Bronisław Malinowski

Biogram

Bronisław Malinowski, fot. Jan Rozmarynowski via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława MalinowskiegoBronisław Malinowski, fot. Mieczysław Świderski newspix.pl via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława MalinowskiegoBronisław Malinowski, fot. Piotr Bilski via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława MalinowskiegoBronisław Malinowski, fot. PAP via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława MalinowskiegoBronisław Malinowski, fot. Piotr Bilski via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława MalinowskiegoBronisław Malinowski, fot. Piotr Bilski via Międzynarodowe Biegi im. Bronisława Malinowskiego

Dom rodzinny

 

Urodzony 4 czerwca 1951 roku w Nowem nad Wisłą, Bronisław był drugim z sześciorga dzieci państwa Malinowskich. Jego matka Irena pochodziła ze Szkocji. Swego męża – Anastazego Malinowskiego, żołnierza 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, poznała w Edynburgu, gdzie po demobilizacji pracował w jednej z miejscowych drukarni. Ojciec przyszłego mistrza olimpijskiego w 1947 roku powrócił na rodzime Pomorze. Rok później dołączyła do niego panna Dovell. Po ślubie młodzi małżonkowie zamieszkali w Kończycach koło Nowego, gdzie pan Anastazy znalazł pracę w miejscowym Państwowym Gospodarstwie Rolnym.

 

W 1949 roku przyszedł na świat ich pierwszy syn – Robert, dziś radny Województwa Kujawsko-Pomorskiego i były prezydent Grudziądza. Dwa lata później urodził się Bronisław, w 1953 roku córka Helena, w 1954 i 1958 roku kolejni synowie: Maksymilian i Piotr, a w 1968 roku, druga córka – Joanna.

 

W 1956 roku państwo Malinowscy, wraz z trójką dzieci, przeprowadzili się do Rulewa koło Warlubia.  Pierwsze sześć lat edukacji Bronek (jak nazywano go nie tylko w domu, ale także podczas całej sportowej kariery) uczęszczał do szkoły w położonej nieopodal Buśni, a siódmą, wówczas ostatnią klasę podstawówki, ukończył w Warlubiu. W 1965 roku trafił do Grudziądza. Z miastem tym związał się do końca życia. Tu ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową, wieczorowe Technikum Samochodowe i pracował w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.

 

Zginął 27 września 1981 roku w wypadku samochodowym na moście w Grudziądzu.

 

Rok wcześniej, podczas Igrzysk Olimpijskich w Moskwie, osiągnął swój największy sukces sportowy. Zwyciężył w biegu na trzy tysiące metrów z przeszkodami. „Trzynaście lat czekałem na ten medal” – podsumował wówczas swoją karierę biegacza.

 

Brat, trener i grudziądzka „Olimpia”

 

Sportem Bronisław Malinowski zainteresował się dzięki swojemu starszemu bratu, który w 1964 roku zaczął trenować biegi w klubie Olimpia Grudziądz. Specjalizował się w dystansach, w których potem Bronek miał odnosić największe sukcesy, czyli biegach długich oraz z przeszkodami. Na początku to jednak Robert zdobywał medale i reprezentował Polskę na międzynarodowych imprezach.

 

W 1966 roku Robert przyprowadził brata do swojego trenera, Ryszarda Szczepańskiego. Od tej pory, przez 15 lat, Ryszard Szczepański i Bronisław Malinowski stanowili nierozłączny tandem. Bronisław Malinowski przez całą swoją bogatą w sukcesy karierę był zawodnikiem Olimpii Grudziądz – jednego z najstarszych na Pomorzu polskich klubów sportowych (w 2023 roku obchodzić będzie stulecie powstania), który nie mógł jednak równać się pod względem finansowym z takimi potęgami jak warszawska Legia. Dość powiedzieć, że w czasach, gdy Bronek zdobywał olimpijskie medale, ścigając się w Montrealu i Moskwie po tartanie, na grudziądzkim stadionie wciąż biegano po żużlu.

 

Malinowski od zawsze miał predyspozycje do biegania na długich dystansach: był wytrzymały i silny, a trener Szczepański powoli i systematycznie rozwijał talent podopiecznego. Choć pierwsze sukcesy (srebrny medal na trzy tysiące metrów z przeszkodami na mistrzostwach Polski juniorów) przyszły już w 1968 roku, to w lekkoatletycznym światku o zdolnym biegaczu zrobiło się głośno rok później. 19-latek z grudziądzkiej Olimpii pobił krajowe rekordy w juniorskich biegach płaskich na trzy i pięć kilometrów oraz na dystansie trzech i dwóch tysięcy metrów z przeszkodami.

 

Mistrz olimpijski, wciąż rekordzista Polski

 

Bronisław Malinowski zdobył dwa medale olimpijskie, dwukrotnie też zwyciężał na mistrzostwach Europy. Jego rekordy Polski w biegach: płaskich na trzy i pięć tysięcy metrów, jedną i dwie mile oraz trzy tysiące metrów z przeszkodami, nie zostały wciąż – mimo upływu ponad 40 lat – pobite.

