynchronizowany z pierwszą parą wioślarzy – tzw. „szlakowymi”.

Aby trenować, trzeba mieć chęci, samodyscyplinę i trochę wolnego czasu.

 

Osada wioślarzy.

Wojciech Dajewski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP

 

Od amatorów po profesjonalistów – kto siada w smoczych łodziach? Na torze spotykają się załogi z różnych światów. Co je różni, a co łączy?

 

Najpiękniejsze w tej dyscyplinie jest to, że może ją uprawiać każdy. W Polsce mamy podział na kategorie:

  • Amator – osoby, które czasem pierwszy raz wsiadają do łodzi
  • Fan – zawodnicy, którzy biorą udział w zawodach, ale nie trenują regularnie
  • Sport – ci, którzy trenują kilka razy w tygodniu, walczą w mistrzostwach Polski i reprezentują kraj na arenie międzynarodowej.

 

Dzięki temu smocze łodzie są dostępne zarówno dla rekreacji, jak i dla wyczynu. Wiele regat w Polsce organizuje się też dla zakładów pracy i grup środowiskowych – to świetny sposób na integrację i aktywne spędzanie czasu.

 

Wojciech Dajewski

Wojciech Dajewski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP

 

Smocze łodzie w Polsce – niszowa ciekawostka czy sport z przyszłością?

 

Gdy zakładaliśmy klub prawie 20 lat temu, nie wiedzieliśmy, jak to się rozwinie. Dziś widać wyraźnie, że smocze łodzie mają przyszłość. Powstają nowe kluby, odbywa się coraz więcej imprez, a reprezentacja Polski startuje i odnosi sukcesy na mistrzostwach Europy i świata.

 

Zdobyliśmy ponad 30 medali mistrzostw Polski, rywalizując z wielkimi ośrodkami jak Warszawa, Gdańsk, Szczecin czy Poznań. Nasi zawodnicy regularnie trafiają do kadry narodowej. W samym 2025 roku aż 11 osób z naszego klubu reprezentowało Polskę na mistrzostwach świata w Brandenburgu, przywożąc trzy medale – srebro i dwa brązy.

 

Nie spoczywamy jednak na laurach. Wciąż rozwijamy klub, dołączają nowi zawodnicy, a w przyszłym roku będziemy walczyć o miejsca w kadrze narodowej na mistrzostwa Europy w Monachium.

Smocze łodzie nie są już niszową ciekawostką. To sport z charakterem, duchem zespołowości i ogromnym potencjałem. A Chełmno, dzięki pracy naszego klubu, na pewno już zapisało się na mapie tej dyscypliny w Polsce.

 

22 sierpnia 2025 r.