Lubię ludzi, i tyle!
Rozmowa z Tomaszem Jurkiewiczem, kierownikiem Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu, społecznikiem angażującym się na rzecz wykluczonych, laureatem nagrody zarządu województwa Stalowy Anioł 2016
Opiekuńczy jak anioł, twardy jak stal – czy podziela pan pogląd, że taki właśnie powinien być społecznik?
Aby dobrze pomagać innym z pewnością niezbędne są otwartość na drugiego człowieka, wrażliwość i empatia, a przede wszystkim gotowość przyjmowania tego drugiego takim, jaki jest, z jego zaletami i wadami. Zalety niekiedy trudno dostrzec, szczególnie na początku współpracy. Nie oznacza to jednak, że „anielskie” cechy charakteru wystarczą.
Trzeba być przede wszystkim profesjonalistą. Trzeba być mentorem, który wskaże drogę, zaproponuje rozwiązania, wyjścia z trudnej sytuacji. Dobry fachowiec to także taki, który potrafi postawić barierę między życiem prywatnym i zawodowym, dla którego praca nie jest terapią lub odskocznią, ale powołaniem realizowanym w zgodzie z sobą i bliskimi. W tym miejscu muszę podziękować najbliższym – mojej żonie Sylwii i synowi Szymkowi za wsparcie w trudnych momentach mojej pracy, których nie brakuje.
Trudno się oczywiście nie zgodzić ze stwierdzeniem, że w pracy z osobami potrzebującymi pomocy trzeba być twardym – odpornym na stres, na porażki, wypalenie zawodowe. Musimy liczyć się z tym, że oprócz sukcesów będą porażki, słowo „dziękuje” padnie raczej rzadko, tylko z niektórych ust, a życiowe frustracje niektórych podopiecznych mogą powodować z ich strony niechęć i odrzucenie współpracy.
Jednak najistotniejszą rzeczą jest traktowanie drugiej osoby z szacunkiem i profesjonalnym zaangażowaniem.
Ceremonia wręczenie Stalowych Aniołów 2016, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl
Pana działania dotyczą sfery niełatwej – poświęcił się pan ludziom, którzy muszą żyć bez własnego dachu nad głową, na marginesie społeczeństwa. Co jest najważniejsze w adresowanych do nich projektach?
Praca to niełatwa, ale przynosząca dużo satysfakcji, szczególnie kiedy pojawią się pierwsze sukcesy – powroty osób bezdomnych do rodzin, ekonomiczne usamodzielnienia, życiowe odbudowywanie się.
Początkiem drogi jest zawsze diagnoza, dotycząca zresztą nie tylko samych beneficjentów pomocy, ale też zjawiska jako takiego. Brałem udział w tworzeniu wojewódzkich i miejskich dokumentów programowych, określających kierunki w pracy z osobami bezdomnymi, uczestniczyłem w opracowaniu koncepcji Zespołu Usług Społecznych przy Skłodowskiej-Curie, w ramach którego działa prowadzona przeze mnie placówka, a później w aplikowaniu o środki z Banku Gospodarstwa Krajowego na jego utworzenie. Dzięki zaangażowaniu władz miasta powstał ośrodek, którym możemy chwalić w całym kraju. Oczywiście, baza instytucjonalna to dopiero początek.
Bardzo istotnym elementem naszej pracy jest pomoc w powrocie podopiecznych do życia w społeczeństwie. Co roku udaje nam się pomóc w ten sposób dziesiątkom bezdomnych. To w naszym schronisku powstał adresowany do nich gminny program. Projektem wzorcowym był tu „Dach nad Twoją przyszłością”, realizowany przez Fundację Gospodarczą Pro Europa, Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Toruniu i Powiatowy Urząd Pracy dla Miasta Torunia. Wsparciem objęliśmy czterdzieści osób, bezdomnych i bez zatrudnienia, przebywających w naszym schronisku. Jak się okazało, najlepszy efekt przynosi reintegracja zawodowa i społeczna, [co osiągamy] poprzez spotkania w klubie integracji społecznej, nabywanie poszukiwanych kwalifikacji, półroczne staże zawodowe i pomoc w znalezieniu pracy. Ponad połowie uczestników udało się odbudować w życiu społecznym właściwe relacje. Często poszukujemy pracy dla podopiecznych na otwartym rynku, co również przynosi dobre efekty, szczególnie w odniesieniu do osób zmotywowanych, bez problemów z uzależnieniami.
Istotną rzeczą jest też tworzenie programów osłonowych – na przykład na czas jesień-zima – i terapeutycznych. Z naszego projektu „Trzeźwa przyszłość” korzysta co roku trzydzieści osób. Niektórzy z nich po raz pierwszy w życiu otrzymują pomoc terapeutyczną.
Nie zapominamy o osobach, które się usamodzielniają. Do nich nasz partner, Toruńskie Towarzystwo im Św. Brata Alberta, kieruje wsparcie finansowe przeznaczone na opłacenie czynszu lub zagospodarowanie. Co roku z takiej pomoc korzysta kilkanaście osób.
Działamy codziennie, przez cały rok. Często opiekujemy się osobami schorowanymi. Pomagamy im w uzyskaniu świadczeń zdrowotnych, czasem orzeczenia o niepełnosprawności, bywa, że w uzyskaniu miejsca w domu pomocy społecznej lub hospicjum, także w powrocie do rodzin. Schronisko jest czasem ostatnim domem, w którym zamieszkuj nasi podopieczni, czasem ostatnią szansą na uratowanie życia.
Ceremonia wręczenie Stalowych Aniołów 2016, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl
Zawsze interesowały pana polityka społeczna i pomoc innym?
Zawsze. Stąd wybór zawodu, studiów i podyplomówki. Od lat działam charytatywnie w Toruńskim Towarzystwie im. Brata Alberta i uczestniczę w lokalnych inicjatywach w tej dziedzinie. Lubię się dzielić doświadczeniami ze studentami i praktykantami zainteresowanymi problemem bezdomności, zostałem zaproszony do współpracy w międzynarodowym projekcie Erasmus +, dotyczącym wykluczenia społecznego. Staram się mówić publicznie o tym, jak mądrze pomagać osobom bezdomnym i czym naprawdę jest bezdomność.
W pracy z ludźmi istotne jest, by kreować nowe rozwiązania, czerpać inspiracje i wcielać je w życie, by rozwijać się zawodowo i – przede wszystkim – słuchać. Słuchać tych, którym pomagamy, bo to ich życie, ich wybory. Mamy tylko pokazać im drogę.
Moja motywacja? Lubię ludzi, i tyle!
2 stycznie 2017 r.