Chce się robić takie rzeczy
Rozmowa ze Zbigniewem Leżuchem, dyrektorem Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej w Toruniu
Misją przychodni jest oczywiście pomoc medyczna, ale odnotowali państwo ostatnio sukces w zupełnie innej dziedzinie. Przeprowadzony przez was remont konserwatorski budynku przychodni został wyróżniony w marszałkowskim konkursie Dziedzictwo Wieków. Dlaczego warto było poświęcić siły i środki na tego rodzaju przedsięwzięcie?
Wojskowa Specjalistyczna Przychodnia Lekarska wypełnia swoją misję począwszy od 1 stycznia 1995 roku, kiedy została utworzona w miejscu rozwiązanego szpitala wojskowego. Będąc wówczas oficerem lekarzem zostałem wyznaczony na stanowisko komendanta. W 2003 roku, w wyniku restrukturyzacji armii, jako oficer przeszedłem w stan spoczynku pozostając dyrektorem do dnia dzisiejszego. Wyróżnienie w marszałkowskim konkursie Dziedzictwo Wieków przyjmuję, osobiście i w imieniu pracowników, z ogromną radością i satysfakcją. Czujemy się docenieni.
Funkcjonujemy w dwóch zabytkowych budynkach w centrum Torunia. Poddany renowacji obiekt to budynek dawnego lazaretu, zaprojektowany przez jednego z najwybitniejszych architektów ówczesnej Europy, Karola Fryderyka Schinkla, i zbudowany w 1820 r. Jest jednym z dwóch w Europie (poza kompleksem Les Invalides w Paryżu) zachowanych do dzisiaj unikatowych przykładów architektury militarno-medycznej. Przez prawie dwieście lat służył i dotąd służy wyłącznie zabezpieczeniu medycznemu wojska. Pierwotnie był w posiadaniu armii pruskiej, w okresie międzywojennym i po drugiej wojnie światowej służył i nadal służy wojsku polskiemu. Jest częścią unikatowego zespołu architektury militarnej Torunia, do którego zalicza się również budynki dawnego arsenału oraz zespół dawnego garnizonu i fortów toruńskich. Wspomnieć warto o cechach militarnych obiektu – budynek posiada ściany obwodowe o grubości 145 cm w przyziemiu. Posiada również strop dwukondygnacyjny, z czego jeden tzw. zasypowy przeciwbombowy, na który nasypana była ponad metrowa warstwa piasku. Zachował się żuraw z kołowrotem. W czasie prac renowacyjnych odkryto przy fundamentach relikty rampy gospodarczej. W wodę lazaret zaopatrywany był za pomocą własnej studni głębinowej wykopanej tuż przy budynku. Należy zatem uznać, że wartość historyczna tego obiektu jest znaczna.
Jego bryła wkomponowana jest w pejzaż północnej strony toruńskiej starówki, w obszarze wpisanym na listę UNESCO. Ten fakt oraz sąsiedztwo bardzo ruchliwej ulicy Szumana obliguje gospodarza obiektu do działania. Do czasu tej inwestycji był to jedyny budynek na starówce z elewacją niepoddaną renowacji. Ze względu na dużą kubaturę obiektu wcześniej przeprowadzaliśmy tylko niezbędne interwencyjne prace zabezpieczające, finansując je z własnych środków. Dlatego z biegiem lat doszło do znacznej destrukcji. Ściany zewnętrzne miały zasolenia i zawilgocenia z zielonymi wykwitami. Widoczne były pęknięcia i odspojenia tynków na całej powierzchni elewacji, szczególnie w partiach nadproży okien. Pokrycie dachu, rury spustowe, rynny, opierzenia gzymsów – wszystko to uległo ogromnemu zniszczeniu. W piwnicach panowało znaczne zawilgocenie, zniszczeniu uległy cementowe tynki.
Pozwolę sobie przypomnieć, że wprowadzona w życie w 1998 roku reforma służby zdrowia nakazywała przekształcenie jednostek budżetowych w samofinansujące się zakłady lecznicze.
