Wywiad tygodnia

Marek Doering, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl
Fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

Innowacje na miarę

Rozmowa z Markiem Doeringiem, doktorantem na Wydziale Budownictwa, Architektury i Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, stypendystą naukowym marszałka województwa w roku akademickim 2015/2016

 

Zajmuje się pan nano i mikrotechnologiami w produkcji betonów i ochronie środowiska. Jakie praktyczne znaczenie ma ta dziedzina?

 

Beton otrzymywany w technologii opartej na cemencie zawierającym nanokrystaliczny dwutlenek tytanu umożliwia redukcję zanieczyszczeń powietrza. Chodzi o powstające podczas spalania paliw w silnikach samochodowych tlenki azotu, będące jednym z głównych składników [miejskiego] smogu. Proces redukcji zanieczyszczeń zachodzi poprzez reakcję fotokatalityczną uruchamianą przez światło dzienne, dokładnie przez promieniowanie UV, na powierzchni betonu zawierającym katalizator (dwutlenek tytanu). Zanieczyszczenia w postaci szkodliwych tlenków azotu są utleniane do [bezpiecznej, bo] przyswajalnej przez rośliny postaci azotynów i azotanów. Nad wdrożeniem tego typu technologii pracowałem przez ostatnie dwa lata. Prowadzę też badania związane z utlenianiem [na podobnych zasadach] olejów i smarów. Te substancje zanieczyszczają powierzchnie betonowe m.in. na stacjach paliw i parkingach, w dłuższej perspektywie przedostają się do gruntu. Za pomocą specjalistycznego betonu istnieje możliwość redukcji takich zanieczyszczeń do form które nie zagrażają środowisku.

 

Aktywny fotokatalitycznie cement z dwutlenkiem tytanu można wykorzystać także do produkcji betonu architektonicznego o właściwościach zapobiegających osadzaniu się brudu i pyłów na elementach ściennych.

 

W zakładzie w którym pracuję prowadzę również badania związane z wykorzystaniem pyłów mineralnych oraz odpadów przemysłowym. Mam nadzieję otrzymać materiały prefabrykowane o interesujących właściwościach.

 

Marek Doering, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

Fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

 

Tematyka pańskiej pracy doktorskiej dotyczy tej właśnie problematyki. Jak i gdzie zostaną wykorzystane efekty badań?

 

Moja praca doktorska jest bardzo mocno związana z zagadnieniami technologicznymi występującymi w budownictwie, [konkretnie w] branży betonowej. Po ukończeniu studiów chemicznych na Uniwersytecie Gdańskim i Politechnice Gdańskiej rozpocząłem pracę w przemyśle. Ostatnie siedem lat poświęciłem betonom i zarządzaniu zakładami małej prefabrykacji. Dlatego w ramach pracy badałem niektóre problemy, próbując odpowiedzieć na bolączki technologów. Wyniki zaprezentowałem na konferencjach branżowych pod koniec ubiegłego roku, spotkały się z dużym zainteresowaniem. Część z nich już wdrożyłem, obecnie trwają badania potwierdzające skuteczność opracowanej technologii.

 

Moja praca opiera się na modelu mojego promotora, prof. Aleksandra Świtońskiego, uwzględniającym m.in. wielkość ziaren spoiwa (cementu i dodatków mineralnych) oraz kruszywa. Efektem końcowym, w najogólniejszym przedstawieniu, będzie likwidacja marnotrawstwa w zużyciu surowców (…). W dalszej kolejności chodzi o wyeliminowanie usterek (wykwitów i spękań) oraz większą wytrzymałości i mrozoodporność (…) wyrobów.

 

Jak wygląda u nas rynek pracy dla specjalistów pana branży?

 

Nie jestem pracownikiem naukowym zatrudnionym w którejś z uczelni w naszym regionie.

Mój pomysł na pracę doktorską wynikał z problemów technologicznych i potrzeb powstałych podczas mojej pracy zawodowej. (…) Biznes (…) w branży budowlanej dość mocno wyprzedza działania stricte związane z badaniami prowadzonymi na uczelniach. Jeśli nie obserwuje się potrzeb rynku trudno zostać dla tego rynku fachowcem.

 

Sam rynek specjalistów jest, w mojej ocenie, dość mały. Zmienia się to pozytywnie, choć wolno, w związku z dotacjami na działania badawczo-rozwojowe. Zatrudnianie specjalistów opiera się na zaufaniu, które przy bardzo dynamicznym rynku jest ogromnie istotne. Osoby takie mają dostęp do najważniejszych i najskrytszych tajemnic w firmie co powoduje, że firmy wolą szkolić własnych specjalistów. Taki proces obserwuję w najlepiej rozwiniętych laboratoriach.

 

Marek Doering, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

Fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

 

Jako kraj i region deklarujemy zainteresowanie i wsparcie dla tego co nazywamy innowacyjną gospodarką. Jakie są bariery dla tych naszych ambicji?

 

Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna.  

 

Firmy działające na rynku potrzebują dotacji jako bardzo taniego kredytu, który umożliwi wdrożenie bardziej lub mniej przemyślanych technologii do produkcji wyrobów utrzymujących przedsiębiorstwo w ciągłej rentowności. Brałem udział w pozyskiwaniu środków unijnych z programu Innowacyjna Gospodarka. Z perspektywy oceniam to jako umiarkowany sukces. Przyczynił się do utrzymania firmy, jednakże technologie, zakupione w tym przypadku w Niemczech, nie cieszyły się takim  zainteresowaniem jakiego oczekiwaliśmy. Znam dość dobrze rynek prefabrykacji w Polsce i wiem, że takie sytuacje się powtarzały, nie tylko w naszym województwie.

 

W Polsce dopiero powstają centra badawcze, które może w niedalekiej przyszłości będą oferowały innowacje skrojone pod potrzeby naszego społeczeństwa. [Kiedyś] (…) może będziemy konkurować z technologiami europejskimi. Na razie środki unijne wspierają przede wszystkich zachodnie centra myśli [technologicznej] i [zachodnich] producentów. Jeśli [proinnowacyjne dotacje dla polskich przedsiębiorstw zbyt szybko się zakończą] (…) nie zdążymy „wyhodować” trwałych [własnych] ośrodków które będą w stanie utrzymać się wyłącznie z innowacji (…).

 

Zapewne nie ma jednej drogi dla rozwoju innowacji. Są branże w których mamy pierwsze sukcesy i takie moja, budownictwo, gdzie niestety jest o nie bardzo trudno. Musi upłynąć jeszcze kilka lat zanim nadrobimy różnice. Dopiero potem, budując m.in. zespoły eksperckie, zaczniemy realizować pomysły które istotnie zmienią sytuację i trwale uczynią naszą gospodarkę innowacyjną.

 

6 maja 2016 r.