Alfreda Tasarek
Alfreda Tasarek przez lata pracowała jako fryzjerka.
Alfreda Tasarek (z domu Myśliwiec) urodziła się 2 marca 1914 roku w Niemczech, w miejscowości Charlottenburg, która jest obecnie dzielnicą Berlina. Jej ojciec Idzi (Egidius) przybył tam wraz z żoną z Kępna, z południowej Wielkopolski, w poszukiwaniu zarobku i lepszego życia. Był znakomicie wykwalifikowanym stolarzem. Specjalizował się w produkcji i naprawie mebli artystycznych, a także konserwacji mebli zabytkowych. Nic dziwnego, że gdy dorobił się własnego zakładu stolarskiego, rodzina zaczęła się powiększać a na świat przyszły pierwsze dzieci.
Jego jedyny syn zmarł w dzieciństwie, natomiast pani Alfreda była jego trzecią z kolei córką. Gdy przyszła na świat, ojciec był w wojsku. Córkę zobaczył dopiero, gdy miała dwa lata. Trwała I wojna światowa. Gdy minęły kolejne dwa i klęska Niemiec, a z nią odrodzenie Polski, były już przesądzone, pan Idzi Myśliwiec wsiadł w pociąg i ruszył do Polski. Dojechał do Bydgoszczy, miasto mu się spodobało, wrócił więc do Berlina po rodzinę i wkrótce wszyscy przyjechali do miasta nad Brdą, gdzie na świat przyszła kolejna, czwarta już córka.
Myśliwcowie zamieszkali przy ul. Kaszubskiej, a pan Idzi otworzył zakład przy ul. Gdańskiej. Mała Fredzia poszła do szkoły w 1921 r., a gdy ukończyła siedem klas rozpoczęła naukę zawodu. Fryzjerstwa uczyła się w znanym podówczas zakładzie Sylwestra Ronowicza. Tam miała zajęcia praktyczne, a teorię w szkole przy ul. Konarskiego. Po skończeniu szkoły pani Alfreda krótko pracowała na Bocianowie, a już od 1932 r. – w słynnym zakładzie Brunona Sikorsky’ego na ul. Gdańskiej. Jego zakład miał wspaniałą renomę i znakomitą klientelę. Każdy fryzjer miał tu swoich klientów, którzy czesali się tylko u niego. No i pracował tam też Alfred Tasarek, późniejszy mąż pani Alfredy. Razem pracowali tam do 1938 roku, bo wtedy pan Alfred postanowił otworzyć ze swoim kolegą zakład przy ul. Śniadeckich. Większość załogi, w tym pani Alfreda, poszła z nimi, a za nimi ich klienci. To się zemściło już wkrótce, bo gdy wybuchła wojna, we wrześniu 1939 r. Niemcy zamknęli zakład, zabrali sprzęt, a fryzjerzy dostali nakaz powrotu do Sikorsky’ego na Gdańską. Pani Alfreda przepracowała tam całą wojnę. Na ironię może zakrawać fakt, że gdy Bruno Sikorsky uciekł z Bydgoszczy w styczniu 1945 r., właśnie pan Tasarek z kolegą zostali zarządcami komisarycznymi jego zakładu.
Wkrótce po oswobodzeniu Bydgoszczy spod niemieckiej okupacji, jeszcze w 1945 r. pan Alfred i pani Alfreda postanowili się pobrać. Zamieszkali na ul. Kościuszki. Pan Alfred nie porzucił marzeń o własnym zakładzie fryzjerskim. Nie minęło kilka lat, a on ponownie założył własny zakład, tym razem przy ul. Parkowej. Nie nacieszył się nim zbyt długo, bo już w 1951 r., gdy nie chciał przystąpić do spółdzielni, komuniści mu go zlikwidowali. Wtedy też przestała pracować zawodowo pani Alfreda, która dotąd czesała w mężowskim zakładzie. Jeszcze tylko w 1960 r. postanowiła zdać zawodowy egzamin mistrzowski, bo uznała że skoro posiada kwalifikacje i doświadczenie, ma dyplom czeladniczy, to stać ją i na dyplom mistrzowski.
Pan Alfred Tasarek porzucił w końcu myśl o własnym zakładzie, ale długo jeszcze uczył młodzież fryzjerskiego fachu. Zmarł w 1992 roku. Pani Alfreda, która kilka miesięcy temu, na początku marca, obchodziła swoje 104 urodziny, wychowała z nim dwoje dzieci: Andrzeja i Alicję oraz doczekała się dwojga wnuków i czworga prawnuków. Jest w znakomitej kondycji fizycznej i psychicznej. Jak śmieje się jej córka, mama nigdy nie uprawiła żadnego sportu, nie podróżowała, a jej dewizą było nie dawać się smutkom i zachować spokój w każdych okolicznościach życia.