Wywiad tygodnia

Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP
Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

Jestem szczęściarą

Rozmowa z Agnieszką Michlic, siatkarką i międzynarodowym sędzią piłki siatkowej

 

W jaki sposób zaczęła się pani przygoda z sędziowaniem?

Sędzią zostałam w 1994 roku. Na kurs poszłam jeszcze jako czynna zawodniczka, w towarzystwie kilku koleżanek „od piłki” kiedy usłyszałam, że coś takiego jest organizowane w budynku Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy, gdzie miałyśmy treningi. Niestety tylko ja wytrwałam w zawodzie.

 

Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

 

Laik obserwując mecz może wyciągnąć wniosek, że praca sędziego siatkarskiego wcale nie jest trudna, a jak jest w rzeczywistości?

Praca sędziego jest bardzo trudna! To podejmowanie decyzji w ułamku sekundy, pod wpływem olbrzymiego stresu, bazując na znajomości przepastnych przepisów, wytycznych, instrukcji i księgi trudnych przypadków, które trzeba mieć w jednym palcu, by właściwie je zastosować akurat w tym jednym przypadku, który oceniamy.

 

Kiedyś jeden referee coach (z ang. sędziowski trener) wytłumaczył nam to bardzo klarownie: „Czy uważacie, że student Sorbony jest w stanie nauczyć się wszystkich naszych przepisów i innych materiałów na pamięć w trzy dni? Tak, jest w stanie. Ale czy ten student automatycznie stanie się dobrym sędzią? Nie, bo znajomość przepisów to jedno, predyspozycje to drugie, umiejętność pracy w stresie i hałasie to trzecie, a do tego wszystkiego niezbędna jest również umiejętność postępowania z ludźmi.”

 

Sędzia musi mieć dobry wzrok, refleks, krótki czas reakcji, umiejętność przewidywania. Cechy dobrego arbitra to również odpowiednie zachowanie, trzymanie nerwów na wodzy, słownictwo, a także wypracowywana latami czytelna dla wszystkich sygnalizacja. Do tego wszystkiego radzenie sobie z obecnością tysięcy kibiców, zarówno w hali, jak i przed telewizorami, wszechobecne kamery, presja ze strony zawodników, trenerów i działaczy. Zmęczenie spowodowane z reguły długą podróżą do miejsca rozgrywania meczu i wszystkie inne słabości zwykłego człowieka, bo nimi jesteśmy, to kolejne rzeczy, z którymi także musi sobie poradzić arbiter.

 

Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

Agnieszka Michlic, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

 

Jak przygotowujecie się do meczów?

Każdy z nas ma swój własny rytuał. Często zależy to również od rodzaju zawodów. W Polsce jeździmy na mecze w dniu rozgrywania spotkania. Po długiej podróży jest czas co najwyżej na spacer. No i oczywiście na kawę, choć znam sędziów, którzy jej nie piją. Na turniejach lub meczach międzynarodowych jesteśmy na miejscu dzień wcześniej. Pozwala to na dłuższy odpoczynek czy relaks. Wielu z nas towarzyszy również muzyka. Jedni pobudzają się mocnymi bitami, inni uspokajają sentymentalną nutą. Mówię tu jednak o ostatniej fazie przygotowań przed zawodami. Wcześniej to dziesiątki godzin spędzone nad książkami i wideo. Ponadto dyskusje z kolegami, rozkładanie pojedynczych akcji na mikroczęści, praca przed lustrem, gdzie ćwiczymy sygnalizację, czas reakcji, ton, głośność i długość gwizdka oraz praktyka – sędziowanie treningów, sparingów i turniejów towarzyskich.

 

Który z meczów wymagał od pani szczególnej koncentracji? Który zapamiętała pani najbardziej?

Było ich kilka. Pierwszym jest finałowy mecz Mistrzostw Europy Kobiet 2019 w Ankarze: Turcja – Serbia. Byłam sędzią pierwszym. Mecz stał na niesamowitym poziomie sportowym. Dookoła 13,5 tysiąca rozwrzeszczanych tureckich kibiców z trąbkami, pięć setów, gra na przewagi i zero przegranych wideoweryfikacji.

 

Kolejny to rozstrzygający mecz półfinałowy Plus Ligi pomiędzy JSW Jastrzębski Węgiel i Bogdanka LUK Lublin w minionym sezonie, który zakończył się wynikiem 2:3 oraz finał Bogdanka LUK Lublin – Aluron CMC Warta Zawiercie. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będzie mi dane prowadzić takie spotkania!

 

No i ostanie „meczycho”: Włochy – Brazylia. Pięciosetowy mecz półfinałowy Mistrzostw Świata 2025 w Tajlandii, okrzyknięty jednym z najlepszych żeńskich spotkań dziesięciolecia. Mogłabym wymienić sporo więcej.

 

Była pani arbitrem w wielu ważnych meczach. Z punktu widzenia kibiców, nie tylko naszego regionu, najważniejsze są mecze derbowe. Czy podczas sędziowania trudno pani zachować obiektywizm?

Nie mam z tym żadnego problemu. Drużyna z Bydgoszczy, czy z Torunia, mój dobry kolega jako zawodnik albo kumpela z boiska, jako prezes klubu, któremu sędziuję – to wszystko nie ma znaczenia. Kiedy wchodzę na słupek sędziowski wszyscy są dla mnie jednakowi.

 

Agnieszka Michlic podczas meczu PLS 1. Ligi pomiędzy BKS Visłą Proline Bydgoszcz a CUK Aniołami Toruń w 2024 roku, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

Agnieszka Michlic podczas meczu PLS 1. Ligi pomiędzy BKS Visłą Proline Bydgoszcz a CUK Aniołami Toruń w 2024 roku, fot. Tomasz Czachorowski/eventphoto.com.pl dla UMWKP

 

Kilka lat temu media obiegła wiadomość o pani problemach zdrowotnych. Otrzymała wtedy pani wsparcie wielu osób.

Tak! Ludzie dali mi naprawdę wiele! I nie mówię tu tylko o pieniądzach, które bardzo ułatwiły mi życie. Pozwoliły na różne drogie terapie, wizyty u najlepszych lekarzy, rehabilitację. Ludzie dali mi siłę, dobrą energię, wiarę w lepsze jutro. Widząc te wszystkie przejawy sympatii płakałam szepcząc wzruszona: „Nie sądziłam, że ludzie mnie kochają”. To było dla mnie niesamowite i totalnie zaskakujące. Słowo dziękuję nie oddaje tego, jak bardzo jestem wdzięczna za to wsparcie.

 

Jest dobrze. Minęły ponad cztery lata od operacji. Co pół roku robię kontrolny rezonans. Mam pewne dolegliwości, nie jestem w pełni sprawna, ale nie przejmuję się tym. Żyję i podróżuję robiąc to, co kocham. Bywam wśród ludzi, mam cudowną rodzinę i przyjaciół, którzy byli przy mnie w najtrudniejszych chwilach. Sama wspieram też innych. Jestem szczęściarą.

 

Czy są rozgrywki, które chciałaby pani sędziować?

Igrzyska! To przecież marzenie nie tylko każdego sportowca, ale też sędziego.

 

Październik 2025 r.