Nie było czasu na zadumę
Kazimierz Janicki, emerytowany naczelnik Lokomotywowni Pozaklasowej PKP w Toruniu, uczestnik akcji ratowniczej po katastrofie pod Otłoczynem w 1980 roku; wspomnienia zostały zanotowane w sierpniu 2010 roku
Ponieważ rozmiar tragedii przerastał nasze możliwości w usuwaniu skutków wypadku, wezwano dodatkowo dwa pociągi ratunkowe, jeden z Bydgoszczy pod kierownictwem Ryszarda Arasiewicza, drugi z Zajączkowa Tczewskiego pod kierownictwem Edwarda Kopeckiego. Te dwa pociągi z ciężkim sprzętem dźwigowym i dwoma ciągnikami czołgowymi okazały się niezbędne w usuwaniu i ustawianiu na torach wykolejonych wagonów i lokomotyw. Pewnie nie każdy wie, ale lokomotywa ST-44 waży 118 ton.
Było już prawie południe, dzień był słoneczny i bardzo gorący, a ciągle wynoszono ciała ofiar na skarpę. Chciałem, żeby się to wreszcie skończyło, jednak zwłok wciąż przybywało, układano je jedne przy drugich. Nie było czasu na zadumę, pracowaliśmy dalej. W pewnym momencie zostałem przywołany do przybyłego na miejsce pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka (ówcześnie faktycznego szefa państwa – przyp. red. „Wypowiedzi tygodnia”). Stał na skraju skarpy, nie patrzył na nikogo. Powiedział cicho, bardziej chyba do siebie niż do mnie: „dlaczego doszło to tej straszliwej tragedii?” Odpowiedziałem również cicho: „tego jeszcze nie wiemy”. Wieczorem, kiedy zabraliśmy się do usuwania złomowiska, żołnierze przeczesywali las w poszukiwaniu rannych, którzy w szoku mogli się oddalić od miejsca katastrofy. (…) Dwie zniszczone doszczętnie lokomotywy zostały przetransportowane do naszej lokomotywowni, gdzie straszyły swoim widokiem dość długi czas.
Krótko potem zaproponowałem namiastkę pomnika pamięci na skarpie wąwozu. Została zrealizowana i istnieje do dnia dzisiejszego. Z oburzeniem przyjąłem fakt okradania tabliczek z mosiężnymi nazwiskami ofiar. Ktoś poodrywał je z drewnianych podkładów torowych, do których były przytwierdzone.
Co roku na początku sierpnia wracają przykre wspomnienia katastrofy i tamte dramatyczne obrazy. Jednakże sierpień przypomina mi również pewną nadzieję na wolność i demokrację, związaną z wydarzeniami, które dały początek przemianom w Polsce. To wydarzyło się naprawdę prawie równolegle.