Dziedzictwo Prymasowe
Dwaj znakomici historycy, dk. prof. Waldemar Rozynkowski i prof. Michał Białkowski, znawcy historii Kościoła katolickiego, w przeddzień beatyfikacji o Prymasie Tysiąclecia
Przywódca duchowy, mąż stanu, autorytet moralny
Rozmowa z prof. Michałem Białkowskim z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, historykiem i politologiem, badaczem życia i spuścizny kardynała Stefana Wyszyńskiego.
W jakiej sytuacji biskup lubelski Stefan Wyszyński rozpoczynał swoją posługę jako prymas Polski?
Prof. Michał Białkowski: – Z jednej strony w sytuacji głębokich przemian społecznych o charakterze strukturalnym, związanych z projektem budowy społeczeństwa socjalistycznego, z drugiej – narastającej konfrontacji władz komunistycznych z Kościołem katolickim, z trzeciej – pogłębiającej się izolacji zewnętrznej kraju i podporządkowania go Związkowi Sowieckiemu. Sytuacja samego Kościoła była niezwykle trudna, wciąż leczył rany i odrabiał wielkie straty kadrowe i materialne poniesione podczas II wojny światowej. Mężem opatrznościowym był prymas Polski kardynał August Hlond, który niestety zmarł nagle w wyniku komplikacji pooperacyjnych 22 października 1948 r. I właściwie niespodziewanie – gdyż byli poważniejsi kandydaci – papież Pius XII mianował prymasem Polski, arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego. Powiedzmy wyraźnie: bardzo młodego biskupa, tylko o dwuletnim stażu w kierowaniu diecezją. Nominacja została ogłoszona w Watykanie 12 listopada 1948 r., a podpisana cztery dni później. Tymczasem w kraju, w czasie przygotowań do objęcia stolic prymasowskich, w grudniu 1948 r. obraduje kongres zjednoczeniowy PPR i PPS, w wyniku którego powstaje PZPR. Dochodzi do pełnej integracji i konsolidacji sił komunistycznych, którym coraz trudniej będzie się przeciwstawić. Jest to jeden z kilku punktów zwrotnych w historii Polski w XX wieku. Należą do niego również ingresy Stefan Wyszyńskiego do bazyliki archikatedralnej w Gnieźnie 2 lutego 1949 r. i prokatedry warszawskiej (archikatedra św. Jana Chrzciciela była w ruinie) 6 lutego 1949 r. Fakty te otwierają zupełnie nową epokę w historii Kościoła i Polski.
Dlaczego pod koniec lat 40. XX w., w najmroczniejszym okresie stalinizmu, prymas Stefan Wyszyński dążył do porozumienia z władzami PRL?
Nakazywał to pragmatyzm. Nasilające się represje i akty przemocy wobec Kościoła oraz ludzi wierzących podpowiadały, że jedynym rozwiązaniem jest wypracowanie jakiegoś kompromisu. Porozumienia, w wyniku którego udałoby się zagwarantować absolutne minimum praw Kościoła, broniąc i chroniąc tym samym podstawową tkankę religijną narodu. Dodatkowo za przyjęciem tej strategii przemawiało doświadczenie Kościoła w innych państwach bloku wschodniego, gdzie komuniści podejmowali radykalne kroki aresztując i Konferencja Episkopatu Polski postanowiła zwrócić się do władz państwowych z propozycją powołania Komisji Wspólnej. Gremium to – składające się z hierarchów kościelnych i wysokich aparatczyków partyjnych – rozpoczęło swoją działalność w sierpniu 1949 i ostatecznie 14 kwietnia 1950 podpisano porozumienie.
Dlaczego więc prymas został aresztowany i uwięziony? Jakie znaczenie w jego biografii i dla Kościoła w Polsce miały lata 1953-1956?
