Wywiady

Józef Herold, fot. Dariusz Gackowski
Józef Herold, fot. Dariusz Gackowski

Józef Herold

– Nie gonimy na siłę w przód, czasem warto się cofnąć. Myślę, że stare kino w dalszym ciągu inspiruje – mówi Józef Herold. Rozmawiamy z twórcą Old Film Festiwal w Bydgoszczy

 

Paweł Jankowski: Co jest takiego w starych filmach, że postanowił pan zorganizować Old Film Festival?

Józef Herold: Zacznijmy od hasła festiwalu, bo ono wiele wyjaśnia: „Stare kino się nie starzeje”. Jest dzisiaj aktualne dlatego, że aktualne są emocje towarzyszące sztuce filmowej. Jest miłość, zazdrość, strach i wiele innych, które są w filmach od początku kina, czyli od ponad 100 lat. Zmieniają się tylko warsztaty, formy, gatunki, sposoby narracji, ale idea opowiadania historii przez jednego człowieka drugiemu człowiekowi jest taka sama. Chcemy opowiedzieć o czyjejś albo swojej historii i to się nie zmienia.

 

Czy pana zdaniem w takim razie nowe filmy nie oddają tak dobrze tego wszystkiego?

Przeciwnie! Uzupełniają. Dają jeszcze więcej, bo są możliwości. Na początku nie było dźwięku i był tylko obraz. Ja myślę o inspiracji. Od początku kino odpowiadało potrzebom. Ludzie chcieli być w bajce, chcieli poznać inne światy, innych ludzi. To się działo bardzo skromnymi środkami przekazu. Dzisiaj jest to wielokrotnie lepsze, więc nie można powiedzieć, że stare kino było lepsze od nowego. Nie, nie, nie! To nie w tym rzecz. Jest inne, ale czerpie z tamtej epoki – końca XIX i początku XX wieku.

 

A nie sądzi Pan, że współczesne kino idzie w kierunku efektów specjalnych, a tamto dawne było bliższe ludziom?

Tu można się spierać. Dzisiaj otacza nas mnóstwo atrakcji, czy też wrażeń dźwiękowych i wizualnych. My mówimy o czymś, co było 100-120 lat temu. Tamte środki przekazu i narracji były ograniczone, ale tak jak powiedziałem, potrzeba była taka sama – obcowania z czymś wyjątkowym. To jest fenomen w ogóle kina – poznanie nowych sytuacji, spełnienie marzeń albo jakieś uzupełnienie własnych potrzeb, lęków, fascynacji. To się nie zmienia. Dzisiaj te warunki i możliwości techniczne są o wiele większe.

 

Projekt muralu z wizerunkiem Poli Negri – Marek Iwiński

Projekt muralu z wizerunkiem Poli Negri – Marek Iwiński

 

Old Film Festival jest festiwalem dość młodym, bo to dopiero będzie piąta edycja, ale już dość mocno w naszym regionie się zadomowił.

Oby to była prawda. Zwykle jest tak, że te wielkie festiwale, do których się nie przymierzam, mają wieloletnią historię. Największe festiwale światowe to są dziesiątki lat. Budowa emploi festiwalu filmowego nie tworzy się w przypadku dwóch, trzech czy nawet pięciu lat. To są próby, bo w czasie kolejnych edycji rozpoznajemy potrzeby widzów. Przecież tego się nie robi dla siebie, a dla publiczności. Podam przykład. Jeżeli publiczność chodzi na filmy nieme, na których klimat tworzy taper, czyli osoba grająca na pianinie do obrazu, to oczywiście jakby poszerzamy przekaz. To będzie miało miejsce na tegorocznym festiwalu – taperka Alexandra Kendra będzie grała do niemych filmów sprzed stu lat w Filharmonii Pomorskiej. Dzisiaj dźwięk możesz sobie w domu zrobić. Włączysz odpowiednie programy i jest film, i dźwięk, ale nie oddasz klimatu, który się uzyskuje w kinie, kiedy gaśnie światło i zaczyna się magia. Podsumowując, historię czy tradycję festiwalu buduje się latami i ona powinna odpowiadać na życzenie i potrzeby widzów, bo to oni przychodzą do kina, oni kupują bilety i jakby wskazują kierunek. Organizatorzy festiwali albo się na to zgadzają, albo nie. Ja na przykład nie będę pokazywał filmów, których głównym elementem jest przemoc albo mają negatywny przekaz. Można sobie wyobrazić, że na zasadzie aneksu puszcza się jakieś horrory ociekające krwią i ktoś uzasadni to, że takie jest życie. Ja nie chcę takiego życia, więc nie będę proponował tego typu filmów.

