Wywiady świąteczne

o. Andrzej Harden

Posprzątaj swoje wnętrze

Rozmowa z ojcem Andrzejem Hardenem, jezuitą, księdzem w Duszpasterstwie Akademickim w Toruniu


Boże Narodzenie i czas związanych z nim przygotowań to okres szczególny. Chcemy, by było to wielkie, budujące nas przeżycie, ale coraz częściej tym, co dominuje jest zakupowy szał i godziny ślęczenia w kuchni. Jak sprawić, by tym razem było inaczej?

Nie ma jednej recepty na szczęście w życiu, to samo można powiedzieć o przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia. Przed przyjazdem do Torunia pracowałem cztery lata w Poznaniu. Przez cztery kolejne Boże Narodzenia miałem wolność wyboru: mogłem pójść na pasterkę, mogłem też nie pójść. Zazwyczaj wśród księży jest tak, że iść na pasterkę trzeba, bo ktoś musi ją odprawić, albo jest przyjętych kilka intencji mszalnych i też trzeba je odprawić. W Poznaniu było jednak inaczej, było nas tam kilku księży. Uznałem więc, że nie pójdę. Nie czułem wewnętrznie takiego pragnienia. A jeśli miałbym iść tylko dlatego, że taki jest zwyczaj, to nie było to dla mnie przekonujące. Dlaczego o tym wspominam? Myślę, że w życiu każdego człowieka, także w okresie przygotowań do Bożego Narodzenia, ważne jest, żeby nie robić niczego wbrew sobie, na siłę. Warto się zastanowić, czy to co robię w przedświątecznym zaganianiu daje mi pokój, daje mi radość. Warto sobie zadać pytanie, dlaczego biegam po sklepach, robiąc przedświąteczne sprawunki dla siebie, dla innych. Czy robię to dlatego, żeby innym wyrazić moją miłość, czy „bo tak należy”, bo taki jest zwyczaj?

Podobnie jest ze świątecznym sprzątaniem mieszkań, domów, przygotowywaniem potraw. Czy to co robię, robię z miłości do innych, czy dlatego, że muszę? Może warto zaangażować do sprzątania i przygotowań kulinarnych kogoś z bliskich, dzieci? Czasem większą wartość niż prezent ma umyte przez męża okno. Można zadać sobie pytanie, czy moja żona, mama jest moją służącą, kucharką, sprzątaczką? Jaki jest mój wkład w przedświąteczne przygotowania? Czy służę innym, czy też chcę być nieustannie obsługiwany?

 
montaż szopki na Nowym Rynku w Toruniu, 13 grudnia 2010 r.
 
 
Wspólne przygotowywanie potraw na stół bożonarodzeniowy może mieć siłę jednoczącą, integrującą rodzinę czy krąg przyjaciół. Podobnie ze śpiewem kolęd. Wydaje mi się, że nawet najlepsze wykonanie kolęd z płyt czy telewizji nie wniesie w nasze życie tyle, co wspólne śpiewanie, nawet gdybyśmy straszne fałszowali!

Warto sobie zadać pytanie: czy przeżywam moje własne życie, czy też realizuję cudzy scenariusz, który napisał mi ktoś inny. Nie kieruj się schematami, wczuj się w siebie. W swoje potrzeby, swoje uczucia, oczekiwania. Czy jesteś szczęśliwy, szczęśliwa z tego jak żyjesz, co robisz? Czy traktujesz innych z szacunkiem? Czy pozwalasz na to, aby inni Cię wykorzystywali, traktowali bez szacunku? Sprzeciwiasz się temu, czy to akceptujesz? Żyjesz tak jak żyjesz będąc nieszczęśliwy, nieszczęśliwa – bo boisz się zmiany? Boisz się kogoś bliskiego, boisz się Boga? Może czas przeciwstawić się schematom. Zacząć żyć w wewnętrznej wolności. Nie poddawać się manipulacjom. Przeżywać swoje życie na swój własny sposób, nie biec bezmyślnie tam, gdzie biegnie tłum.

Czy możemy mieć nadzieję, że duchowy wymiar świąt i ich szczególna magia obronią się przed nacierającą zewsząd komercją?