Zawarcie porozumienia nie miało zakończyć prac Komisji Wspólnej, tymczasem tak się stało. Jej istnienie od tego czasu było iluzoryczne, gdyż władze komunistyczne nie wyrażały zgody na jej obrady. Realizowały jednocześnie kolejne etapy polityki antykościelnej. W szczytowym okresie represji stalinowskich prymas Stefan Wyszyński m.in. osobiście prowadził rozmowy z przedstawicielami władz partyjno-państwowych dotyczące obsadzenia stanowisk kościelnych. Ponieważ prymas bronił niezależności Kościoła, nadrzędności w sprawach kościelnych jurysdykcji kanonicznej oraz prerogatyw udzielonych mu papieża, władze zdecydowały się na kolejny bezprawny i drastyczny krok, jakim było wydanie (…) dekretu o obsadzaniu stanowisk kościelnych za zgodą organów państwowych. W odpowiedzi na niego biskupi polscy wystosowali 8 maja 1953 memoriał „Non possumus”. Kardynał Stefan Wyszyński był autorem i wnioskodawcą tego doniosłego dokumentu. Episkopat przedstawił w nim pięć grup zagadnień określających przestrzeń wolności, z obrony których nie zrezygnuje. 21 maja 1953 przekazał go premierowi Bolesławowi Bierutowi. Memoriał „Non possumus” stał się jedną z przyczyn aresztowania prymasa w nocy 25 na 26 września 1953, a następnie pozbawienia go wolności na ponad trzy lata – aż do 27 października 1956. Dla samego prymasa był to czas cierpienia, próby, osamotnienia, ale i zawierzenia Bożej Opatrzności oraz Matce Najświętszej. Wykorzystał go bardzo twórczo, układając m.in. program Wielkiej Nowenny oraz pisząc w klasztorze sióstr nazaretanek w Komańczy w Bieszczadach – w ostatnim miejscu internowania – Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Do stolicy powrócił 28 października 1956 jako moralny triumfator, polityczny zwycięzca i narodowy autorytet.
W 1956 roku kardynał Stefan Wyszyński poparł Władysława Gomułkę aby nie dopuścić do powtórzenia scenariusza powstania węgierskiego. Pod koniec sierpnia 1980, kiedy trwał strajk na Wybrzeżu, w kazaniu na Jasnej Górze wzywał do odpowiedzialności i spokoju. Czy wynikała to z przekonania, że za żadną cenę nie wolno dopuścić do rozlewu krwi?
Prymas przede wszystkim wiedział o tragedii Poznańskiego Czerwca. Analogia do sytuacji na Węgrzech nasuwała się w sposób oczywisty, jednak pamiętajmy, że Gomułka nie był Imre Nagy’m, zachował większą ostrożność i dystansował się od ekstremalnych antysowieckich postulatów. Kardynał Stefan Wyszyński poparł nowego I sekretarza KC PZPR dopiero w czasie kampanii przedwyborczej w styczniu 1957. Wcześniej – po wznowieniu posługi prymasowskiej – porządkował sytuację wewnątrzkościelną oraz relacje z władzami PRL. Zawarte w grudniu 1956 tzw. „małe porozumienie” napawało umiarkowanym optymizmem (uchylono dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych przywrócono naukę religii w szkołach, reaktywowano niektóre tytuły prasy katolickiej oraz umożliwiono powrót biskupów na Ziemie Zachodnie i Północne). Przywódca Kościoła kierował się przede wszystkim rozsądkiem, pragnieniem uspokojenia i ustabilizowania sytuacji politycznej. Podobnie oceniałbym sytuację w sierpniu 1980. (…) Na pewno – w tym historycznym czasie – wielką troską i zadaniem kardynała było powstrzymanie eskalacji konfliktu, co z czasem przeobraziło się w przyjęcie przez Kościół katolicki roli negocjatora w dialogu pomiędzy totalitarnym państwem a rodzącym się społeczeństwem obywatelskim.
Prymas stawiał na religijność masową, opartą na tradycyjnej pobożności maryjnej. Dlaczego?
W dłużej perspektywie oparcie polskiego katolicyzmu na masach było słuszne. Wynikało ono również z przesłanek demograficznych. Po zakończeniu II wojny światowej i ustabilizowaniu w latach 50. XX wieku struktury narodowościowej oraz wyznaniowej katolicy stanowili 90-92 proc. społeczeństwa. Przyjmuje się, że w latach 60. XX w. regularne praktyki religijne były udziałem aż 65 proc. Polek i Polaków. Ta symbioza społeczeństwa z Kościołem mogła jednak trwać i wzrastać dzięki wielkim programom duszpasterskim inicjowanym przez prymasa i realizowanym we wszystkich diecezjach, dekanatach, parafiach. Mam tu na myśli m.in. Wielką Nowennę, prowadzone w łączności z obradami Soboru Watykańskiego II czuwania soborowe, uroczystości Milenium Chrztu Polski, obchody Roku Świętego 1974/1975, jubileusz 600-lecia obecności na Jasnej Górze cudownej ikony Bogarodzicy. Z każdym z tych programów związane było wielkie bogactwo myśli, treści i symboli. (…)
Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich z listopada 1965 r. wywołało wymierzoną przeciwko Prymasowi Tysiąclecia brutalną kampanię medialną.
