Muzyka to metafizyka
Przypominamy nasz wywiad (z 2019 roku) z Krzysztofem Herdzinem, kompozytorem, dyrygentem, pianistą i aranżerem, tegorocznym laureatem Nagrody Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie kultury (za skomponowane na zamówienie Filharmonii Pomorskiej „Requiem na troje solistów, chór i orkiestrę symfoniczną”).
Co w uprawianiu muzyki lubi pan najbardziej?
Całokształt. Po prostu. Samo muzykowanie jest już metafizyką, i to w każdej formule – jako instrumentalista, jako kompozytor, aranżer czy dyrygent. Nie ma znaczenia, czy chodzi o muzykę klasyczną, filmową czy rozrywkową. Zetknięcie z tajemnicą tworzenia muzyki jest cudem. Kartka w pięciolinie jest pusta, a po chwili zapełnia się nutami, które budzą u słuchacza najprzeróżniejsze emocje, abstrakcyjne skojarzenia, pozwalają kontemplować życie. Kiedy dzielę się ze światem swoimi dźwiękami, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. To właśnie lubię…
W historii muzyki sporo jest opowieści, a nawet legend o kulisach powstania konkretnych dzieł. Jakie są okoliczności powstania pańskiego „Requiem”?
Utwór skomponowałem na zamówienie Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Jest to zaszczyt dla mnie – i zdecydowanie największe do tej pory wydarzenie w całej mojej karierze kompozytora. Od pewnego czasu czuję się już na tej drodze coraz pewniej, piszę coraz większe i wymagające formy, otrzymuję odpowiedzialne zamówienia kompozytorskie w ramach programów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kolejne nominacje moich płyt do nagrody Fryderyka w kategorii „muzyka współczesna” są dowodem na to, że środowisko muzyków klasycznych życzliwie spogląda na moją twórczość. Z radością przystąpiłem więc do zmierzenia się z tym arcytrudnym i osobistym dziełem. Praca nad nim trwała cztery miesiące.
Moje „Requiem” napisałem na wielką orkiestrę symfoniczną, stuosobowy chór i troje solistów: sopran, tenor i baryton. Stylistycznie inspirowałem się dwiema mszami żałobnymi, które od lat najbardziej mnie wzruszają: Requiem Gabriela Fauré oraz Requiem Maurice’a Duruflé. To szeroka, impresjonistyczna faktura, utrzymana w medytacyjno-kontemplacyjnym nastroju, wręcz filmowym. Skorzystałem z dziewięciu części z łacińskim tekstem, choć część z nich, jak Pie Jesu czy In Paradisum, nie pochodzą oryginalnie z mszy żałobnej lecz z obrządków pogrzebowych.
Miejscem światowej premiery „Requiem” (…) [była] Bydgoszcz. Czuje się pan związany ze środowiskiem muzycznym tego miasta?
Ależ jestem z tym środowiskiem cały czas aktywnie związany! Urodziłem się tu i tutaj skończyłem wszystkie szkoły muzyczne oraz Akademię w klasie prof. Katarzyny Popowej-Zydroń (jej absolwentem jest również Rafał Blechacz). Od dziesięciu lat wykładam na macierzystej uczelni (…): uczę fortepianu jazzowego, improwizacji współczesnej i propedeutyki instrumentoznawstwa. Chociaż od 1995 r. mieszkam w Warszawie, Bydgoszcz wciąż zajmuje bardzo ważne miejsce w moim sercu. W Filharmonii Pomorskiej występowałem już ponad 60 razy, w różnym charakterze, czuję się tutaj jak w domu.
Z pewnością ważne jest równie to, że w orkiestrze gra bardzo wielu moich znajomych z czasów studenckich. To w niezwykły sposób skraca dystans i zawsze pomaga w wytworzeniu wspaniałej atmosfery do pracy.
12 kwietnia 2019 r. / 18 czerwca 2021 r.