Włocławski modernizm – wartościowy, niedoceniany, z potencjałem
Rozmowa z prof. Michałem Pszczółkowskim, specjalizującym się w ochronie zabytków historykiem architektury, stypendystą marszałka województwa
Uzyskane właśnie marszałkowskie stypendium przeznacza pan na wydanie książki „Architektura Włocławka w dwudziestoleciu międzywojennym”. Dlaczego Włocławek? Dlaczego modernizm?
Jako pracownik naukowy Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, zajmuję się historią architektury nowoczesnej. Wcześniej prowadziłem kilka projektów, w ramach których od czasu do czasu trafiałem na przykłady realizacji włocławskich, m.in. w związku z architekturą użyteczności publicznej II Rzeczypospolitej, architekturą szkolną tego samego okresu czy też przy okazji wystawy toruńskiej na temat twórczości Stefana Narębskiego. (Narębski, zięć nestora włocławskich architektów Antoniego Olszakowskiego, autora m.in. szkoły handlowej, pod koniec lat dwudziestych był architektem miejskim Włocławka, zaprojektował m.in. Muzeum Kujawskie na ul. Słowackiego; po wojnie trafił do Torunia.) W trakcie tych wszystkich prac zorientowałem się, że architektura włocławska lat międzywojennych jest bardzo ciekawa, natomiast nie posiada żadnej przyzwoitej monografii. Postanowiłem więc podjąć to zagadnienie i przyjrzeć się dokładniej miastu lat międzywojennych.
Które spośród modernistycznych obiektów Włocławka są najcenniejsze? W jakim są stanie?
Na początek trzeba powiedzieć, że wartość architektury nie jest pojęciem jednoznacznym. Może być ona po prostu różna, czasem będzie wynikać z wysokiego poziomu formy architektonicznej, czasem z unikatowej funkcji, czasem ze względu na postać architekta, czasem wreszcie ze względów historycznych, z uwagi na ważne wydarzenia. Z punktu widzenia formy z pewnością wyróżniają się okazałe gmachy publiczne, takie jak obiekty szkolne w tzw. dzielnicy szkolnej (rejon ulic Ogniowej i Łęgskiej). Bardzo wysoką wartość z uwagi na funkcję ma gmach Muzeum Kujawskiego przy ul. Słowackiego, jest to bowiem jeden z zaledwie kilku gmachów wybudowanych w II Rzeczypospolitej ze specjalnym przeznaczeniem na siedzibę placówki muzealnej (jeszcze mniej z takich obiektów pełni tę funkcję do dziś, właściwie raptem trzy). Nie ma też w Polsce wielu modernistycznych dworców kolejowych z tego okresu, a taki mamy we Włocławku (mam na myśli dworzec kolejki wąskotorowej przy ul. Kaliskiej). Jest wiele przykładów bardzo dobrej architektury mieszkaniowej, szczególnie z kręgu awangardowej odmiany modernizmu, czyli tzw. funkcjonalizmu. Ten typ architektury nie był dotąd praktycznie w ogóle brany pod uwagę w badaniach nad historią międzywojenną miasta.
Ciekawe wyniki przyniosły także badania nad lokalnym środowiskiem projektowym. Okazuje się na przykład, że do ścisłej czołówki lokalnej sceny architektonicznej należała jedyna {w tym gronie] przedstawicielka płci pięknej – Katarzyna Chmielewska-Kottas. Kobiety w zawodzie architekta były w latach międzywojennych zjawiskiem nowym, nawet w Warszawie i innych dużych ośrodkach miejskich zwracającym uwagę czy wręcz kontrowersyjnym. Zdecydowana większość znanych architektek tego okresu projektowała wspólnie z mężczyznami jako partnerami zawodowymi, najczęściej zresztą byli to mężowie. Chmielewska-Kottas to rzadki przykład architektki projektującej samodzielnie, bez współudziału męża. Była popularna – sporo włocławskich modernistycznych kamienic to właśnie jej projekty, co niewątpliwie świadczy o dużej dojrzałości i otwartości lokalnego środowiska inwestorskiego. Pod tym Włocławek wcale nie był prowincją, choć był tylko średniej wielkości miastem powiatowym.
Jeżeli chodzi o stan zachowania architektury tego okresu, to, niestety, pod tym względem rzecz wygląda źle i właściwie była to główna przyczyna podjęcia [przeze mnie] tego tematu. Brak rozeznania w wartości architektury międzywojennej powoduje, że wartościowe obiekty niszczeją albo poddawane są pracom remontowym bez uwzględnienia zasad stosowanych przy architekturze zabytkowej czy też, niestety, po prostu burzone. Wśród obiektów włocławskich jest wiele realizacji bardzo wartościowych.
