Wywiad tygodnia

Siostra Teresa Napiórkowska, fot. Andrzej Goiński
Siostra Teresa Napiórkowska, fot. Andrzej Goiński

Dom gromadzi trzy pokolenia

Rozmowa z siostrą Teresą Napiórkowską kierującą Specjalnym Ośrodkiem Wychowawczym Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Grudziądzu

 

Dla kogo jest wasz ośrodek, kim są wychowankowie?

 

Naszą misją jest wspomaganie wszechstronnego rozwoju osób z niepełnosprawnością intelektualną poprzez działania rewalidacyjne, edukacyjne, rehabilitacyjne i terapeutyczne. Ośrodek jest otwarty dla każdej dziewczynki, która ma trudności ze zdobywaniem wiedzy w szkole masowej. Tu może się odnaleźć i spełniać swoje i swoich rodziców oczekiwania edukacyjne, wychowawcze i społeczne, często otrzymuje wsparcie materialne. Dążymy do rozwoju wychowanek według ich indywidualnych potrzeb przygotowując je do samodzielnego i twórczego życia. Uczymy samodzielności, zaradności życiowej, tolerancji wobec siebie i innych. Dążymy do integracji ze środowiskiem lokalnym, współpracujemy z innymi organizacjami. Wspieramy rodziców w pokonywaniu trudności wynikających z niepełnosprawności dziecka.

 Siostra Teresa Napiórkowska, fot. Andrzej Goiński

Trafiają do nas dziewczęta posiadające orzeczenie o potrzebie kształcenia w tego typu placówce (kształcenie specjalne na poziomie podstawowym, gimnazjalnym i ponadgimnazjalnym), niepełnosprawne intelektualnie w stopniu lekkim lub umiarkowanym, słabosłyszące, słabowidzące, wymagających opieki i troski w sytuacji niewydolności wychowawczej rodziców i zagrożenia nieprzystosowaniem społecznym. Najczęściej pochodzą z rodzin patologicznych, obciążonych alkoholizmem i innymi patologiami oraz niezaradnością życiową. [Mają problemy z systemem] wartości i zasadami życia w grupie. Obecnie jest ich w ośrodku dwadzieścia osiem, ale mamy warunki do przyjęcia większej liczby.

 

Trzy lata temu otworzyłyśmy przy ośrodku niepubliczne przedszkole integracyjne, obecnie uczęszcza do niego blisko czterdziestka dzieci. Bardzo się bałam, czy to się uda jakoś połączyć – zachowanie naszych dziewcząt nie zawsze jest budujące, a tu małe dzieci i zatroskani o nie rodzice. Okazało się jednak, że obie instytucje bardzo dobrze z sobą funkcjonują. Dziewczęta są opiekuńcze, starają się opiekować przedszkolakami, a maluchy uczą się tolerancji wobec niepełnosprawności, bardzo zresztą nasze dziewczyny lubią.

Dwa razy do roku organizujemy im wspólne zabawy, wspólnie też występują w jasełkach na naszej Wigilii, mamy też wspólną kolędę, bo stanowimy przecież jedną rodzinę. Kiedy w domu jest wesoło i czasem gwarno, cieszą się siostry emerytki które mieszkają na piętrze – nasz dom gromadzi trzy pokolenia.

 

Jakie są obecnie najpilniejsze potrzeby ośrodka?

 

Na niewiele rzeczy nas stać. Po opłaceniu rachunków, wypłaceniu wynagrodzeń pracownikom i załatwieniu najpilniejszych bieżących spraw limit wydatków jest wyczerpany. Od czasu do czasu otrzymujemy pomoc w formie rzeczowej, ale też sami jej często udzielamy – rodzinom dziewcząt, rodzinom przedszkolaków, innym osobom z miasta. Dotację z Balu Marszałka chcemy przeznaczyć na zakup wyposażenia, myślimy na przykład o na zakupie dużego telewizora z internetem i pozostałym wyposażeniem.

 

 

Ośrodek prowadzą zakonnice ze Zgromadzenia św. Elżbiety. Jakim trzeba być człowiekiem by poświęcić się tego rodzaju służbie?

 

By pracować z naszymi dziewczętami wcale nie trzeba być osobą zakonną, nie uważam, że to jest poświęcenie. Pracują tu też osoby świeckie, które także radzą sobie świetnie. Duchowość zakonna nam oczywiście w realizacji powierzonego zadania pomaga. Jak w każdej innej dziedzinie życie poświęcone Panu Bogu daje więcej możliwości zaangażowania. Ludzie świeccy są częściej zaabsorbowani własnymi problemami, także rodzinnymi, a naszą rodziną są także te biedne, zagubione dziewczęta, często zbuntowane przeciwko własnemu losowi.

 Siostra Teresa Napiórkowska, fot. Andrzej Goiński

Nasze apostolstwo wyrasta z miłości Chrystusa jakiej doświadczyłyśmy osobiście dzięki łasce powołania. (…) Troszczymy się o osamotnionych chorych i potrzebujących pomocy ludzi starszych w ich domach, pielęgnujemy chorych w szpitalach, pracujemy w domach opieki i ośrodkach dla dzieci z upośledzeniem umysłowym i zaburzeniami psychicznymi, zajmujemy się wychowaniem religijnym w przedszkolach i szkołach, pracujemy na rzecz parafii. (…)

Jesteśmy po to, by okazywać ludziom miłość zgodnie ze słowami z Ewangelii św. Mateusza: „Wszystko cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” ( Mt 25,40).

 

Zgromadzenie powstało w XIX w. w Nysie z inicjatywy Doroty Wolf, do której wkrótce dołączyły trzy towarzyszki: Maria i Matylda Merkert oraz Franciszka Werner. Celem jaki sobie wytyczyły była bezinteresowna pomoc najbardziej potrzebującym chorym bez względu na stan, wiek, pochodzenie czy wyznanie. Ich pragnieniem było, by miłość miłosierna mogła trwać i urzeczywistniać się poprzez konkretną posługę. Jako dzień oficjalnego rozpoczęcia swojego dzieła wybrały 27 września 1842 roku – dzień liturgicznych obchodów ku czci świętych lekarzy Kosmy i Damiana. Przed obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa uroczyście odmówiły akt poświęcenia sercu Jezusowemu, który wcześnie ułożyły. Siebie, swoją posługę, podopiecznych, najbliższych i wszystkich ludzi złożyły w Bożym sercu i z niego chciały czerpać siłę do służby.

 

29 stycznia 2016 r.