Przewodnik – mistrz opowieści
Rozmowa z Piotrem Łukiewskim, przewodnikiem turystycznym w Grudziądzu, i Grzegorzem Behlingiem, przewodnikiem na zamku w Golubiu-Dobrzyniu
Czy bycie mistrzem w opowiadaniu to podstawowa kwalifikacja dobrego przewodnika?
Grzegorz Behling: – Dobrze opowiadać historię danego miejsca – to rzeczywiście podstawowa kwalifikacja dobrego przewodnika turystycznego. Każdy z nas jest zwykłym człowiekiem posiadający wiedzę historyczną, którą w prosty sposób przekazuje innym ludziom. Potrafimy w nieskomplikowany sposób przedstawić wiedzę o tym, jak żyło się dawniej, w średniowieczu i późniejszych epokach, np. bez energii elektrycznej. Najważniejszym jednak zadaniem jest zainteresowanie turystów miejscem i historią z nim związaną. Większość przewodników pasjonuje się historią. Oczywiście, nie wszystkim zwiedzającym się dogodzi.
Piotr Łukiewski: – Przewodnik musi być osobą otwartą, komunikatywną, mieć łatwość nawiązywania kontaktów. Ważnymi cechami są umiejętność zachowania spokoju i opanowania w sytuacjach stresujących, odporność emocjonalna, podzielność uwagi, umiejętność samokontroli. Powinien mieć wysoką kulturę osobistą, przydatna jest wiedza z zakresu psychologii. Wymagane są wytrzymałość psychiczna i fizyczna, odporność na zmęczenie, umiejętność odnalezienia się w zmiennych warunkach, elastyczność, spostrzegawczość i szybki refleks. Musi być osobą z inicjatywą, samodzielną.
Golubski zamek i Grudziądz – wymarzone miejsca w tej profesji?
Piotr Łukiewski: Moją pasją są m.in. grudziądzkie fortyfikacje. W Grudziądzu mamy bardzo szerokie ich spektrum – od fortyfikacji średniowiecznych, przez szczątkowe pozostałości umocnień okresu potopu szwedzkiego i fryderycjańską XVIII-wieczną twierdzę bastionową (Cytadelę), po fortyfikacje najnowsze. Te ostatnie to obiekty datowane na przełom XIX i XX wieku (twierdza fortowa) i umocnienia z okresu drugiej wojny światowej. Większość obiektów udostępniona jest zwiedzającym. Niedawno status placówki muzealnej uzyskał największy z fortów przełomu XIX i XX wieku – Fort Wielka Księża Góra. Ma wspaniałych gospodarzy, którzy z każdym rokiem starają się uatrakcyjnić ofertę. Fortyfikacje zawsze cieszyły się dużą popularnością.
Grzegorz Behling: – Golub-Dobrzyń jest bardzo nietypowym miastem.
Zamek na wzgórzu wybudowali Krzyżacy na przełomie XIII i XIV wieku. Na Drwęcy przebiegała wówczas granica – ziemia chełmińska wraz z Golubiem należała do Zakonu Krzyżackiego, na drugim brzegu rzeki znajdowały się tereny książąt mazowieckich, czyli polskie. Na zamku dwukrotnie przebywał król Władysław Jagiełło. Pierwszy raz w 1410 roku, po bitwie grunwaldzkiej. W 1422 roku wybuchła tak zwana wojna golubska. Król zdobył zamek przy pomocy ciężkiej artylerii, ostrzeliwując jego mury – ze stuosobowej załogi zamku, składającej się z zakonników i rycerzy zaciężnych, połowa, wraz z komturem, zginęła. Po kończącym wojnę trzynastoletnią drugim pokoju toruńskim w 1466 roku zakon musiał wycofać się z ziemi chełmińskiej i zamek znalazł się w polskim posiadaniu. Znaczący rozkwit nastąpił po roku 1527, w czasach panowania rodziny Kostków. To ona przebudowała go z surowej krzyżackiej warowni w renesansowy pałac. W 1611 r. król Zygmunt III Waza nadał starostwo golubskie swojej siostrze Annie Wazównie, kobiecie nieprzeciętnej, wykształconej, władającej pięcioma językami. To ona jako pierwsza na wzgórzach golubskiego zamku wyhodowała sadzonki tureckiego tytoniu. Nasionka podarował jej polski poseł z Turcji Paweł Uchański. Zdolnym mieszczanom fundowała stypendia i wysyłała ich na studia. Życie poświęciła nauce, ziołolecznictwu i pomaganiu ludziom.
Dobrzyń został utworzony przez hrabiego Ignacego Działyńskiego, który nadał mu prawa miejskie w roku 1789.
Masową turystykę, to co nazywamy przemysłem turystycznym, uznaje się za szansę dla lokalnych społeczności.
Grzegorz Behling: – Powoli rośnie świadomość, że turystyka jest dziedziną gospodarki i może być źródłem dochodu. W tym kontekście naszemu miastu potrzeba inwestycji w odpowiednią promocję, jak również w infrastrukturę – mam na myśli na przykład budowę przystani kajakowych na Drwęcy i ścieżek rowerowych.
Piotr Łukiewski: – Wielu przedsiębiorców widzi interes w inwestowaniu w turystykę. Należy uznać, że wiedzą, co robią, zwłaszcza że często wszystko zaczyna się od pasji. Jestem przekonany, że w Grudziądzu i okolicy nie zabraknie chętnych do przekucia pasji w dochodowy interes.
Marzec 2019 / 24 lutego 2020 r.