Rówieśnicy Niepodległej

Michalina Kosicka, fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP
Michalina Kosicka, fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP

Michalina Kosicka

z domu Mistrzak urodziła się 14 kwietnia 1925 roku w Górkach Dąbskich (powiat nakielski). Dziś mieszka w Zalesiu, także w powiecie nakielskim. Jej ojciec, Michał pracował jako maszynista, a matka, Stanisława z domu Grabowska od wczesnych lat zajmowała się domem. Michalina dorastała w licznej rodzinie – miała dziesięcioro rodzeństwa. Do dziś żyje tylko jedna z jej sióstr, 88-letnia Natalia.

 

Dzieciństwo Michaliny przebiegało w atmosferze prostoty i rodzinnego ciepła. Uczęszczała do szkoły w Górkach Zagajnych. Okres wojny był dla Michaliny i jej rodziny czasem dramatycznym. Musieli opuścić rodzinny dom, uciekając najpierw do Mogilna, a później do Samostrzela, zabierając ze sobą jedynie kilka krów. Walerian, przyszły mąż Michaliny, przez pięć lat działał w partyzantce. Ona sama, mając zaledwie 14 lat, została zmuszona do ciężkiej pracy. Do dziś wspomina te wydarzenia jako pełne cierpienia, ale i próby charakteru, której podołała dzięki silnemu duchowi.

 

Po zakończeniu wojny Michalina zaangażowała się w działalność społeczną – działała w harcerstwie oraz w Polskim Czerwonym Krzyżu. Wspominając tamten czas, podkreśla, że choć ludzie mieli mniej, żyli godniej i z większym szacunkiem dla siebie nawzajem.

 

29 listopada 1949 roku poślubiła Waleriana Kosickiego. Wraz z mężem wychowali czworo dzieci: syna Gabriela oraz córki Grażynę, Łucję i Elżbietę. Dziś Michalina cieszy się z licznej rodziny – jest babcią ośmiorga wnucząt i prababcią dziesięciorga prawnuków.

 

Od zawsze jest sercem domu. Gotowała, dbała o gospodarstwo, pielęgnowała ogród, troszczyła się o domowników. Jej ciepło, obecność i mądrość były nieodzowną częścią codzienności. Święta w jej domu miały wyjątkową atmosferę – choinka przynoszona prosto z lasu była dekorowana własnoręcznie wykonanymi ozdobami i jabłkami. Wielkanocne potrawy przygotowywano z produktów pochodzących z własnego gospodarstwa, a tym, co miała, Michalina chętnie dzieliła się z sąsiadami.

 

Z dzieciństwa zapamiętała radości, które dziś wydają się proste, ale wtedy były źródłem prawdziwego szczęścia – zabawy w berka, potańcówki przy harmonijce lub grzebieniu, a także smak słodyczy za pięć groszy. W czasach niedoboru, gdy brakowało kosmetyków, usta barwiono cykorią.

 

Michalina od najmłodszych lat wykazywała niezwykły talent muzyczny, do dziś gra na harmonijce ustnej, z energią i lekkością, która zadziwia.

 

Uwielbia oglądać filmy przyrodnicze, szczególnie te o egzotycznych miejscach i zwierzętach. Przez wiele lat z pasją prowadziła ogródek, dzięki któremu na rodzinnych stołach nigdy nie brakowało świeżych warzyw. Zawsze też miała serce dla innych – zbierała odzież, którą przekazywała potrzebującym, kupowała jajka od lokalnych gospodarzy, by wspomóc biedniejsze rodziny.

 

Zapytana o sekret długowieczności, odpowiada z uśmiechem: „Trzeba mieć dla kogo żyć, nie narzekać… i pozwolić sobie na słodkie przyjemności!” Rzeczywiście – jej kawa musi być ze śmietanką i kilkoma łyżeczkami cukru, a zapas landrynek i cukierków jest zawsze w zasięgu ręki. Być może to właśnie równowaga między pracą a radością, między dawaniem innym a chwilą beztroski, stanowi jej receptę na długie życie.

 

Beata Krzemińska

rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego

 

kwiecień 2025 r.