Mimo iż nie można posądzać prymasa Stefana Wyszyńskiego o sympatię do Niemiec i Niemców, co wynikało z bolesnych doświadczeń II wojny światowej, to właśnie on wymyślił listy milenijne. Wiosną 1965 biskupi polscy zdecydowali o skierowaniu do episkopatów całego świata zaproszeń na uroczystości Sacrum Poloniae Millennium. Wiemy, że wysłano ponad 60 takich zaproszeń. List biskupów polskich do biskupów niemieckich był więc jednym z bardzo wielu listów, a zarazem dokumentem jedynym w swoim rodzaju, bo zawierającym niezwykle ważne przesłanie. Była nią prośba o chrześcijańskie przebaczenie. Przy czym nie chodziło oczywiście o zapomnienie krzywd czy zadośćuczynienie im. Był to niezwykle szlachetny i wspaniałomyślny gest, jeśli weźmiemy pod uwagę, że łączył się z zaproszeniem biskupów niemieckich do Polski na wspólne świętowanie tysiąclecia chrześcijaństwa w naszym kraju.
(…) Przesłanie pojednania zostało negatywnie ocenione przez władze PRL i wywołało inspirowaną przez Służbę Bezpieczeństwa falę protestów społecznych skierowanych przeciwko kardynałowi i biskupom polskim. (…) Władze państwowe nie tylko zbojkotowały kościelne uroczystości milenijne, ale utrudniały ich organizację, nie wyraziły zgody na podróż do Polski papieża Pawła VI oraz na przyjazd któregokolwiek z zagranicznych dostojników. Nie pozwoliły też kardynałowi uczestniczyć w uroczystościach milenijnych w Rzymie. Jednak to jemu historia przyznała rację i, obok arcybiskupa Bolesława Kominka, uważany jest za ojca pojednania polsko-niemieckiego.
Stefan Wyszyński był orędownikiem katolickiej nauki społecznej.
Na pewno należał do jednego z pierwszych pokoleń jej popularyzatorów. Wniósł też istotny i oryginalny wkład w rozwój tej dziedziny. Przez ponad ćwierć wieku żył i pracował we Włocławku, jednej z najstarszych stolic biskupich, a zarazem dynamicznie rozwijającym się ośrodku przemysłowym, pełnym napięć i konfliktów społecznych. To właśnie w okresie włocławskim, z zainteresowania katolicką nauką społeczną, powstały jego prace dotykające kwestii społecznych, głównie pracowniczych i socjalnych. W latach 1931-1939 ogłosił 106 publikacji, poruszał zagadnienia kryzysu gospodarczego, bezrobocia i sprawiedliwości społecznej. Jedną z form dotarcia do środowisk robotniczych był druk i kolportaż broszur, w których ksiądz Stefan Wyszyński wyjaśniał najważniejsze kwestie ideologiczne i społeczne. W ten sposób powstały m.in. prace: „Kultura bolszewizmu a inteligencja polska”, „Jak skutecznie walczyć z komunizmem?”, „Katolicki program walki z komunizmem”, „Książka w walce z komunizmem”, „Czy katolik może być komunistą?”. Doceniając wkład księdza Stefana Wyszyńskiego w rozwijanie katolickiej nauki społecznej prymas Polski kardynał August Hlond mianował go w październiku 1937. członkiem Rady Społecznej przy Prymasie Polski.
Badania teoretyczne i doświadczenie praktyczne okazały się bardzo przydatne w warunkach powojennych, szczególnie gdy objął rządy biskupie w diecezji lubelskiej, a później posługę prymasowską. W latach 1974-1976 wygłosił cykl homilii nazwanych „Kazaniami Świętokrzyskimi”. Przypomniał w nich o podstawowych kategoriach społecznych, o fundamentach. Dziś podkreśla się oddziaływanie tego nauczania na myśl polityczną części środowisk opozycji demokratycznej 1976-1980. Wszystkie słowa prymasa Stefana Wyszyńskiego o człowieku, jego godności i przysługujących mu prawach, kulturze, historii i tożsamości narodu pozostają aktualne.
Czy bez prymasa Wyszyńskiego nie byłoby papieża Polaka?
Jaki był wpływ kardynała Stefana Wyszyńskiego na drogę życiową Karola Wojtyły? Od razu nasuwają się słowa samego Jana Pawła II: „Nie byłoby papieża Polaka, gdyby nie twoja wiara, twoja niezłomna odwaga”. (…)
Zobacz też Architekt wolnej Polski
10 września 2021 r.
