Rówieśnicy Niepodległej

Stanisława Gorczycka, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP
Stanisława Gorczycka, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl dla UMWKP

Stanisława Gorczycka (z domu Śliwecka)

Praca i rodzina trzymają ją w dobrym zdrowiu, czuje, że jest potrzebna i ma jeszcze wiele do zrobienia – tak mówi  Stanisława Gorczycka, która urodziła się 23 lipca 1925 roku w Izdebnie (województwo mazowieckie, powiat garwoliński) jako jedno z siedmiorga dzieci Jana i Marianny Śliweckich. Dzieciństwo spędziła na Mazowszu – uczyła się w Izdebnie, Rudzie Talubskiej i Łaskarzewie.

 

Już jako czternastoletnia dziewczynka doświadczyła okrucieństwa wojny. We wrześniu 1939 roku, w lesie znalazła porzuconą broń, którą – nie zdając sobie w pełni sprawy z niebezpieczeństwa – zabrała do domu. W tym samym czasie była świadkiem brutalnej egzekucji ludności żydowskiej w Łaskarzewie.

 

W czasie okupacji została zmuszona do także pracy u niemieckiej rodziny, gdzie przebywała aż do wkroczenia Armii Czerwonej. Latem 1944 roku, wraz z innymi mieszkańcami, została przez Rosjan zmuszona do pracy przy budowie umocnień na przyczółku warecko-magnuszewskim. Szczęśliwie, udało jej się uciec podczas niemieckiego nalotu.

 

W 1945 roku, po zakończeniu wojny, wraz z rodzicami osiedliła się w Długiem (powiat rypiński). Otrzymali tam 9,4 ha ziemi w ramach parcelacji majątku. – Nie było nic – tylko ziemia i niebo. Zbudowaliśmy ziemiankę z gliny, lepiliśmy ją jak jaskółki – wspomina pani Stanisława.

 

Po wojnie prowadziła gospodarstwo rolne. W 1951 roku wyszła za mąż za Stanisława Gorczyckiego, młynarza z zawodu. Wspólnie prowadzili gospodarstwo w Długiem. Doczekali się dwóch synów, sześciorga wnucząt i trojga prawnucząt. Ich dom przez pół wieku był miejscem modlitwy i wspólnoty – działało tam kółko różańcowe.

 

Stanisława Gorczycka to osoba pogodna, pracowita i serdeczna. Jej pasją jest praca w ogrodzie, szczególnie w warzywniku. Ceni życie blisko natury, zgodne z rytmem pór roku i tradycją – jak sama mówi, to właśnie jest sekret jej długowieczności. Zdrowie i siły zawdzięcza również prostej, naturalnej diecie opartej na plonach z własnego gospodarstwa: warzywach, owocach, mleku, mięsie i ziołach.

 

Dziś mieszka w wielopokoleniowym domu, otoczona rodziną, blisko natury. Nadal – na miarę swoich możliwości – angażuje się w prace domowe i ogrodowe. Czuje się potrzebna i twierdzi, że właśnie to, razem z życiowym spokojem i ruchem, utrzymuje ją w dobrym zdrowiu. – Mam wszystko, co trzeba. Praca, rodzina, wiara. A reszta? Reszta to już tylko wdzięczność.

 

Beata Krzemińska

rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego

 

lipiec 2025 r.