„Bydgoszcz – mój fyrtel”
W Miejskim Centrum Kultury w Bydgoszczy odbyła się (20 marca) promocja drugiej części wspomnieniowej książki Romana Sidorkiewicza „Bydgoszcz – mój fyrtel”. Była to także okazja do spotkania autora z czytelnikami oraz z niektórymi książki tej bohaterami.
Roman Sidorkiewicz to szalenie barwna postać. Z zawodu jest inżynierem, z pasji – społecznikiem. W latach 90. zasiadał w bydgoskiej Radzie Miasta, a w połowie ubiegłej dekady startował nawet w wyborach na prezydenta miasta. Obecnie jest działaczem Rady Osiedla Szwederowo. Z biegiem lat odkrył u siebie jeszcze jedno powołanie: pisanie. Oczywiście pisać każdy może, ale nie każdy… powinien. O Romanie Sidorkiewiczu można jednak powiedzieć: szkoda, że zaczął tak późno. Pierwsza część jego książki cieszyła się tak wielkim powodzeniem, że tłumy przybyłe na jej promocję w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury z trudem pomieścił tamtejszy Salon Hoffman.
Zachęcony sukcesem autor postanowił kontynuować swój spacer przez kolejne dekady historii Bydgoszczy, zmieniając co rusz towarzyszy podróży, a wraz z nimi i perspektywę wspomnień o miejscach i ludziach. Podobne jak w pierwszym tomie, towarzyszami jego spaceru przez historię i różne bydgoskie zakamarki, te właśnie tytułowe „fyrtle”, są znani artyści, naukowcy, politycy, lekarze i ludzie biznesu. W barwny sposób snują oni wspomnienia o powojennej Bydgoszczy, a że rozmówcy nie stronią od ciekawostek z życia prywatnego, można spodziewać się, że i drugi tom cieszyć się będzie równie dużym zainteresowaniem u bydgoskich czytelników.
W środowym spotkaniu wziął udział wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, jeden z bohaterów książki „Bydgoszcz – mój fyrtel”, który tak wspominał swoje wrażenia z lektury pierwszego tomu: – Muszę przyznać, że gdy sięgnąłem po pierwszy tom bydgoskich zapisków Romana Sidorkiewicza nie mogłem się od tej książki oderwać. Towarzyszyły mi oczywiście przyjemność i rozrywka, ale nade wszystko – zaspokajałem ciekawość co do miejsc i ludzi. Złapałem się na tym, że porównywałem swoje wspomnienia, zaskakiwała mnie odmienna perspektywa, no i oczywiście poznawałem nieznane fyrtle Bydgoszczy, bo choć swoje życie zawodowe związałem z tym miastem od końca lat 70. ubiegłego wieku i na stałe mieszkam tutaj już ponad dwadzieścia lat, to przecież ono stale zmienia się i rozwija. Jeśli Roman Sidorkiewicz wspomina w pierwszym tomie główny bydgoski szlak biesiadny, od „Rybnej”, przez „Ul”, „Sim”, „Słowiankę,” „Sielankę” i „Gromadę”, to młodym mieszkańcom miasta trudno byłoby dziś tę marszrutę odtworzyć. Bo zmieniają się nie tylko nazwy kanjp, barów i restauracji, jedne znikają, inne się pojawiają. Zmienia się nie tylko topografia, zmieniają się przede wszystkim ludzie i to jest w tym wszystkim najciekawsze i najpiękniejsze.
Tytuł książki „Bydgoszcz – mój fyrtel”, nawiązuje do bydgoskiej gwary, bogatej w słowa zapożyczone z języka niemieckiego. Fyrtel pochodzi od słowa „viertel” – oznacza nie tylko ćwiartkę, kwartał lub kwadrans, ale i dzielnicę. Każdy bydgoszczanin ma taki fyrtel, miejsce najbliższe sercu, dzielnicę gdzie szlifował bruki i wycierał trawę, kopiąc zawzięcie sfatygowaną futbolówkę. I takich miejsc we wspomnieniach swoich rozmówców poszukuje dziś Roman Sidorkiewicz, bo choć – jak podkreśla – jako urodzony bydgoszczanin zna tu każdy fyrtel, to jednak to samo miejsce widziane cudzymi oczyma wzbogaca naszą wiedzę o mieście. Już podczas premiery poprzedniego tomu autor odgrażał się, że opisze kolejne bydgoskie fyrtle. I rzeczywiście – opisał. Wśród nich – radiowy fyrtel Zbigniewa Ostrowskiego.
Gospodynią spotkania z Romanem Sidorkiewiczem w Miejskim Centrum Kultury była Teresa Wądzińska. Wieczór swym śpiewem umiliła Marcelina Bociek, której przy fortepianie akompaniował Bogdan Ciesielski.
Gabinet Marszałka
21 marca 2019 r.
Ostatnia aktualizacja: 22 marca 2019 r.