 

Jaka jest granica czasowa dla filmów festiwalowych?

Założyliśmy sobie, że interesujący nas okres kończy się na międzywojniu, czyli w przybliżeniu jest to połowa ubiegłego wieku. To, co chcemy pokazać, powinno być z tamtego czasu, ale pokazujemy też film współczesny pod tytułem „Pociągi” Macieja Drygasa. Produkcja współczesna opowiadająca o kolei i jej wpływie na rozwój cywilizacji. Widz nie usłyszy w niej ani jednego głosu ludzkiego. Są tylko obrazy i to sprzed 100 lat. Maciej Drygas odwiedził kilkadziesiąt krajów, gdzie zebrał w lokalnych archiwach dokumenty dotyczące kolei, pociągów, wagonów. To jest znakomity film. Ma się wrażenie, że się ogląda coś sprzed stu lat. Mamy fragmenty filmu sprzed stu lat, ale to zostało zrobione dzisiaj. Ta granica jest płynna, bo zależy, o czym opowiadamy. Drugim przykładem jest film o Jerzym Wojciechu Hasie pt. „Rysopis znaleziony po latach”, który pokażemy. To ikona polskiego kina. Czy historia o nim jest „old”, czy nie jest „old”? No, jest old, bo tak długo żył i stworzył filmy kultowe! Chociażby „Pamiętnik znaleziony w Saragossie”. Nie możemy powiedzieć, że nie pokażemy, bo film jest o rok późniejszy. Chodzi o temat, klimat czy środki wyrazu.

 

Festiwale filmowe to także goście. Zapraszacie wielkie postacie polskiego kina. Jaki jest klucz doboru gości?

Klucze są dobre, jeżeli ma się ich kilka. Nie zaproszę Chaplina, bo go nie ma. A to jest okres, o którym rozmawiamy. Pokażemy film pt. „Charlie Chaplin: Duch Włóczęgi”, który nakręciła dwa lata temu jego wnuczka Carmen. Więc jest „old”, czy nie jest „old”? Znakomity dokument. I tu nie ma klucza. Zapraszaliśmy Carmen Chaplin, ale ona teraz jeździ po świecie i pokazuje go z punktu widzenia rodziny i jej samej. Znała go, dotykała, była z nim. To był jej dziadek. Więc jak najbardziej „old”. Natomiast intencją pańskiego pytania, jak rozumiem, jest to, dlaczego zaprosiliśmy Agnieszkę Holland i Annę Dymną. To one będą gośćmi i przede wszystkim laureatkami festiwalu. Jakbym próbował powiedzieć, że panie są „old”, to mógłbym mieć kłopoty. To nie wiek decyduje o stanie ducha, bo to jest zupełnie inna materia. To są artystki zasłużone od wielu, wielu lat. Nie chcę wchodzić ilu lat, bo to znowu jest grząski temat. Obie panie mają długą historię sukcesów artystycznych, scenicznych, reżyserskich, że nie znajdzie się ktoś taki, kto zapyta, dlaczego one zostały wyróżnione. Są wybitnymi polskimi artystkami i tyle.

 

Pytałem o klucz, bo to słowo „old” jakby pozycjonuje. Natomiast to chyba kwestia tego, jak bardzo pasuje dana osoba do festiwalu. Przykładem może być Jan Młynarski. Człowiek młody, ale głęboko zakorzeniony w międzywojennej polskiej muzyce i piosence. „Old”, ale „young”, że tak powiem.

Bardzo dobrze pan to ujmuje. To jest jakby przedłużenie tego hasła, że stare kino się nie starzeje, tak jak stare kabarety się nie starzeją. Poza tym Jan Młynarski opowiadał o swoim ojcu. A przecież Wojciech Młynarski to historia polskiej sceny i estrady, która zaczęła się mniej więcej 60 lat temu. Uzasadnienia są do obalenia albo do potwierdzenia. Tu chodzi o ideę, że nie gonimy na siłę w przód, że czasem warto się cofnąć. Myślę, że stare kino w dalszym ciągu inspiruje i mamy liczne dowody, że z tamtego czasu, historii tamtych ludzi korzysta dzisiaj wielu młodych twórców.

