Opieka, terapia, serce
Siostry dyrektorki ośrodków opiekuńczych dla osób starszych, które są beneficjentami tegorocznego Marszałkowskiego Balu Dobroczynnego opowiadają o ich działalności i najpilniejszych potrzebach
Kontakt z drugim człowiekiem jest bezcenny
Rozmowa z siostrą Natalią Marceliną Brzezińską, serafitką, dyrektorem prowadzonego przez zgromadzenie serafitek zakładu opiekuńczo-leczniczego w Toruniu, który jest beneficjentem tegorocznego Marszałkowskiego Balu Dobroczynnego
W waszej placówce przebywają osoby, które ze względu na wiek i stan zdrowia potrzebują stałej opieki. Co oferujecie podopiecznym?
Współczesna rodzina staje się często bezradna i nie jest wydolna wobec potrzeb starzejącego się seniora, któremu oprócz lat przybywa różnego rodzaju schorzeń. Szukając pomocy, staje przed koniecznością umieszczenia bliskiej osoby w placówce opiekuńczej. Nasz zakład opiekuńczo-leczniczy przeznaczony jest dla kobiet przewlekle chorych, które potrzebują stałej opieki bądź przebyły hospitalizację i wymagają kontynuacji leczenia farmakologicznego, są niesamodzielne i niezdolne do samooopieki. Osoby takie kierowane są [do nas] na wniosek lekarza podstawowej opieki zdrowotnej lub lekarza prowadzącego w szpitalu.
Dysponujemy 86 łóżkami. Zapewniamy całodobową opiekę, pomoc lekarską, pielęgniarską, usprawnianie psychoruchowe poprzez działania fizjoterapeutów, psychologów, terapeuty zajęciowego i logopedy. Podopieczne korzystają także z opieki duszpasterskiej, mogą codziennie uczestniczyć we mszy świętej.
Miejsca takie, jak wasze muszą mieć i zawsze mają wiele potrzeb. Jakie są te najpilniejsze?
Każda z przebywających u nas pań we właściwy dla siebie sposób przeżywa swój pobyt w placówce. Zgodnie z powiedzeniem „starych drzew się nie przesadza” trudno jest zaakceptować osobie starszej zmianę, szczególnie że w przypadku chorób otępiennych (a z takimi często się tu spotykamy), [realizacja] potrzeby bezpieczeństwa i stabilizacji stanowi priorytet w sprawowaniu opieki. Oferta terapeutyczna musi być na tyle obszerna by móc zainteresować i jednocześnie adekwatna do możliwości chorych, by nie podnosić zbyt wysoko ani nie opuszczać zbyt nisko poprzeczki.
Największymi wrogami osób starszych są izolacja i samotność, dlatego tak ważne są obecność innych i utrzymywanie kontaktów społecznych, które budują poczucie przydatności.
Nasz ośrodek mieści się w dość spokojnej okolicy, przylega do niego niewielki ogród, który jest ulubionym miejscem wypoczynku i spotkań w letnie dni. Wymaga jednak odnowy i reorganizacji przestrzeni – aby jak największa liczba podopiecznych, poruszających się głównie na wózkach, mogła z niego korzystać. Temu służyć będzie również dodatkowa winda, którą chcemy zainstalować od strony ogrodu.
Ufam, że nam się to uda, bo wiem, jak wielką radość sprawia podopiecznym kontakt z przyrodą.
Czy wspierają was wolontariusze? Czy potrzebujecie takiego wsparcia?
Wolontariusze … Oczywiście, uważam, że takie wsparcie jest potrzebne zarówno naszym podopiecznym, bo kontakt z każdym człowiekiem jest dla nich bezcenny, jak i wolontariuszom. Myślę tu głównie o ludziach młodych, którym starość wydaje się czasem zbyt odległym, a choroba budzi lęk. Dotychczas zdarzały się pojedyncze osoby, w różnym wieku, ale nie mieliśmy zorganizowanego wolontariatu.
Z wielką radością gościmy dzieci z pobliskich przedszkoli i szkół, systematycznie odwiedzające nas z różnego rodzaju programami artystycznymi, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Nie mniej radości sprawiają występy chórów seniorów, które mamy okazje u nas przyjmować. Jesteśmy więc otwarci i chętni.
Na koniec dwa słowa o zgromadzeniu, do którego siostra należy.
Moje zgromadzenie, zwane siostrami serafitkami, od początków swego istnienia zajmowało się służbą najbardziej potrzebującym. Matka założycielka przygarniała chore staruszki, którymi się opiekowała, a był to koniec XIX wieku. Tu, na Podgórzu, kontynuujemy to dzieło od 1947 roku, chociaż w Toruniu jesteśmy już prawie od stu lat.