Problem z modernizmem polega jednak na tym, że styl ten jest piękny i efektowny – ale tylko pod warunkiem odpowiedniego zadbania. Istotą stylu jest bowiem walor nowoczesności, dlatego też modernizm „brzydko się starzeje”. Zwróćmy uwagę, że np. zniszczony pałac barokowy czy kościół gotycki może nawet budzić pozytywne emocje ze względu na „malowniczość”. W modernizmie to już nie działa. Obiekty modernistyczne pozbawione właściwej opieki tracą bardzo wiele z uroku lekkiej, czystej, abstrakcyjnej kompozycji. Sprawiają wówczas wrażenie bezwartościowych i szpecących otoczenie. Dlatego tak trudno jest dostrzec wartość włocławskiego modernizmu.
Jaki jest utylitarny cel pańskiej książki? Do kogo ją pan w tym aspekcie adresuje?
Główny cel książki jest taki, że ma ona ułatwić samym włocławianom dostrzeżenie i docenienie architektury modernistycznej. Przyczyn niszczenia dziedzictwa kulturowego jest zawsze wiele, ale ta najważniejsza jest jedna – jest to niska społeczna świadomość wartości tych obiektów. Architektura modernistyczna, ze względu na brak dekoracyjnego detalu, jest przeważnie postrzegana jako mało atrakcyjna i pozbawiona wartości zabytkowych, a tym samym nie zasługująca na ochronę. Jeśli dodatkowo jest brudna i odrapana, to wtedy jej wartość sprowadza się co najwyżej do powierzchni reklamowej, którą można wynająć dla wielkoformatowych billboardów.
Wśród włocławskich przykładów architektury międzywojennej zaledwie kilka znajduje się w rejestrze zabytków. Na ochronę prawną zasługiwałoby kilkadziesiąt, jednak w związku z tym, że „jest jak jest”, to na stan zachowania włocławskiej architektury międzywojennej nie wpłyną ani zakazy, ani nakazy konserwatorskie. To, jak będą wyglądały te obiekty i czy w ogóle będą istnieć, zależy wyłącznie od wrażliwości i świadomości ich właścicieli. Ponieważ taka wrażliwość i świadomość zdarza się rzadko, potrzebne są działania związane z popularyzacją tych zagadnień.
Uważam, że architektura modernistyczna we Włocławku jest najsilniejszą kartą w historii miasta. Gdyby te obiekty były otoczone większą opieką, Włocławek, jako trzecia siła w województwie, mógłby się promować dzięki modernizmowi tak jak Toruń promuje się dzięki gotykowi, a Bydgoszcz dzięki historyzmowi i secesji. Modernizm włocławski jest dużo bardziej widoczny niż toruński czy bydgoski, m.in. ze względu na brak poważnej konkurencji ze strony wcześniejszych epok. W międzywojennym Włocławku budowało się też więcej niż w Toruniu i Bydgoszczy, ponieważ Toruń i Bydgoszcz miały lepiej rozwiniętą urbanistykę i infrastrukturę jako miasta zaboru pruskiego. Na przykład w Toruniu powstała w międzywojniu jedna szkoła, w Bydgoszczy raptem dwie, a we Włocławku ponad dziesięć. Przykłady można mnożyć.
Niestety, zamiast chronić i popularyzować, pozostawia się włocławski modernizm na pastwę losu czy wręcz unicestwia. Architektura tego okresu poniosła już niepowetowane straty wskutek wyburzeń i rozbiórek obiektów często bardzo wartościowych. Co gorsza, proces ten przybrał na sile w ostatnich dekadach. W miejscu tych budynków powstają współczesne obiekty o wątpliwym poziomie architektonicznym lub zgoła nic. Tym sposobem niszczy się potencjał kulturowy miasta. Takiej tendencji trzeba się przeciwstawić i takie jest zadanie mojej publikacji.
Czy zostanie spełnione? Mam wielką nadzieję.
Michał Pszczółkowski – doktor habilitowany nauk technicznych w dziedzinie architektury, autor licznych publikacji z dziedziny historii architektury i ochrony zabytków. Adiunkt w Międzywydziałowym Instytucie Nauk o Sztuce Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Studia magisterskie (ochrona dóbr kultury ze specjalnością konserwatorstwo) na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Studiował także w Oldenburgu i Bambergu. W 2018 roku uzyskał habilitację na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej. Autor koncepcji i główny koordynator projektu Exploseum w Bydgoszczy, za który został uhonorowany Nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (projekt został Wydarzeniem Muzealnym Roku w kategorii wystawy techniki). Stypendysta Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jest autorem m.in. cyklu książek o architekturze II RP.
8 marca 2019 r.