 

Agnieszka Holland i Anna Dymna na V edycji Old Film Festival będą wyróżnione. Jakie nagrody są wręczane?

Agnieszka Holland otrzyma „Złoty Kadr – Nagrodę Filmową Bydgoszczy”, który rzeczywiście jest złoty. To jest taki filmowy kadr – kwadracik ze złota imitujący taśmę filmową. Właśnie w tej chwili go, że tak powiem, piłuje i szlifuje złotnik. W ubiegłym roku dostał go Andrzej Seweryn, wcześniej Jerzy Hoffman, a więc postaci w polskiej kulturze filmowej i kinematografii rozpoznawalne. Druga to „Nagroda Filmowa Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego im. Poli Negri”. Anna Dymna bardzo pasuje do patronki tej nagrody.

Skoro mowa o Poli Negri, to w tym roku będzie nowa festiwalowa atrakcja – odsłonięcie przygotowanego specjalnie na tę okazję muralu z wizerunkiem Poli Negri przy ul Marcinkowskiego 22 w Bydgoszczy. Inicjuję i będę chciał prowadzić plebiscyt czy konkurs na murale filmowe w Polsce. Nikt tego dotąd nie robił, a mamy mnóstwo bardzo ciekawych prac w różnych miastach. Widzowie naszego festiwalu będą na ekranie oglądać murale filmowe z Krakowa, Warszawy, Gdyni i innych mniejszych miast i wybiorą ich zdaniem najlepszy. Jak to się rozwinie, to spróbujemy w przyszłym roku zrobić europejski przegląd murali filmowych.

 

Przed nami V edycja festiwalu od 3 do 8 listopada. Czego możemy się spodziewać?

Po raz pierwszy Old Film Festiwal wychodzi z matecznika, jakim jest kino Orzeł, gdzie w latach ubiegłych odbywały się seanse. W tym roku zaprosimy także widzów do nowego kampusu Akademii Muzycznej. To miejsce jest w tej chwili hitem. Wszyscy chcą tam pójść i zobaczyć, jak wygląda. Tam właśnie odbędzie się seans pod tytułem „Charlie Chaplin: Duch Włóczęgi”, oraz zaprosimy na koncert jazzowy. Na ekranie zobaczymy Krzysztofa Komedę, Andrzeja Trzaskowskiego, Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego i Tomasza Stańkę, a na scenie ich utwory grać będzie zespół Nos na kwintet. W Filharmonii Pomorskiej Capella Bydgostiensis zagra kompozycje Charliego Chaplina. Prawie nikt nie wie, że Chaplin był także kompozytorem. Także po raz pierwszy wydarzenia festiwalowe odbywać się będą na uczelniach wyższych. Seanse pod tytułem „Klasyka westernu” obejrzymy w Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, Politechnice Bydgoskiej i Wyższej Szkole Gospodarki.

 

No właśnie, Old Film to także muzyka…

Na otwarcie Festiwalu posłuchamy piosenek Ordonki, czyli Hanki Ordonówny. Z kolei w sobotę wieczorem, 8 listopada, Pradella Band będzie grał stare tanga, a dwoje młodych artystów będzie je śpiewało – Kornelia Kin i Marcel Matyjanowski.

Na koniec muszę powiedzieć dla mnie coś bardzo ważnego. Ten festiwal się zaczął w Bydgoszczy i tu trwa, więc postanowiliśmy poszukać najstarszego materiału filmowego dotyczącego miasta. Tych materiałów jest bardzo mało. Dosłownie kilka, które już były sto razy pokazywane w różnych miejscach. Nawiązaliśmy kontakt z Filmoteką Narodową, która jest patronem festiwalu. Przeprowadzili kwerendę i znaleźli film z 1936 roku, a więc sprzed 90 lat, gdzie przez cztery minuty widzimy tamtą Bydgoszcz. Zatytułowaliśmy go „Bydgoszcz, jakiej nie znacie”. Nikt dotąd nie widział takiego miasta, więc to będzie jakby wisienka na festiwalowym torcie. Zobaczymy czas i ludzi, których już nie ma. Do zobaczenia w starym kinie!