 

Na Igrzyska Olimpijskie w Monachium w 1972 roku Bronek miał nie jechać – był w kadrze rezerwowej. Jednak gdy zaledwie 16 dni przed rozpoczęciem olimpijskich zmagań wyrównał ówczesny rekord Europy w biegu na trzy tysiące metrów z przeszkodami, w ostatniej chwili włączono go do narodowej reprezentacji. W Monachium zajął doskonałe, a z drugiej strony najbardziej znienawidzone przez sportowców, miejsce. Był czwarty, tuż za podium. Cztery lata później do Montrealu jechał już jako jeden z faworytów biegu na swoim koronnym dystansie. Zwłaszcza, że podczas Mistrzostw Europy rozgrywanych w 1974 roku w Rzymie wygrał bezapelacyjnie.

 

Z kanadyjskich igrzysk przywiózł srebro, po dramatycznym biegu, podczas którego pokonał go tylko Szwed Anders Gardurud. Przed samą metą Bronisław Malinowski wyprzedził Niemca Franka Baumgartla, który przewrócił się na ostatniej przeszkodzie. Tylko swojej sprawności fizycznej Bronek zawdzięczał, że też nie zaliczył upadku, przeskakując nad leżącym rywalem.

 

Czwarte miejsce w Monachium, drugie w Montrealu – w przypadku kolejnych Igrzysk Olimpijskich, rozgrywanych tym razem w 1980 roku w Moskwie, każdy inny medal niż złoty nie tylko kibicie, ale i sam Bronek, uważaliby za porażkę. Zwłaszcza, że „po drodze”, w 1978 roku, biegacz z Grudziądza obronił tytuł mistrza Europy. Tymczasem podczas moskiewskiego finału, przez prawie cały bieg wydawało się, że Malinowski nie wygra z Filibertem Bayi z Tanzanii, który już od startu narzucił szaleńcze tempo. Momentami miał nawet ponad sto metrów przewagi nad znajdującym się w środku stawki Polakiem. Okazało się jednak, że taktyka reprezentanta naszego kraju okazała się skuteczna. Na dwóch ostatnich okrążeniach Bronisław Malinowski przyspieszył, by na 200 metrów przed metą wyprzedzić słaniającego się ze zmęczenia Tanzańczyka.

 

Był 31 lipca 1980 roku. Dzień wcześniej na tym samym stadionie na Łużnikach, wśród ogłuszających gwizdów Rosjan, Władysław Kozakiewicz pokonał ich faworyta Siergieja Bubkę i zdobył złoty medal w skoku o tyczce. Bronek też spłatał figla gospodarzom, którzy nie wiedzieć czemu nie chcieli się zgodzić na rundę honorową zwycięzcy biegu na trzy tysiące metrów z przeszkodami. Gdy zorientował się, że porządkowi zagradzają mu drogę, po prostu odwrócił się i pobiegł „pod prąd”, wokół wiwatujących na trybunach Polaków.

 

Nasz Bronek

 

Zaledwie rok po osiągnięciu swojego największego sukcesu sportowego – zdobycia złotego medalu Igrzysk Olimpijskich – 30-letni Bronisław Malinowski zginął w wypadku samochodowym.

 

Wczesnym wieczorem, w niedzielę 27 września 1981 roku, Bronek jechał do Grudziądza po spotkaniu z rodzicami i rodzeństwem w Rulewie. Na środku mostu doszło do wypadku. Pas od strony Grudziądza z powodu uszkodzenia nawierzchni był zagrodzony barierą – autobus PKS zatrzymał się przed nią, by przepuścić jadące w kierunku miasta audi sportowca. Niespodziewanie, zza autokaru wyłonił się ciężarowy kamaz. W wyniku zderzenia Bronisław Malinowski zginął na miejscu.

 

Dziś most ten nosi imię mistrza olimpijskiego. Tak jak stadion, na którym biegał w barwach Olimpii. W Grudziądzu rozgrywane są też liczne biegi uliczne jego imienia, a miasto, z którym związał swe życie, nadało mu tytuł Honorowego Obywatela. Malinowski jest też patronem 16 szkół w całej Polsce. Ten wielki sportowiec był też wielkim, a zarazem skromnym człowiekiem. U szczytu sławy, jeżdżąc po świecie, zdobywając tytuły i medale, goszcząc na pierwszych stronach gazet, nie przestał być „prostym chłopakiem z Rulewa”, jak wspominała go po latach matka. Gdy tylko mógł odwiedzał rodziców, pomagał im w pracach domowych, spotykał się z rodzeństwem. Pamiętał też o tych, którzy mieli trudniejsze życie. Bez rozgłosu fundował książeczki mieszkaniowe dla wychowanków domów dziecka, pomagał finansowo niezamożnym, młodym sportowcom.

 

I wciąż, przede wszystkim, wymagał dużo od siebie. W kalendarzu z roku 1980 pod datą 31 lipca zapisał krótko: „Start na 3000 m. Złoty Medal Olimpijski”. Dzień później: „Rozruch – 8 km.” W kilkanaście godzin po zwycięstwie w Moskwie po prostu wstał, założył dres i pobiegł na trening.