Jesteśmy to winni naszym pacjentom
Rozmowa z profesorem Januszem Kowalewskim, chirurgiem, dyrektorem obchodzącego ćwierćwiecze istnienia regionalnego Centrum Onkologii w Bydgoszczy
Centrum Onkologii jest aktualnie najlepszym szpitalem onkologicznym w Polsce i drugim najlepszym wśród wszystkich polskich lecznic. Co się składa na ten sukces?
W trzech poprzednich edycjach rankingu w kategorii najlepszy szpital wielospecjalistyczny, zabiegowy i onkologiczny dwukrotnie zdobywaliśmy pierwsze miejsce, wcześniej czterokrotnie plasowaliśmy się na pierwszej pozycji. Świadczy to o ugruntowanej pozycji szpitala, o tym, że jakość świadczonych usług medycznych jest bardzo istotnym elementem funkcjonowania lecznicy. W 2015 roku centrum po raz kolejny zostało uhonorowane certyfikatem akredytacyjnym, spełniając 98 procent wymaganych standardów. Jest to jak dotąd najwyższy wynik w historii akredytacji szpitali w Polsce.
Co składa się na nasz sukces? Nasze centrum jest samodzielnym publicznym zakładem opieki zdrowotnej (od 2000 roku), akredytowanym przez Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Misją ośrodka jest zapewnienie nowoczesnych standardów diagnostyki i skojarzonego leczenia nowotworów z jednoczesnym dążeniem do wprowadzania innowacyjnych technologii oraz rozwojem nauki i edukacji medycznej. Jest to szpital 325-łóżkowy z dziesięcioma oddziałami, piętnastoma zakładami i trzydziestoma poradniami specjalistycznymi. W diagnostyce wykorzystujemy m.in. nowoczesne techniki obrazowania – pozytonową emisyjną tomografię (PET/KT, PET/MR) i rezonans magnetyczny. Skojarzone leczenie nowotworów prowadzone jest wraz z chirurgią plastyczną i rekonstrukcyjną. Radioterapia oferuje np. stereotaktyczne napromienianie guzów mózgu oraz brachyterapię (precyzyjne bezpośrednie napromieniowanie zmian nowotworowych – red. Wywiadu tygodnia). Prowadzimy też terapię ukierunkowaną molekularnie, w oparciu o badania wykonywane w naszym Zakładzie Genetyki i Onkologii Molekularnej.
Systematycznie wzrasta liczba wykonywanych w naszym szpitalu świadczeń medycznych. Porównując na przykład lata 2016 i 2018 możemy zestawić liczbę wypisów szpitalnych (19.064 i 20.761O), zabiegów operacyjnych (5.427 i 6.182), wykonane procedury diagnostyki wstępnej i pogłębionej (4.771 i 7.329), procedury radioterapii (4.969 i 5.638), porady ambulatoryjne (204.072 i 227.059). Około jedna czwarta pacjentów diagnozowanych i leczonych w Centrum Onkologii mieszka poza województwem kujawsko-pomorskim. (…)
Gdy pacjent z chorobą nowotworową pojawia się w naszym szpitalu ma zagwarantowaną pełną diagnostykę, skojarzone leczenie (operacyjne, radioterapię, chemioterapię, immunoterapię), opiekę psychologiczną, rehabilitację po zakończonym leczeniu oraz badania kontrolne. Wszystkie te działania są prowadzone przez wykwalifikowany personel, pełen empatii, odpowiedzialny. Bardzo dużą uwagę przywiązujemy do ciągłości leczenia – gdy kończy się jeden etap, chory dokładnie wie kiedy rozpocznie się następny, gdzie i przez kogo będzie prowadzony. Naszym pacjentom jest to bardzo potrzebne.
W cytowanej przez dziennik „Rzeczpospolita” wypowiedzi mówił pan o tworzeniu modułów dedykowanych diagnostyce, skojarzonemu leczeniu, rehabilitacji po terapii i wsparciu psychologicznemu pacjentów z chorobami nowotworowymi konkretnych narządów – jako o przyszłości leczenia onkologicznego. Dlaczego jest to takie ważne?
Współczesna medycyna podąża w kierunku ścisłej specjalizacji. Postęp w diagnostyce i terapii jest tak dynamiczny, że trudno wyobrazić sobie lekarza, który będzie wybitnym znawcą bardzo szerokiej dziedziny. Pacjenci oczekują, że ich schorzenie będzie prawidłowo zdiagnozowane i leczone kompleksowo w określonym ośrodku, bez konieczności konsultowania w szpitalach położonych na przykład w innych miastach. Dotyczy to w szczególności chorych na raka.
