Sto biogramów, sto żyć
Rozmowa z ks. dr. Michałem Damazynem z Instytutu Historii i Archiwistyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, autorem pierwszego tomu „Dykcjonarza Kujawsko-Pomorskiego” z biogramami zasłużonych działaczy opozycji antykomunistycznej i ruchu Solidarności
„Bohaterowie >>Dykcjonarza<< to członkowie sztafety, która przez dwieście lat, od czasów zaborów poprzez niemiecką i sowiecką okupację, walczyła o niepodległą Polskę. Mieli to szczęście, że to im dane było zwycięsko dobiec do mety.” – napisał w przedmowie do tej świeżo wydanej książki marszałek Piotr Całbecki. Jak powinniśmy rozumieć te słowa?
[To nawiązanie do idei] uhonorowania i upamiętnienia działaczy opozycji antykomunistycznej Medalem Marszałka Województwa Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano-Pomeraniensis. Odznaczenie przyznawane jest od 2009 roku osobom „zasłużonym dla walki o niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej i prawa człowieka”. Stąd pomysł pana marszałka, by zebrać dokonania bohaterów tamtej walki i je spisać – czyli zbiorowo zapamiętać. Każda z tych postaci ma swoją historię, pochodzenie, które kształtuje tożsamość, własne wzorce, matryce, wewnątrz których buduje swoje życie i które stara się przekazać następnym pokoleniom. Stąd mój pomysł by opisać nie tylko ten wycinek ich życia, w którym aktywnie sprzeciwiali się ówczesnemu systemowi – politycznemu, gospodarczemu, etycznemu – ale pokazać ich „w całości”. Dlatego biogramy rozpoczynają się kilkuzdaniową wzmianką o pochodzeniu, domu rodzinnym, domowych tradycjach, wychowaniu. Dopiero potem czytelnik pozna wykształcenie, przebieg kariery zawodowej, zasługi oraz przyznane uhonorowania (tytuły i odznaczenia) oraz wybrane materiały archiwalne na ich temat, a także wcześniejsze opracowania.
Zapewne właśnie taki układ biogramów pozwolił sformułować panu marszałkowi takie zdanie: „to ci, którzy dobiegli do mety”, do mety wolności. Bo istotnie, to był wielopokoleniowy marsz, w którym wielu poległo, by choć nieliczni mogli ponieść biało-czerwony sztandar dalej, przez swoje pokolenie, ku potomnym. Tu niezwykle ilustracyjną jest pieśń nazywana „Hymnem Sybiraków”, której każda zwrotka podnosi męstwo kolejnego pokolenia Polaków, począwszy od tego, które starało się uratować I Rzeczpospolitą. I już w pierwszej zwrotce tej marszowo śpiewanej pieśni są słowa: „Myśmy wciąż do Niepodległej szli,/ szli z uporem, ponad dwieście lat!” Pieśń ta kończy się słowami: „I myśmy szli i szli – dziesiątkowani!/ Choć zdradą pragnął nas podzielić wróg…/ I przez Ludową przeszliśmy – niepokonani/ Aż Wolną Polskę raczył wrócić Bóg!”. To o taki marsz zapewne chodzi i o tę metę: wolność Ojczyzny. Teraz kolejni mają ją zagospodarować, pielęgnować, rozwijać.
Jaka refleksja towarzyszyła księdzu podczas pracy nad tym wydawnictwem?
Przyświecała mi myśl, by udokumentować dzieło ostatniego – daj Boże! – pokolenia Polaków, którzy musieli bić się o wolność naszej Ojczyzny, o bezpieczeństwo naszego wspólnego domu.
[Praca nad „Dykcjonarzem”] jest z jednej strony niezwykle żmudna, z drugiej zaś fascynująca. Żmudna, bo jest zbieraniem bardzo szczegółowych informacji, nie tylko o osobach żyjących – wielu z odznaczonych już zmarło i nie zawsze jest kogo spytać o informacje biograficzne. Fascynująca, bo jest odkrywaniem bohaterstwa ludzi, którzy – gdy się do nich zgłaszam – niekiedy z zawstydzeniem mówią na wstępie „ja to robiłem nie dla sławy i odznaczeń”. O ile niektórzy spośród bohaterów po upadku systemu komunistycznego zajęli się polityką lub szeroko rozumianym życiem publicznym (dziś sytuują się po każdej ze stron sporu politycznego, niektórzy wciąż aktywnie w nim uczestnicząc), inni pozostali w swoich niewielkich środowiskach. Uważam za spory dla mnie zaszczyt, że mogę ich odnaleźć i przyczynić się do zapamiętania ich cegiełki w budowie wolnego kraju. To pozwala na odtworzenie historii całych większych lub mniejszych środowisk, w których działali, idei, które im przyświecały (a w opinii niektórych zostały dziś zmarnowane lub upośledzone). Pozwala w końcu nakreślić rodzenie się i umacnianie Wolności, tej wielką literą pisanej. (Warto dodać, że jako mieszkańcy Kujaw i Pomorza mieliśmy tu spory wkład patrząc w wymiarze ogólnonarodowym).
„Dykcjonarz Kujawsko-Pomorski” to chyba jedyna taka inicjatywa w Polsce, więc tym bardziej cenna. Powstał dopiero pierwszy tom, zbierający sto biogramów, sto żyć. Zatem jeszcze sporo pracy przede mną. Wkrótce kolejny tom.
Coraz częściej, także w publicystyce głównego nurtu, można się spotkać z tezą, że dość już tego oglądania się wstecz, dość roztrząsania przeszłej martyrologii. Co powiedziałby ksiądz tego rodzaju krytykom?
Ruch Solidarności to żadna martyrologia. To opowieść o ludziach, którzy – jak napisał w pożegnalnej kartce swojej mamie Emil Barchański, jedna z najmłodszych ofiar stanu wojennego – „wyszli po światło”, bo ówczesny mrok był już nie do zniesienia. To wspaniały (przede wszystkim u swego początku) pochód wolnych ludzi, którzy w jakimś momencie dziejów PRL zorientowali się, że nie są wyrzutkami, jak chciano im wmówić, oraz że nie jest ich „paru przeciwko milionom”. Policzyli się choćby na pogrzebie bł. ks. Jerzego Popiełuszki i na mszach papieskich, gdy Jan Paweł II po raz pierwszy przyjechał do Polski. Iskra wolności, jaką w sobie nosili, przechowywana była przez powojenne dziesięciolecia w ich domach, a wówczas właśnie połączyła się w wielki ogień, który do dziś płonie, ogrzewając naszą codzienność. Mówiąc prosto: to marsz, który nam się udał, który wygraliśmy. Pognaliśmy komunistów, choć rozpierzchli się i pochowali jeszcze w różnych miejscach naszego państwa i naszych małych ojczyzn. Dlatego dzieło Solidarności nie jest skończone i trzeba je kontynuować – zwyczajnie dokończyć.
Zatem to nie jest zamierzchła historia, którą można odłożyć ad acta. Zresztą obecny czas i wojna u naszych granic najlepiej pokazują, że historia nie jest nauką o nieistotnej dziś przeszłości, ale o teraźniejszości, o nas. Jeśli jej porządnie i uczciwie uczyć i ją rozumieć, historia stanie się także wysoko procentującą [intelektualną] inwestycją w przyszłość – bo stworzy perspektywy, żeby przyszłość była.
12 września 2022 r.