Żeby czuli się kochani
Rozmowa z siostrą Aleksandrą Lisiak SM, dyrektorką prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Św. Wincentego a Paulo Domu Pomocy Społecznej w Świeciu, który jest beneficjentem tegorocznego Marszałkowskiego Balu Dobroczynnego
Osoby, których starsi lub chorzy bliscy wymagają stałej opieki często poważnie się zastanawiają czy powinny się starać o ich umieszczenie w placówce opiekuńczej – jak odbiorą to znajomi, sąsiedzi, dalsza rodzina, jak oni sami z tym sobie poradzą. Czy spotyka się siostra z takimi dylematami?
Tego rodzaju dylematy zdarzają się, ale rzadko. Rodziny bardzo często nie są w stanie pełnić wobec bliskiej osoby opieki 24 godziny na dobę. Podjęcie decyzji o oddaniu chorej osoby do placówki opiekuńczej wymaga odpowiedzenia sobie na pytania: co jest lepsze i bardziej konieczne? na ile, jako ludzie mający obowiązki zawodowe, jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwo starszej osobie znajdującej się pod naszą opieką?
Fot. Andrzej Goiński/UMWKP
W większości wypadków rodziny nie kierują się [w takich przypadkach] opinią sąsiadów, ale tym, co jest właściwe i dobre dla chorego. Częściej spotykam się z sytuacjami, kiedy osoba chora jest zdecydowana i sama nalega, aby ją umieścić w domu pomocy społecznej ponieważ nie radzi sobie w wielu czynnościach, a nie chce obciążać rodziny.
Co zrobić, żeby to właśnie u was umieścić kogoś, kto tego potrzebuje? Co oferujecie podopiecznym?
Oczywiście trzeba zgłosić się do opieki społecznej w swoim miejscu zamieszkania i zaznaczyć w pisemnej prośbie, że chce się być umieszczonym w naszej placówce.
Jako dom oferujemy m.in. rehabilitację, zajęcia terapeutyczne i spotkania z wolontariuszami, którzy towarzyszą naszym mieszkańcom, wychodzą z nimi na spacer, zachęcają do rozmów, zabaw, różnych spotkań. Mamy też duży ogród, gdzie można spędzić czas na świeżym powietrzu. Oferujemy też różnego rodzaju spotkania integracyjne z zaprzyjaźnionymi domami pomocy społecznej, okazjonalne spotkania z dziećmi z przedszkoli i szkół oraz wycieczki.
Fot. Andrzej Goiński/UMWKP
Miejsca takie, jak wasze muszą mieć i zawsze mają wiele potrzeb. Jakie są te najpilniejsze?
Naszą najpilniejszą potrzebą jest zaadoptowanie piwnic na potrzeby terapii zajęciowej. Chcielibyśmy stworzyć tam pracownię stolarską, a także salę spotkań z wolontariuszami, grupą terapeutów, którzy realizują swój projekt na terenie naszego domu, historykiem naszego miasta i innymi zaprzyjaźnionymi osobami, które chcą się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniem z naszymi podopiecznymi.
Fot. Andrzej Goiński/UMWKP
Wspierają was wolontariusze. Jak duże są wasze potrzeby w tym zakresie?
Mamy wolontariuszy, ale potrzeby są zawsze aktualne. Potrzebujemy osób, które chciałyby potowarzyszyć naszym mieszkańcom, porozmawiać z nimi, wyjść na spacer, przygotować jakieś spotkania, np. z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka. Żeby pojechały z nimi na zakupy, doradziły i sprawiły, by nie czuli się samotni, ale kochani i, mimo swoich ograniczeń, potrzebni. W sprawie wolontariatu można dzwonić do s. Anny Kowal telefon: 609 784 910.
Fot. Andrzej Goiński/UMWKP
Prosimy też na koniec dwa słowa o zgromadzeniu, do którego siostra należy.
Jesteśmy Siostrami Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo – zgromadzeniem, które szczególnie ukierunkowane jest na pomoc osobom potrzebującym. Pełnimy swoją służbę między innymi w szpitalach, domach pomocy społecznej, świetlicach środowiskowych dla dzieci i młodzieży, domach dziecka, ośrodkach szkolno-wychowawczych i stołówkach dla ubogich. Staramy się nieść ludziom miłość i miłosierdzie Jezusa. Dla nas ważne jest, aby człowiek pamiętał o swojej godności, aby ją pielęgnował, a jeśli z powodu różnych sytuacji gdzieś ją zagubił to aby ją odnalazł. Gdyż to człowiek jest największą wartością i, bez względu na wszystko, jest zawsze kochany przez Boga. Chcemy mu o tym przypominać poprzez konkretne działania i bycie blisko potrzebujących.
18 stycznia 2019 r. / 1 lutego 2019 r.