Wywiad tygodnia

Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP
Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP

Sposób na grę, sposób na życie

Rozmowa z Wojciechem Kołaczykiem, skrzypkiem i altowiolinistą, koncertmistrzem w Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej, cenionym kameralistą, nauczycielem akademickim, tegorocznym laureatem nagrody marszałka województwa na Międzynarodowy Dzień Muzyki

 

Proszę dokończyć zdanie: Muzyka to dla mnie …

 

– Sposób na życie, odskocznia od problemów dnia codziennego, a może nawet ucieczka od szeroko pojętej rzeczywistości. Pochodzę z rodziny z tradycjami muzycznymi. Moi rodzice grali zawodowo w Orkiestrze Filharmonii Pomorskiej, Mama na skrzypcach, Tata na fagocie. Tata uczył również w Liceum Muzycznym w Bydgoszczy i, od momentu jej powstania, w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej (obecnie Akademia Muzyczna). Warto dodać, że ukończył również klasę śpiewu i przez jeden sezon śpiewał w bydgoskiej operze jako solista. Dziadek od strony Mamy grał na skrzypcach i puzonie, a brat Mamy na saksofonie. Jak sięgnę pamięcią wszyscy w rodzinie mieli dobry słuch i dobrze śpiewali.

 

Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP

 

Od najmłodszych lat często bywałem w gmachu Filharmonii Pomorskiej. Już jako kilkuletnie dziecko znałem wszystkie jego zakamarki, przysłuchiwałem się próbom orkiestry, z widowni i z zaplecza. Nic więc dziwnego, że gdy nadeszły lata szkolne zacząłem naukę w szkole muzycznej. Był to mój wybór, podobnie jak wybór skrzypiec jako instrumentu na którym chciałem grać. Zaczęła się żmudna i ciężka praca, a gdy po kilku latach przyszły pierwsze sukcesy – udręka codziennego ćwiczenia zmieniła się w przyjemność z pokonywania trudności. Żeby nie wyłonił się sielankowy obraz muszę powiedzieć, że moja droga muzyczna miała wiele zakrętów, a nauczyciele (może nie wszyscy) uznawali mnie za „krnąbrnego i trudnego w prowadzeniu”.

 

Czas studiów to już kształtowanie osobowości muzycznej i drogi artystycznej. Klasę skrzypiec ukończyłem u prof. Henryka Keszkowskiego, a klasę altówki u prof. Zbigniewa Friemana. I to właśnie studia na altówce poszerzyły moją wyobraźnię muzyczną i zakres możliwości wyrazu. Wielki wpływ (we wszystkich aspektach, nie tylko artystycznych) miała na mnie osoba prof. Zbigniewa Friemana.

 

Jeszcze przed rozpoczęciem studiów altówkowych zadawałem sobie pytanie, czy nie zrezygnować z gry na skrzypcach i grać tylko na altówce. Nie rozwiązałem tego dylematu – i chyba tak już zostanie. Wybierając tylko jeden instrument straciłbym możliwość pełnego wyrażania się. Jednak to altówka jest bliższa mojemu sercu.

 

Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP  Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP

 

Co jest najciekawsze w pracy z młodymi kandydatami na wirtuozów smyczków?

 

Pracę z młodymi muzykami traktuję jako przekazywanie sposobu na grę i, po części, sposobu na życie, który przekazali mi moi profesorowie. Jest to wizja, z którą się utożsamiam i która przeszła przez pryzmat moich doświadczeń. Oczywiście w większości jest to praca nad techniką, aparatem gry itp. Ale sposób frazowania i postrzegania muzyki jest nadrzędny. Nie zmuszam do kopiowania mojej koncepcji, zresztą nie wszyscy daliby się przekonać. Największą radością jest, gdy po latach gram w pulpicie, czy w grupie, z moimi absolwentami, a grają oni „jak trzeba”. I słychać u kogo się uczyli.

 

Gdyby to pan układał repertuar FP jakie byłoby najbliższe przedsięwzięcie artystyczne?

 

Układanie planu repertuarowego każdej filharmonii to zadanie trudne i odpowiedzialne. Trzeba balansować między oczekiwaniami zróżnicowanej publiczności a pewną drogą misyjną w przedstawianiu utworów mniej znanych. Z góry wiadomo, że będą osoby niezadowolone. Najlepszym rozwiązaniem jest różnorodność, zarówno programów, jak i wykonawców. Trzeba zauważyć, że publiczność każdego miasta czy nawet instytucji muzycznej ma swoje przyzwyczajenia i na to również trzeba wziąć poprawkę.

 

Fot. Filip Kowalkowski dla UMWKP

 

A wracając do pytania: co mógłbym zaproponować? Chętnie zagrałbym „Planety” Gustava Holsta lub któryś z poematów symfonicznych Richarda Straussa.

 

Najciekawsze, pana zdaniem, propozycje muzyczne w naszym regionie na najbliższy czas?

 

Jako dość zajęty muzyk nie mam możliwości śledzenia czy uczestniczenia w wielu wydarzeniach w regionie. Niemniej mogę powiedzieć, że ciekawie zapowiada się XI Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. I.J. Paderewskiego.  Dużo obiecuję sobie także po balecie „Coppelia” Leo Delibes’a, który wystawiany będzie w Operze Nova w Bydgoszczy. Bilety już kupione.

 

31 października 2019 r.