Wówczas Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało nam obiekty w użytkowanie. Taki stan rzeczy wymagał od gospodarza obiektu konkretnych działań. Czując się odpowiedzialnym za powierzone mi mienie, jako dyrektor WSPL podjąłem działania w celu pozyskania środków na renowację. Nie było to łatwe zadanie.
Pierwszy krok miał na celu nadanie budynkom statusu zabytków. W 2006 r. zakończyliśmy stosowne procedury i oba [nasze] budynki wpisane zostały na listę obiektów zabytkowych w naszym województwie. Następnie, w 2015 r., po wielu latach starań, ówczesny dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia pan gen. bryg. dr n. med. Piotr Dzięgielewski oraz pan płk mgr Robert Śliwa wysłuchali moich próśb i wyasygnowali środki na całość zadania. Dzięki moim przełożonym mogliśmy więc zrealizować nasze marzenia.
Odpowiadając wprost na pytanie pozwolę sobie stwierdzić, że dla tego obiektu warto było poświęcić wszystkie siły oraz każde pieniądze, aby osiągnąć tak wspaniały efekt. W miejscu brzydkiego kaczątka na toruńskiej starówce pojawił się piękny łabędź.
Co trzeba było zrobić, by w dziewiętnastowiecznym budynku mogła dobrze, zgodnie ze standardami medycznymi i higienicznymi, funkcjonować współczesna przychodnia zdrowia?
Właściwie to nie należało niczego specjalnego robić. Przypomnę, że oba budynki były zaprojektowane i wybudowane właśnie dla potrzeb służby zdrowia, były zaprojektowane po to, aby można było w nich leczyć pacjentów. To nie były budynki administracyjne czy mieszkalne zaadoptowane dla tych potrzeb, one zostały stworzone specjalnie w tym celu. Dlatego są w nich bardzo szerokie ciągi komunikacyjne oraz przestronne gabinety. W budynku lazaretu był szyb windowy z windą towarowo-osobową, natomiast w budynku od ul. Dąbrowskiego dobudowaliśmy zewnętrzny podnośnik dla osób niepełnosprawnych.
Jedynym mankamentem jest wysokość pomieszczeń, która znacznie powiększa kubaturę, a to przekłada się na większe koszty ogrzewania w okresie zimowym. Poradziliśmy sobie z tym problemem instalując podwieszane sufity.
Z całą pewnością nie jest łatwo poruszać się w gąszczu przepisów nakazujących i zakazujących, w gąszczu rozporządzeń, zarządzeń i wytycznych opracowywanych przez licznych decydentów i przełożonych resortowych. Współpracuję jednak ze wspaniałymi fachowcami, pasjonatami, ludźmi oddanymi sprawie z biura miejskiego konserwatora zabytków, którzy traktują mnie jak partnera we wspólnym działaniu, zmierzającego w tym samym kierunku do wspólnego celu. Chce się pracować, działać i robić takie rzeczy.
Podobnie wygląda współpraca z inspektorami Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej w Bydgoszczy, którzy nadzorują nas pod względem sanitarno-epidemiologicznym. Właściwa ocena zadania, wspólne ustalenie priorytetów i dobra współpraca są gwarantem sukcesu. Dzięki temu, po audycie energetycznym obiektów, wymieniliśmy całą stolarkę okienną w obu budynkach, dociepliliśmy stropodachy oraz wymieniliśmy instalacje. Wszystkie prace wykonujemy w sposób bardzo przemyślany, nie naruszając istotnych elementów wewnętrznej architektury.
Na jakich projektach – krajowych lub zagranicznych – wzorowali się państwo planując inwestycję?
