Zrobilibyśmy to jeszcze raz
Jolanta Piszczatowska z Grabówca w powiecie brodnickim i Piotr Majewski z Dębowej Łąki w powiecie wąbrzeskim
Jolanta Piszczatowska: – Dlaczego to zrobiliśmy? To jest impuls: widzisz leżącego człowieka, potrzebuje twojej pomocy – działasz. Podbiegliśmy, sprawdziliśmy, czy możemy bezpiecznie podejść, rozpoczęliśmy reanimację. Przywróciliśmy mu funkcje życiowe, oddychał. Niestety, po około 15 minutach przywrócono prąd w uszkodzonej linii. Nie wiem, co się potem działo – zapamiętałam tylko błysk.
Piotr Majewski: – Ja nic nie pamiętam. Obudziłem się dopiero po około 45 minutach, w karetce. Nie wiedziałem, co się stało. Ratowaliśmy człowieka, a tu okazało się, że sami jesteśmy poważnie poszkodowani.
Jolanta Piszczatowska: – Helikopter zabrał mnie do Poznania. Byłam tam prawie trzy miesiące.
Piotr Majewski: – Ja najpierw w Grudziądzu, potem w Gryficach, szpital ciężkich oparzeń.
Jolanta Piszczatowska: – Żyjemy dzięki odwadze mojego świętej pamięci męża. On nas uratował. Paliły się moje włosy, moje ciało – gasił płomienie własnymi rękami. Mam wysoko amputowaną rękę, poparzone bardzo nogi.
Piotr Majewski: – Uratował nam życie. Mogliśmy byli się tam spalić.
Jolanta Piszczatowska: – Czy zrobilibyśmy to jeszcze raz? Sądzę, że tak.
Piotr Majewski: – Na pewno tak. Człowiek leżał, potrzebował pomocy. Jestem pewien, że – ktokolwiek by to był – nie zawahalibyśmy się.
Jolanta Piszczatowska: – Zmagam się z moją niepełnosprawnością, to jest dla mnie trudne, wiele wycierpiałam. Ale w tamtym momencie nie było czasu na rozważania. Człowiek potrzebował pomocy, należało mu pomóc. Tak jesteśmy wychowani, ukształtowani.
Piotr Majewski: – Oczywiście, zwracaliśmy uwagę na to, czy możemy bezpiecznie podejść, czy w sieci jest prąd. W tamtym momencie go nie było. Sąsiad dawał oznaki życia, próbowaliśmy go reanimować.
Jolanta Piszczatowska: – Medale Unitas Durat są dla nas bardzo ważne. Żadne z nas nie zna osobiście nikogo, kto otrzymałby to odznaczenie. To piękny gest ze strony pana marszałka. To ważne dla nas także dlatego, że nie dla wszystkich to, co zrobiliśmy, jest bohaterskim czynem. Choć dla większości jest. Ale pamiętam też osoby, które po moim powrocie ze szpitala mówiły, że trzeba być głupim żeby zrobić coś takiego. Ja tak nie uważam. Zrobiłabym to, zrobilibyśmy to jeszcze raz.
Piotr Majewski: – Na pewno tak!
Jolanta Piszczatowska: – Koszt jest oczywiście bardzo duży. W moim przypadku naprawdę ogromny – zdrowie całej rodziny, mojego męża, który wkrótce potem zapadł na ciężką chorobę i zmarł, moich ukochanych dzieci.
Piotr Majewski: – Każdy z nas może potrzebować pomocy. I każdy chciałby mieć pewność, że może na nią liczyć. Że ktoś nas uratuje jeśli będzie mógł, a przynajmniej będzie próbował. My próbowaliśmy. Niestety, nie udało się. Ale próbowaliśmy.
14 października 2019 r.