Wspomnienia, ślady, pamiątki
Rozmowa z dk. prof. Waldemarem Rozynkowskim historykiem Kościoła, wykładowcą na Wydziale Nauk Historycznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, diakonem stałym Kościoła katolickiego.
Które z wydarzeń z udziałem prymasa Wyszyńskiego na terenie obecnego województwa kujawsko-pomorskiego należy uznać za najważniejsze?
Prof. Waldemar Rozynkowski: – Na pewno uwięzienie prymasa w klasztorze kapucynów w Rywałdzie, które miało miejsce od wczesnych godzin porannych 26 września do wieczora 12 października 1953 r. Trwało ono w sumie tylko 17 dni, było jednak niezwykle trudnym, a jednocześnie ważnym doświadczeniem dla prymasa i dla Kościoła w Polsce. O uwięzieniu prymasa można powiedzieć, że był to czas, w którym „narodził się nowy prymas”. (…)
Czy ze spotkań prymasa z wiernymi zachowały się anegdoty?
Wydaje mi się, że możemy przede wszystkim mówić o wspomnieniach o prymasie, gdyż spora grupa osób w naszym regionie może się odwołać do różnych spotkań z jego udziałem. Sam wielokrotnie słyszałem opowieści uczestników wydarzeń o tłumach osób obecnych na spotkaniach z prymasem, np. podczas obchodów milenijnych w Bydgoszczy, Kruszwicy, Toruniu, Chełmży, Włocławku. Jedna z osób wspominała, że jako dziecko witała prymasa, wręczając mu kwiaty. Ktoś inny przypominał, jak podawał prymasowi korony, które następnie umieszczał on na wizerunku Matki Bożej i Dzieciątka Jezus w Toruniu. Sporej grupie mieszkańców naszego regionu udzielił prymas sakramentu bierzmowania. Wiem, że w diecezji bydgoskiej jedną z form przygotowania do beatyfikacji prymasa była msza św. księży, którym święceń udzielił właśnie prymas Stefan Wyszyński. A więc jest co wspominać, a przede wszystkim co zbierać i utrwalać. Miejmy jednocześnie świadomość, że coraz więcej osób znających prymasa odchodzi. (…)
Czy pamięć o wydarzeniach z udziałem prymasa jest na Kujawach i Pomorzu nadal żywa?
Paradoksalnie, przekładana data beatyfikacji sprzyjała poszukiwaniom śladów prymasa w naszym regionie. Organizowano szereg spotkań, wykładów, konkursów oraz celebracji liturgicznych, które odsłaniały przed nami znane, a w części przypadków nieznane wątki prymasowe. Sam mogłem tego doświadczyć. W ostatnich miesiącach badałem temat związków późniejszego prymasa z gminą Lubraniec. Okazało się że zachowały się interesujące pamiątki po ks. Stefanie, np. jedna z rodzin przechowuje pamiątkowy obrazek z jego święceń biskupich, które miały miejsce 12 maja 1946 r. na Jasnej Górze. Z tego samego wydarzenia zachowało się także pamiątkowe zdjęcie po święceniach biskupich. Pośród zebranego tam tłumu osób byli na pewno wierni z parafii w Lubrańcu, Kłobii oraz Zgłowiączki, gdyż w kościołach w tych miejscowościach posługiwał ks. Stefan w marcu, kwietniu i maju 1945.Takich pamiątek jest na pewno w naszym regionie znacznie więcej.
Które z miejsc związanych z działalnością prymasa w regionie warto dziś odwiedzić?
Takich miejsc jest wiele. Przywoływałem już Rywałd, miejsce uwięzienia prymasa, oraz miejscowości, w których organizowano obchody milenijne. Odwołania do prymasa znajdujemy w sanktuariach, w których dokonał on koronacji wizerunków maryjnych – w Markowicach, Bydgoszczy, Pieraniu, Toruniu, Rywałdzie i Oborach. W dziesiątkach parafii naszego regionu znajdujemy ślady wizytacji prymasa oraz różnych spotkań, w których on uczestniczył.
Stoimy przede wszystkim wobec wyzwania, aby dać się zaprosić do odkrywania dziedzictwa prymasowego w naszym regionie oraz podjąć refleksję nad tym, w jaki sposób je odczytać, upamiętnić i przekazać kolejnym pokoleniom.
10 września 2021 r.