Kunegunda Gajewska
Kronikarka trudnych czasów wojny i niezrównana mistrzyni rodzinnych tradycji. Śpiewa, gra na organach, niegdyś piekła słynne w okolicy pączki, wychowała całe pokolenia przedszkolaków. Mimo burzliwej młodości, przesiedleń i strat, jest pełna energii i pasji do życia. To kobieta, która zawsze elegancko się prezentuje, jej znakiem rozpoznawczym są stylowe kapelusze, a swój wiek traktuje z dystansem.
Kunegunda Gajewska urodziła się 8 grudnia 1923 roku w Barcinie (powiat żniński). Najmłodsza z sześciorga dzieci Domiceli (z domu Szymańskiej) i Adama Ciesielskich, przyszła na świat w rodzinie rolników. Jej dzieciństwo naznaczone było tragedią – w wieku dwóch lat straciła mamę, która zginęła w wypadku bryczki w drodze do kościoła. Ojciec ożenił się ponownie, a rodzina prowadziła gospodarstwo w Barcinie aż do czasu wysiedlenia przez Niemców podczas wojny.
W czasie okupacji Kunegunda i jej bliscy byli wielokrotnie przesiedlani – od Mogilna, przez Szubin, aż po Tomaszów Mazowiecki i Cielądz (w województwie łódzkim). Pamięta dramatyczne wydarzenia z tamtych lat, w tym scenę, gdy jako młoda dziewczyna ukryła się z siostrą Leokadią u fryzjera, stając się świadkiem rozstrzelania mężczyzn przez Niemców na rynku w Barcinie.
Po wojnie Kunegunda wyszła za mąż za Jana Gajewskiego, którego znała jeszcze sprzed okupacji. Zamieszkali w Bydgoszczy, gdzie przez 32 lata pracowała w przedszkolu nr 21, wychowując kolejne pokolenia dzieci. Praca z maluchami była jej wielką pasją, a wielu z wychowanków i ich rodziców utrzymuje z nią kontakt do dziś.
Kunegunda od zawsze jest osobą aktywną i zaangażowaną w życie społeczne. Bierze udział w dożynkach, lokalnych świętach, śpiewała w chórze kościelnym. Jest samoukiem gry na organkach i keyboardzie. Jej talent do gotowania i pieczenia był równie wyjątkowy – słynęła z pączków, bułek z makiem i jabłeczników, którymi zajadali się w okolicy.
Dziś, w wieku 101 lat, mieszka z wnuczką, z którą tworzy pełen ciepła dom. Ma dwoje dzieci, Romualda i Bożenę, czworo wnuków i sześcioro prawnucząt. Codziennie czyta prasę, którą prenumeruje od ponad 60 lat, lubi elegancko się ubrać, zwłaszcza w kapelusze. Z dystansem i humorem mówi, że zamierza przeżyć 120 lat.
Beata Krzemińska
rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego
grudzień 2024 r.