Nasz kajmak na Expo
Rozmowa z Tadeuszem Przymusem, prezesem produkującej najlepszy polski kajmak firmy Polder w Bobrowie pod Brodnicą
W czym tkwi tajemnica dobrego kajmaku?
Naszą technologię produkcji opracowaliśmy sami, wychodząc od domowego przepisu. Trochę też doczytaliśmy w książkach kucharskich – to było w 2003 roku, kiedy nie było jeszcze internetu w powszechnym obiegu. Rzecz sprowadza się w zasadzie do trzymania się tradycyjnych metod, a więc długotrwałego gotowania mleka z cukrem w otwartych kadziach. Proces jest bardzo burzliwy, wymaga dużego doświadczenia i cierpliwości, ale efekt jest wart zachodu.
Nasze początki to wiele nieudanych prób, sporo nieudanych próbnych partii poszło jako pasza dla okolicznych cielaków – były to pierwsze istoty zadowolone z naszych wyrobów. Z czasem technologia okrzepła, zakład wyposażyliśmy w nowe linie technologiczne.
Początkowo sprzedawaliśmy kajmak do wybranych cukierni, w tym Cukierni Sowa, z czasem do hurtowni cukierniczych w całej Polsce. Potem dołączyliśmy detal, dla którego wyprodukowaliśmy kajmak w słoikach. Przez ten czas stale dawaliśmy nasz kajmak do spróbowania różnym ludziom i pytaliśmy ich o zdanie. I to jest odpowiedz na pytanie dlaczego nasz wyrób ludziom smakuje – bo wiemy, czego chcą.
Z kajmakiem udało nam się dostać na ministerialną listę produktów tradycyjnych i regionalnych. Uzyskaliśmy też kilka znaków jakość i przyjęto nas sieci Kulinarnego Dziedzictwa Kujawy i Pomorze. Uczestnictwo w sieci pozwoliło nam na rozszerzenie działań promocyjnych i zapewniło nowe kontakty biznesowe. Zaczęliśmy jeździć na targi, początkowo krajowe, a potem także na Zielony Tydzień do Berlina. To była dla nas dobra szkoła, po kilku razach na Gruene Woche niestraszne było wystawianie się na Sial w Paryżu, Sigep w Rimini, targach w Monachium czy Buenos Aires. Z targów przywozimy kontakty biznesowe, niektóre z nich zaowocowały międzynarodowymi kontraktami handlowymi z przedsiębiorstwami m.in. w Singapurze, na Litwie i Rumunii.
Duże plany eksportowe mamy cały czas, obecnie na celowniku Dubaj, gdzie na Wystawę Światową w zorganizowanej przez Urząd Marszałkowski misji gospodarczej wyjeżdża jako przedstawiciel firmy mój syn. Chcemy się tam w przyszłości wystawić samodzielnie. (…) Pandemia się kiedyś skończy, a my do swoich planów wrócimy.
Mamy za sobą ponad 20 lat pracy, były wzloty i upadki, ale dziś możemy mieć satysfakcję z tego, co zrobiliśmy. Mamy nowoczesny zakład, wspaniałą załogę, międzynarodowy system jakości IFS i poważnych, stałych klientów. Nadal mamy też plany, żeby się rozwijać.
Polder jest solidnym pracodawcą – stałe zatrudnienie, benefity.
Mam wspaniały zespół ludzi, z którymi pracuję, świetnie się rozumiemy, potrafimy być elastyczni kiedy trzeba i ofiarni kiedy przychodzą duże wyzwania. To jest moje „antykorpo”, ludzie muszą utożsamiać się z firmą, bo ją sami ze mną współtworzą – razem pracujemy, razem tworzymy nowe projekty, razem rozgryzamy problemy. Z tego wynika cała reszta – warunki pracy muszą być godziwe, pensje legalne i adekwatne, wypłacane na czas. Do tego elastyczne podejście do godzin pracy, rozumienie potrzeb pracowników i potrzeb firmy.
Zawsze chciałem, żeby praca była dla mnie przyjemnością, a jeśli dla mnie, to i dla moich pracowników. Jeśli będzie się z pasją pracowało, pieniądze same przyjdą! Model korporacyjny, gdzie najważniejszy jest zysk, a zapomina się o ludziach i ma się dolary w oczach – to nie dla mnie.
Czy obecna sytuacja gospodarcza wpłynęła na kondycję firmy?
Pandemia była dla nas wielkim wyzwaniem, ale dzięki temu, że potrafimy być elastyczni i lubimy swoją firmę, udało nam się przejść przez te trudności bez wielkich strat. (…) Załoga jeszcze bardziej się skonsolidowała. W myśl przysłowia, że co cię nie zabije to cię wzmocni – jesteśmy teraz silniejsi.
Trudności oczywiście są, ale gdyby zawsze było łatwo, to by było nudno. Z moim zespołem można przenosić góry. (…)
1 lutego 2022 r.