Rówieśnicy Niepodległej

fot. Filip Kowalkowski

Władysław Ogonowski

Władysław Ogonowski służył w 6. Pułku Ułanów Kaniowskich

 

Władysław Ogonowski urodził się 19 lipca 1917 r. we wsi Sokołów na Ukrainie. Przed II wojną światową było to maleńkie miasteczko liczące niespełna 700 mieszkańców, położone w powiecie stryjskim, w ówczesnym województwie stanisławowskim. Dziś jest to wieś należąca do rejonu stryjskiego w obwodzie lwowskim. Dzieciństwo oraz wczesną młodość pan Władysław spędził wraz z siedmiorgiem rodzeństwa w Sokołowie, gdzie pomagał rodzicom na gospodarce. Razem z ojcem, który był także rybakiem rzecznym, trudnił się łowieniem ryb, które miejscowi Żydzi dostarczali do pobliskiego dworu i do miasta. Gdy pan Władysław osiągnął wiek poborowy, został powołany do odbycia służby wojskowej w 6. Pułku Ułanów Kaniowskich, który w stacjonował w Stanisławowie. Był to najdalej na południe Rzeczypospolitej wysunięty duży garnizon, gdzie oprócz ułanów stacjonowała także artyleria oraz pułk Strzelców Kresowych. Ułani stacjonowali w wyremontowanych już wtedy koszarach po austriackich dragonach przy ówczesnej ul. Gołuchowskiego i ul. Legionów. Z tych murów 6 Pułk Ułanów Kaniowskich wyszedł w 1939 roku na wrześniowy, wojenny szlak i nigdy już do tego miejsca nie powrócił, bo zarówno Stanisławów, Lwów, jak i całe Kresy Wschodnie znalazły się po II wojnie światowej poza granicami Rzeczypospolitej. Z okresu swej służby wojskowej przed wojną pan Władysław najmilej wspomina, jak na prośbę patriotycznie nastawionych polskich chłopów mieszkających w tamtym rejonie, był wyznaczany do reprezentowania marszałka Józefa Piłsudskiego podczas chrztów, na które zapraszano Marszałka w charakterze ojca chrzestnego. Jak wiadomo Marszałek miał wielu chrześniaków, szczególnie wśród dzieci swoich oficerów, ale na Kresach często się zdarzało, że obywatele słali do różnych instytucji prośby o jego honorowe ojcostwo chrzestne i – jak z opowieści pana Władysława wynika – na takie zastępstwa wyznaczano ułanów, co tym ostatnim niewątpliwie bardzo się podobało. Wiele lat po wojnie zdarzyło się, że pan Władysław przypadkowo trafił do rodziny, w której podczas chrztu reprezentował Marszałka. W latach 40-tych pan Władysław przystąpił do polskich oddziałów partyzanckich podporządkowanych partyzantce sowieckiej na Ukrainie. Obok walki z niemieckim okupantem prowadzili oni działalność ochronną ludności polskiej przed działalnością ukraińskiego nacjonalistycznego podziemia. Po zajęciu Wołynia przez Armię Czerwoną jego zgrupowanie rozwiązano, a część partyzantów – w tym i pana Władysława – wcielono do Ludowego Wojska Polskiego.Po wojnie pan Władysław osiedlił się w Bydgoszczy i tutaj też poznał pochodzącą spod Jarosławia swoją przyszłą żonę, Józefę. W 1945 roku podjął pracę na kolei, gdzie pracował w magazynach aż do przejścia na emeryturę. W Bydgoszczy na świat przyszło ich pięcioro dzieci: Halina, Helena, Wiesław, Lidia i Bogumiła. Małżonkowie doczekali się też pięciorga wnucząt oraz ośmiorga prawnucząt. W 2011 roku pan Władysław owdowiał i jego żona nie doczekała już przyjścia świat pierwszej praprawnuczki. Opiekę sprawuje nad nim teraz córka Helena. Na setne urodziny rodzina zafundowała mu przejazd po Bydgoszczy konną dorożką, więc mógł z sentymentem pogładzić błyszczącą końską sierść, ale wraz z upływem lat coraz trudniej jest mu przypomnieć sobie słowa słynnych żurawiejek:

 

Dumna mina, a łeb pusty,
to jest pułk ułanów szósty!
Zawsze wesół i beztroski ,
to jest szósty pułk Kaniowski!    

Nigdy trzeźwi, zawsze wlani,
to Kaniowscy są ułani!
Cienkie nogi a brzuch pusty,
to ułanów jest pułk szósty! 

fot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowskifot. Filip Kowalkowski