W Centrum Onkologii w Bydgoszczy istnieją wspaniałe warunki ku temu, aby właśnie tu powstały ośrodki (moduły) dedykowane diagnostyce i leczeniu określonych nowotworów złośliwych. Jak już wspomniałem, mamy dobrze rozbudowaną diagnostykę obrazową: usg, mammografię, tomografię komputerową, rezonans magnetyczny, badania izotopowe, PET/KT, PET/MR. Uzupełniają tę diagnostykę pracownie endoskopowe: gastroskopowa, kolonoskopowa, bronchoskopowa. Możemy wykonywać nowoczesne badania mikroskopowe i genetyczne guzów nowotworowych. Dysponujemy całym spektrum nowoczesnej terapii przeciwnowotworowej (…).
Jak wygląda budowanie modułu? Należy spełnić określone warunki, które są ustalone przez organizację przyznającą właściwy certyfikat (w przypadku raka piersi np. Senologic International Society, a przygotowania do biegłości w zakresie diagnostyki i leczenia raka płuca odbywają się w naszym szpitalu według wymogów Niemieckiego Towarzystwa Onkologicznego Deutsche Krebsgesellschaft). Po pierwsze, w ośrodku musi pracować odpowiednia liczba specjalistów z określonych dziedzin, którzy biorą udział w diagnostyce i leczeniu. Następnie należy udokumentować określoną liczbę wykonywanych procedur, szczególnie operacyjnych, w danej dziedzinie. Istotną rzeczą jest także czas, w którym jesteśmy w stanie właściwie zdiagnozować pacjenta i rozpocząć leczenie. Dla przykładu: czas oczekiwania na wynik badania mikroskopowego nie może być dłuższy niż 7 dni, a oczekiwanie na wykonanie PET nie może przekraczać 2 tygodni. O sposobie leczenia pacjenta decyduje zawsze konsylium, w którego skład wchodzi (oprócz chirurga, radioterapeuty i onkologa) także radiolog i patomorfolog. Stworzenie modułu wymaga zatem dodatkowych zmian organizacyjnych, a lekarze poszczególnych specjalności muszą ciągle doskonalić swoją biegłość w zakresie diagnostyki i terapii raka określonego narządu. Wszystkie poczynania modułu muszą być skrupulatnie dokumentowane, gdyż po 3 latach każde ogniwo modułu jest ponownie sprawdzane.
Osiągnęliśmy tytuł biegłości w zakresie diagnostyki i leczenia raka piersi (Breast Cancer Unit). Myślimy o podobnych osiągnięciach w zakresie raka płuca, jelita grubego i prostaty.
Powód takiego kierunku rozwoju jest bardzo zasadniczy. (…) Chorzy leczeni w takich ośrodkach żyją dłużej w porównaniu z pacjentami, których diagnostykę i poszczególne sposoby leczenia prowadzono w różnych szpitalach. W moim przekonaniu jest to prawidłowy sposób działania, od którego nie powinno być odwrotu. Jesteśmy to winni naszym pacjentom, którzy wierzą, że trafiając do Centrum Onkologii w Bydgoszczy będą leczeni na najwyższym poziomie.
Mówi się, że nie ma zamkniętych projektów w medycynie, że placówki medyczne muszą się cały czas modernizować i rozwijać, korzystając z najnowszych zdobyczy światowej medycyny. Jakie są najbliższe plany rozwojowe/modernizacyjne CO?
Po pierwsze, nieuniknione jest zwiększenie wykonywania świadczeń w systemie ambulatoryjnym. Mam tu na myśli zarówno diagnostykę, jak i leczenie. Należy odchodzić od pobytów szpitalnych, których celem jest tylko diagnostyka. Powinni to zrozumieć także pacjenci i zaakceptować konieczność dwu-trzykrotnych wizyt w przychodni (jeśli ich stan zdrowia na to pozwala) w celu wykonania niezbędnych badań diagnostycznych. Nieodzowne jest rozbudowanie ambulatorium chemioterapii i prowadzenie leczenia systemowego w szerszym zakresie poza oddziałami szpitalnymi. Podobny kierunek czeka nowoczesną radioterapię – chorzy leczeni tą metodą już obecnie wykorzystują dostępną bazę hotelową.
