Wywiad tygodnia

Fot. Andrzej Goiński/UMWKP
Fot. Andrzej Goiński/UMWKP

Gęsiny nauczyła mnie babcia

Przypominamy naszą archiwalną rozmowę z Ludwiką Mrówczyńską, gospodynią z Michalina w powiecie nakielskim, hodowczynią gęsi i zdobywczynią wielu nagród na regionalnych konkursach kulinarnych

 

Kto nauczył panią gotować?

Babcia. Miała swoje sposoby, kulinarne tajemnice i zwyczajnie dobrą rękę w kuchni. Przekazała mi wiele przepisów, ale moje wspomnienie o jej sosie do gęsiny przekracza wszystko, co samej udaje mi się w tej dziedzinie zrobić. Z babcią wiążą się moje najlepsze smakowe asocjacje, także te gęsinowe. Robiła przede wszystkim brukiew na gęsinie, gęś pieczoną, znakomite sosy, czerninę, kluski z gęsiną.

 

Fot. Daniel Pach dla UMWKP

Jak zapamiętała pani pierwszą w życiu gęsinę na talerzu?

Pierwszym  daniem z gęsiny, które zjadłam jako całkiem małe jeszcze dziecko, była czernina z kluskami ziemniaczanymi i włożonym do talerza gęsim udkiem, przyozdobionym kokardką z jelita. Babcia robiła to specjalnie dla nas, dla dzieci. W zupie były owoce, które nadawały jej charakterystyczny, słodki i lekko kwaskowaty smak. Do wspólnego stołu siadała w naszym domu w tamtych czasach trzypokoleniowa rodzina złożona z dziewięciu osób.

W czym jest klucz do smakowitych dań z gęsiną w roli głównej?

W surowcu, czyli mięsie z hodowanej w przyzwoitych, godnych warunkach gęsi, ubitej zgodnie z zasadami, w humanitarny sposób. Swoje gęsi ubijam sama. Nie chcę mówić o szczegółach, ale to zupełnie nie to samo co horror przemysłowych rzeźni. Ptak nie cierpi, samego aktu nie widzą inne gęsi.  

 

Fot. Andrzej Goiński/UMWKP  Fot. Andrzej Goiński/UMWKP

 

Mówi się, że mięso mięsem, ale prawdziwie zdrowotny walor ma dopiero gęsi smalec.
 
Gęsi smalec pomaga na wszystko. No, prawie na wszystko. W mojej rodzinie przeziębionym dzieciom zawsze smarowano całe ciałka smalcem, żeby się wypociły. I tak jest do dziś. Zapewniam, że naprawdę pomaga.

Wart polecenia jest też gęsi smalec na spękane pięty i trudno gojące się rany. Moja babcia zawsze mówiła: okrasa – czyli tradycyjna omasta do zup, kapusty i ziemniaków, przyrządzana z surowego gęsiego mięsa i tłuszczu – do wewnątrz, smalec na zewnątrz. Nie używała żadnych kremów i balsamów. Dożyła w dobrym zdrowiu ponad dziewięćdziesięciu lat.

Powiem jeszcze o gęsim pierzu i puchu, doskonałym na wypełnienia porządnych poduszek i pierzyn. Zdrowa, czysta gęś ma dobre, dobrej jakości pierze. Babcia mawiała: chcesz mieć dobrego chłopa, dawaj mu brukiew z gęsiną i spać pod pierzyną.

 

Fot. Daniel Pach dla UMWKP

 
Co powie pani wegetarianom, którzy zapewne wzdragają się na samą myśl o jedzeniu zwłaszcza osobiście wyhodowanych zwierząt?

Co powiem? Wieś nie choruje tak jak miasto. Mięso i produkty zwierzęce mają swoją wartość jako budulec organizmu, dający siłę i ważne, szczególnie jesienią i zimą, poczucie ciepła, a także odporność.

 

31 października 2011 r. / 8 listopada 2019 r.