Z biegiem lat przekonuję się, że w życiu, w relacjach międzyludzkich niezmiernie istotna jest miłość. Miłość rozumiana jako bezinteresowne pragnienie drugiej osoby. Bezinteresowne, czyli bez oczekiwania rewanżu z drugiej strony. Każdy z nas chce być kochany w ten sposób, bezinteresownie.

Trudno jednak o taką miłość drugiej osoby bez miłości samych siebie. Często nie kochamy naszych najbliższych, bo nie kochamy samych siebie. Nie zgadzamy się na swoje życie, uciekamy przed samym sobą. Stąd w przygotowaniach bożonarodzeniowych, ale także w całym naszym życiu potrzeba spotkania z samym sobą, przeżycia kilku chwil w ciągu dnia na modlitwie, medytacji, spotkania ze Słowem Bożym. Potrzeba spotkania z samym sobą i Najwyższym w sakramencie spowiedzi, aby posprzątany był nie tylko nasz dom, ale też nasze wnętrze.

 
Sam osobiście bardzo sobie cenię chwile medytacji, codziennie staram się medytować rano i wieczorem w chwili milczenia. Od kiedy to robię zauważam, że staję się innym człowiekiem. Myślę, że zauważają to również osoby spotykające się co tydzień przy kościele jezuitów w Toruniu na milczącej medytacji w rytm oddechu, w ramach grupy Droga Kontemplacji.

Trudno pomóc wszystkim ludziom na całym świecie, ale jeśli pomożesz choć jednej osobie, świat stanie się lepszy. Może znasz kogoś w twoim otoczeniu, kto potrzebuje pomocy, rozmowy? Wychodząc naprzeciw jego potrzebom sprawisz, że Bóg po raz kolejny narodzi się w tobie. Wszyscy chyba pamiętamy słowa Mickiewicza: „Wierzysz, że Chrystus narodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada, jeśli nie narodził się w tobie”. Potrzeba nam, aby On rodził się także w nas, w naszym życiu, naszych relacjach międzyludzkich. Jak to zrobić? Bądź sobą, niczego nie udawaj, zwłaszcza uczucia. Lepsza jest gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo. Wsłuchaj się w swój głos wewnętrzny. Bądź prawym. Żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, jak pisze autor „Desideraty” (amerykański pisarz Max  Ehrmann napisał w 1927 roku poemat „Desiderata” w formie życzeń na Boże Narodzenie – przyp. red. „Wywiadu tygodnia”). Dąż do pokoju ze wszystkimi i idź za tym, co daje ci pokój serca i szczęście.

 
montaż szopki na Nowym Rynku w Toruniu, 13 grudnia 2010 r.
 
 

Jakie jest Ojca najpiękniejsze świąteczne wspomnienie?

Jedno z piękniejszych wspomnień dotyczących Bożego Narodzenia wiąże się z moim dzieciństwem. Pewnego wieczoru bożonarodzeniowego, gdy leżałem już w łóżku, usłyszałem z sąsiedniego pokoju śpiew kolęd przy akompaniamencie akordeonu. Byłem mały chłopcem, muzyka zza ściany wydała mi się szczególnie piękna, długo nosiłem ją w pamięci, szczególnie dźwięki towarzyszącego śpiewowi instrumentu. Wkrótce, jeszcze w podstawówce, rozpocząłem naukę gry na akordeonie, a potem jeszcze na klarnecie. Wciąż zauroczony muzyką, ukończyłem warszawską Akademię Muzyczną, później pracowałem w Polskiej Orkiestrze Radiowej.

Z własnego doświadczenia wiem, że żadne kolędy z nagrania nie sprawią tyle radości, co wspólne śpiewanie. Nie wstydźmy się śpiewu. Goethe powiedział: „gdzie słyszysz śpiew, tam idź, tam ludzie dobre serca mają. Źli ludzie, wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają”.

Fot. Danuta Witkowska i Andrzej Goiński; na kolorowych zdjęciach montaż szopki na Nowym Rynku w Toruniu, 13 grudnia 2010 r.