Nie wzorowaliśmy się na żadnych projektach, nie sięgaliśmy aż tak daleko. Skupiliśmy się na tym co mamy, w jakim punkcie jesteśmy i co możemy zrobić tu i teraz. Inspiracją do działania dla mnie, jako gospodarza obiektu, był najzwyklejszy wstyd – że ten obiekt wygląda jak wygląda, że ulega systematycznej degradacji, że przygnębiający jest jego widok na tle pięknie odrestaurowanych kamieniczek starówki Torunia. Ten stan rzeczy spędzał mi przysłowiowy sen z powiek i nakazywał działać.
Punktem wyjścia dla nas w tym zadaniu było wykonanie bardzo rzeczowego merytorycznego audytu konserwatorskiego, dającego pełny obraz stanu obiektu. W tym celu między innymi w kilku miejscach odsłoniliśmy fundamenty lazaretu – aż do poziomu ław fundamentowych na głębokości 4,5metra. Wynikiem tego audytu był dokument wnikliwie oceniający stan faktyczny, który dał nam wiedzę pozwalającą na opracowanie dokumentacji określającej warunki i zakres robót, z wykorzystaniem najnowszych i najlepszych osiągnięć materiałowych i technicznych w dziedzinie konserwacji obiektów zabytkowych. (…)
Pragnę wyrazić słowa podziękowania tym wszystkim, którzy wspierali nas i pomagali w realizacji przedsięwzięcia. W pierwszej kolejności dziękuję mojej rodzinie, żonie, córce i synowi, za to, że zawsze są ze mną i tym razem również mocno stali przy mnie dodając sił w realizacji tego zadania. Raz jeszcze dziękuję moim przełożonym: panu generałowi brygady doktorowi nauk medycznych Piotrowi Dzięgielewskiemu, ówczesnemu dyrektorowi Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia, oraz panu pułkownikowi Robertowi Śliwie za wyasygnowanie w 2015 roku środków na całość zadania. Bez tych pieniędzy nie byłoby inwestycji. Dziękuję bardzo panu marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu oraz radnym województwa za dotację finansową na to zadanie. Dziękuję również panu prezydentowi Torunia Michałowi Zaleskiemu za dotację finansową na renowację zabytkowych drzwi wejściowych. Serdecznie dziękuję pani Monice Butowskiej, zastępcy dyrektora Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Urzędzie Marszałkowskim za merytoryczną pomoc na etapie przygotowania dokumentacji. Słowa podziękowania kieruję do pani Mirosławy Romaniszyn i pana Sławomira Szczerbińskiego z Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków za kilka lat wspaniałej współpracy, począwszy od opracowania dokumentacji po nadzór konserwatorski w trakcie trwania inwestycji. Dziękuję za cierpliwość i zrozumienie, za wiele godzin rozmów zakończonych mądrymi decyzjami. Szczególnie serdecznie dziękuję moim współpracownikom – mojemu zastępcy panu Mariuszowi Jankowskiemu, głównej księgowej pani Bożenie Kowalskiej-Szaluckiej, kierownikowi zaopatrzenia panu Wojciechowi Kołodziejskiemu – za wspólny trud i wysiłek w realizacji zadania. Na wyjątkowe słowa uznania i podziękowania zasługuje kierownik administracji pan Marek Górski, człowiek wielkiego serca, bardzo oddany tej inwestycji. Poświęcił wszystkie soboty w ciągu półtora roku aby firmy mogły działać na budowie. Dziękuję wykonawcy inwestycji, firmie Novapol, i wszystkim podwykonawcom za ich ciężką pracę. Przepraszam jednocześnie za „żołnierskie słowa”, które czasem padały, przynosząc wielokrotnie właściwy skutek, aby podkręcić tempo prac. Dziękuję inspektorowi nadzoru panu Piotrowi Burczyńskiemu – za dyspozycyjność, zaangażowanie i wspaniałe przygotowanie merytoryczne na każdym etapie inwestycji. Dziękuję wszystkim ludziom dobrze nam życzącym i popierającym nas w tym przedsięwzięciu.Na koniec serdecznie przepraszam wszystkich naszych pacjentów za trudności i uciążliwości wynikające w trakcie trwania inwestycji.
5 października 2018 r. / 15 października 2018 r.