Głęboko leży mi na sercu rozwój szeroko pojętej chirurgii małoinwazyjnej. (…) Marzę o tym, aby [udało nam się stworzyć] kolejne narządowe ośrodki leczenia raka. Należy też zrobić wszystko, aby system komputerowy działający w Centrum Onkologii był bardziej przyjazny dla personelu, by ułatwiał prowadzenie dokumentacji lekarskiej i pielęgniarskiej, usprawniał gospodarkę magazynową, rozliczenia świadczeń z NFZ i był przystępną bazą danych dla działalności naukowej.
Planujemy bardzo dużą inwestycję: przebudowę i modernizację zespołu głównego Centrum Onkologii [obejmującą m.in. budowę] nowoczesnego bloku operacyjnego (8 sal operacyjnych), modernizację oddziału intensywnej opieki medycznej, centralnej sterylizacji, apteki szpitalnej z pracownią cytostatyków i zakładu patomorfologii. Zakończenie inwestycji jest planowane na 2023 rok.
Co, poza profesjonalizmem, jest najważniejszym rysem osobowości dobrego lekarza onkologa, dobrej pielęgniarki w ośrodku takim jak Wasz?
Uważam, że sprawa jest bardzo złożona, ma wiele delikatnych aspektów. (…)
W relacji personel medyczny – pacjent najważniejsza jest oczywiście wiedza medyczna. Większość pacjentów przewiązuję największą wagę do profesjonalizmu, sumienności i odpowiedzialności lekarza czy pielęgniarki. Chodzi w końcu o właściwą diagnozę, skuteczne leczenie – fachowo wykonaną operację, właściwie podany lek, skrupulatną obserwację po operacji, itd. To powinno się bezpośrednio przełożyć na długość i jakość życia pacjenta. Wielu pacjentów oczekuje od lekarza dodatkowo opanowania, wrażliwości na ich cierpienie, troskliwości. Pragną być traktowani podmiotowo, chcą zobaczyć uśmiech na twarzy lekarza, oczekują, aby podczas wizyty lekarz zajmował się wyłącznie ich problemem – nie odbierał telefonów, nie podpisywał innych dokumentów, nie załatwiał „w przelocie” innych spraw. Takich cech należy poszukiwać u lekarza, tak należy organizować pracę w szpitalu, aby lekarz na to wszystko miał czas. (…) Osobiście bardzo cenię sobie u lekarzy decyzyjność. Oto pacjent został zbadany, dysponujemy wynikami różnych badań dodatkowych i należy podjąć decyzję co dalej. Jaki jest optymalny sposób postępowania? Jeżeli ktoś posiada ten dar, nie obawia się podejmować decyzji, potrafi je umotywować, to jest dla mnie wartościowym lekarzem.
Inną kwestią są wzajemne relacje między lekarzami, czy w ogóle między pracownikami ochrony zdrowia. Zmierzam do tego, że praca w tak dużym szpitalu wymaga umiejętności gry zespołowej, czyli pracy według zasady „postępuj tak, aby tobie było dobrze i z tobą było dobrze”. Obserwuję niejednokrotnie tak zwanych indywidualistów. Są to zwykle dobrzy fachowcy, nienagannie pracujący na pojedynczych stanowiskach, ale w przypadku koniczności pracy w grupie nie sprawdzają się. Inni nie chcą z nimi współdziałać, czują się źle w ich towarzystwie, atmosfera pracy się psuje. A drużyna musi funkcjonować. Ważne jest zatem koleżeństwo, zdolność do wzajemnego zastępowania się (nawet bezinteresownie), zdolność do poproszenia o pomoc w trudnej sytuacji, przekonanie, że można na kimś polegać, wzajemne zaufanie, bez zamiatania sprawy pod dywan własnej zarozumiałości. Tego oczekuję od współpracowników i te cechy u zdecydowanej większości znajduję.
I jeszcze jedną kwestię (poza profesjonalizmem) chciałbym podkreślić. Zawsze pragnąłem, aby członek załogi centrum identyfikował się z placówką, w której pracuje. Marzę o tym, aby pracownicy żyli problemami szpitala, aby je rozumieli, podpowiadali rozwiązania dobre dla szpitala, czerpali radość i dumę z sukcesów tej lecznicy. Wreszcie, żeby myśleli i mówili o Centrum Onkologii „mój szpital”. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś mógł pracować w tej jednostce przez długie lata wyłącznie z powodów finansowych, a los czy perspektywy rozwoju szpitala były mu obojętne.
22 lutego 2019 r.