Wywiad tygodnia

Radosław Lewandowski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl
Radosław Lewandowski, fot. Szymon Zdziebło/tarantoga.pl

Najpierw rodzina, zaraz po niej straż

Rozmowa z Radosławem Lewandowskim, naczelnikiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipienku w powiecie chełmińskim

 

Wasza otwarta właśnie strażnica powstała w dość niecodzienny sposób – zbudowaliście ją własnymi siłami, angażując się społecznie i zupełnie bezinteresownie. Skąd motywacja do takiego wysiłku?

 

Rzeczywiście, strażnica powstała w bardzo szybkim tempie i w niecodzienny sposób. Motywacją była po prostu konieczność – dotychczas trzymaliśmy sprzęt w starym garażu z dziurawym dachem i wilgocią na terenie po byłej spółdzielni rolnej. W zimie wszystko tam zamarzało, dlatego przez cztery miesiące w roku nasz wóz stał z pustym zbiornikiem na wodę. Na ubraniach pojawiała się pleśń, sprzęt z roku na rok niszczał.

 

Starania żeby wybudować nową bazę rozpoczęliśmy w 2008 roku. Nie było łatwo, jesteśmy najmłodszą jednostką OSP w gminie, nie mieliśmy siły przebicia. Czekaliśmy cierpliwie siedem lat, w końcu postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce. Od władz gminy wystaraliśmy się o użyczenie działki pod budowę, potem były dziesiątki wniosków o wsparcie, wysłanych do firm i przedsiębiorców, komenda powiatowa przekazała nam bramy, okna i grzejniki. We wrześniu 2015 złożyliśmy wniosek o pozwolenie na budowę.

 

Uroczystość otwarcia strażnicy OSP w Lipienku, fot. Szymon Zdziebło/tarntoga.pl

 

W mojej załodze mam świetnych ludzi, także fachowców – zawodowych murarzy, instalatorów, operatorów i rolników, niektórzy dysponują własnym sprzętem budowlanym. Sam prezes naszej OSP jest zawodowym elektrykiem. Prace trwały codziennie, także w święta. Zima była wyjątkowa łagodna, więc nie było przerw. Strażacy którzy są rolnikami pracowali przeważnie od rana, inni od piętnastej, jeszcze inni schodzili z nocnej zmiany prosto na naszą budowę.

 

Udało nam się pozyskać pieniądze od Komendy Głównej i Urzędu Marszałkowskiego, otrzymaliśmy też środki z Urzędu Gminy Lisewo, wiele firm przekazało nam piasek, cement, elementy więźby dachowej, a przedsiębiorstwo z Torunia środki finansowe. Cały czas mogliśmy też liczyć na naszą radną województwa Katarzynę  Lubańską i wójta gminy Lisewo.

 

Sama przynależność do OSP to już działalność społeczna. Jak pan został strażakiem?

 

Mój dziadek był założycielem naszej jednostki, było to w okresie międzywojennym, jednostka wznowiła później działalność w roku 1978. Dla mnie, kilkuletniego chłopca, daty nie były ważne, liczył się wóz strażacki Star 25 rocznik 1963. (Po odsłużeniu wojska jeszcze przez trzy lata miałem przyjemność być kierowcą tego pojazdu, potem udało się go wymienić na kolejne, nowsze modele.) Jak każdy chłopiec w tym wieku marzyłem o strażackim hełmie, biegałem za starszymi, przyglądałem się. W końcu wstąpiłem do młodzieżowej drużyny pożarniczej. W wojsku też służyłem w straży. Tak to się zaczęło.

 

Uroczystość otwarcia strażnicy OSP w Lipienku, fot. Szymon Zdziebło/tarntoga.pl

 

W moim życiu na pierwszym miejscu są moja kochana żona i nasza dwuipółletnia córeczka, a zaraz po nich ukochana straż. Koledzy z mojej drużyny to wspaniali ludzie, pracowici. Pewnie często mają mnie dosyć, ponieważ dużo od nich wymagam. Wszyscy pracują zawodowo, większość z nas ma rodziny. Jesteśmy po szkoleniach ratowniczo-gaśniczych, są wśród nas technicy, ratownicy, dowódcy i kierowcy.

 

Służba w jednostce OSP niczym nie różni się o służby w Państwowej Straży Pożarnej, spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność. Wyjeżdżamy do wypadków samochodowych, do pożarów, usuwamy gniazda szerszeni i os, ściągamy nawet koty z drzew. Akcja czasem trwa dziesięć minut, czasem kilka godzin.  Każdy z nas podchodzi bardzo poważnie do tych zadań. Decyzją komendanta głównego PSP od maja zostaliśmy włączeni do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.

 

W Lipienku mówią, że wieś jest zintegrowana, robi wspólnie różne rzeczy właśnie dzięki OSP. Jak wam się to udało?

 

Nowy zarząd OSP postanowił zrealizować własne pomysły na aktywność społeczną w lokalnym środowisku. Zaczęliśmy od organizacji otwartych imprez z okazji Dnia Kobiet i Dnia Dziecka oraz festynów strażackich. Stało się w Lipienku tradycją, że co roku to właśnie my jesteśmy głównym organizatorem tego typu wydarzeń. 

 

Od półtora roku jestem sołtysem naszej miejscowości (zawodowo pracuję jako kierowca w Zakładzie Aktywności Zawodowej w Drzonowie), kolega prezes OSP jest radnym gminy. To dowód zaufania, ale też zobowiązanie. Załatwiamy dla Lipienka ważne sprawy.  

 

Czytaj też: 

 

20 maja 2016 r.